Dzisiaj napiszę mało dyplomatycznie i bez szerszego komentarza:

Gdzie Izrael znalazł takiego debila i jaki debil zrobił go ambasadorem?

Zdjęcie, które Yakov Livne (szef izraelskiej placówki dyplomatycznej w Warszawie) zamieścił na swoim profilu X pochodzi z Bergen -Belsen, a nie z Jedwabnego.

Jakim trzeba być żałosnym człowiekiem, jak gardzić historią własnego, tak ciężko doświadczonego narodu, żeby odwoływać się do tak żałosnych chwytów propagandowych.

W imię czego? Czy to ma pomóc temu człowiekowi (słowo „ambasador” byłoby tu intelektualnym nadużyciem) zrobić karierę na izraelskiej prawicy?

Ciekawe jaka będzie reakcja naszego MSZ?