Przejrzałem chyba wszystkie możliwe portale i byłbym rozbawiony komentarzami, gdyby nie to, że zorientowałem się jaką propagandową robotę zrobili Rosjanie w moim kraju. Zresztą, w tej sprawie chyba nie tylko Rosjanie. Większość komentatorów jest przeciw.

Komentatorów podzieliłem na trzy grupy: ortodoksyjni miłośnicy suwerenności, naiwni pożyteczni idioci i zdecydowani przeciwnicy. Wszystkich proszę by rozważyli następujące kwestie:

1. Stacjonują u nas Amerykanie, ale w ramach NATO i tu należy im podziękować, iż zrozumieli polski niuans. Nie wyobrażam sobie stacjonowania armii niemieckiej i nikt sobie chyba tego nie wyobraża. Jest w tym jeszcze jeden haczyk: gdyby nagle USA zmieniło swoją pozycję w NATO i, na przykład, wyszło sobie, to i tak u nas pozostaną. To oczywiście tło, które wcale nie musi być widoczne.

2. W portalach o nazwach z „wolnością” i „suwerennością”, ociekających wręcz patriotyzmem słownym i wizualnym, aż roi się od łez i porównań. „Nie po to wyrzucaliśmy Ruskich, by oddawać polską ziemię Amerykanom”. Przypomniały mi się hasła Kongresu Wszechsłowiańskiego z centralą w Moskwie, który przyciągnął szereg środowisk narodowych. Kampania ta była taka sama i nasiliła się przed przyjęciem nas do NATO. Porównywanie obecności militarnej Rosjan i Amerykanów w Polsce jest głupotą o ile nie zadaniem specjalnym i świadczy o całkowitym braku wiedzy historycznej. Przypomnę tylko, że Rosjan do nas nikt nie zapraszał, pojawili się dzięki temu, że Zachód nie chciał i nie potrafił postawić skutecznej bariery oraz, że przybyli tu wraz z armią kolaborantów, którymi tworzyli satelitarne państwo Dotąd nie wiadomo, kto tu Rosjan zaprosił, a winni, albo nie żyją, albo nie chcą się przyznać. Nie będę przedłużał pisząc w wyniku jakich działań znaleźli się tu Amerykanie i w jakiej liczbie.

3. Suwerenność to wspaniała rzecz i zawsze każdy Polak powinien dążyć do zapewnienia suwerenności naszemu krajowi. należy jednak rozumieć przy tym, iż Polska nie jest jedynym krajem na świecie i znać jej geopolityczne położenie, warunkujące konkretne działania. Trzeba, w końcu, nauczyć się korzystać z tego położenia, rozumieć wszystkie czynniki wpływające na konieczność sojuszy. Wspaniale jest krzyczeć o wolnej Polsce, lecz by tą wolność obronić, trzeba trochę więcej niż chaotycznych grup obywateli, ubranych w szaliki klubów piłkarskich i „patriotyczną” odzież, uzbrojonych w kije bejsbolowe oraz maczety. Niestety, odnoszę takie wrażenie z komentarzy pod artykułami na temat stacjonowania wojsk amerykańskich w Polsce, że naszym dwóm potężnym sąsiadom o takie grupy „bojowe” chodzi i nie w smak im próby organizacji prawdziwego systemu obrony. Szkoda, że niektórzy działacze ruchu narodowego wpisują się w taką narrację. Prawdziwy narodowiec powinien dbać o niezależność Polski i rozumieć metody osiągnięcia tej niezależności. To nie jednostka armii USA jest przeciwnikiem. należy, więc, by narodowcy redefiniowali zagrożenia zgodnie z wiekiem XXI. Wiele rzeczy jest tożsamych ilościowo, lecz może mieć inny kontekst jakościowy.

4. Jedna niewielka dywizja żołnierzy amerykańskich nie stanowi siły bojowej, która przeważy szalę w ewentualnym konflikcie. To jest jednostka „na stracenie”. Ci żołnierze to wiedzą, bo każdy żołnierz musi zakładać możliwość wojny, nawet w sytuacji, która działania bojowe czyni mało prawdopodobne. Oni to wiedzą i należy im podziękować, że bez wahania udają się na takie misje. Należy też zazdrościć im zaufania do własnego rządu. Obecność Amerykanów nie jest obecnością militarną, ale polityczną, gdyż doktryna militarna USA zakłada, iż każdy atak na wojsko amerykańskie jest tożsamy z atakiem na Stany Zjednoczone, czyli wypowiedzeniem wojny. O tym dobrze wiedzą Rosjanie.

Dziwicie się pewnie Państwo, że napisałem taki „proamerykański” post. Nie ma co się dziwić. Nigdy nie krytykowałem Waszyngtonu, nawet wskazując na przejawy głębokiej penetracji polskiej administracji przez administrację USA. To zawsze była krytyka polskich polityków, którzy na to pozwolili i nie potrafili zbudować granicy, za którą nie wolno się posunąć. Poza tym jestem konsekwentny i warto by różne grupy „miłujące” suwerenność za wszelką cenę, zrozumieli, że nasze członkostwo w NATO i w UE rodzi określone skutki. Niestety, w Polsce jedni chcą żyć jak na bezludnej wyspie, drudzy – chcieli się oddać całkiem i prawie im to się udało. Tymczasem, konieczny jest chłodny pragmatyzm, który zabezpieczy nas przed kolejną tragedią. Mam nadzieję, że tak się stanie tym razem.