„Eksperci” uważają, że wyższy przyrost naturalny to rodzaj piramidy finansowej, kiedy ludzie żyją na kredyt, natomiast niski czy wręcz ujemny przyrost skłania ich do „racjonalizacji” konsumpcji.
Elity traktują społeczeństwo jak swoją firmę i uważają, że wzrost dzietności to odpowiednik przerostu zatrudnienia. Masowa imigracja, to dla nich taki sam proces, jak przenoszenie pracowników między oddziałami przedsiębiorstwa. Zasadniczo – w ramach jakiejś „optymalizacji” nie powinno być problemu z tym, żeby zbyteczne „oddziały” np. zlikwidować przenosząc „załogę” w całości w inne miejsce, gdzie ich siła robocza mogłaby być lepiej wykorzystana. Przy okazji można nawet obniżyć pensje, bo zmniejszy się „presja płacowa”.
Antynatalizm wyłania się jako kolejny skutek „menedżerskiego” stosunku do kultury, która staje kolejnym obszarem, którym można zarządzać tak samo, jak „kulturą korporacyjną” za pomocą technokratycznych metod inżynierii społecznej, aby „zracjonalizować” przedsiębiorstwo. Tzw. aktywiści, promujący kolejne oświeceniowe szaleństwa są tu odpowiednikami namaszczonych przez zarząd „liderów zmiany”, których zadaniem jest przeforsowanie oczekiwanych postaw. Atomizacja społeczeństw jest odpowiednikiem „odzwiązkowienia” firmy, czemu służy też ograniczenie poziomej wymiany informacji. Przecież pracownicy, którzy zachowują możliwość wzajemnego komunikowania się „za plecami” zarządu mogliby posluchać „złych rad” i zastrajkować…
Obraz Iván Jesus Rojas z Pixabay
Zostaw komentarz