Nowy rektor był zagorzałym sportowcem. Wciąż coś ćwiczył, przerzucał, podnosił. Jego muskulatura wydawała się nadzwyczaj imponująca. Młode, niedoświadczone życiowo kobiety mdlały na jego widok.

Na jednej z pierwszych rad rektorskich, jeden adiunkt będący reprezentantem osób nieliczących się wyrzekł następujące słowa:

– Historycy nie ćwiczą.

– Jak to nie ćwiczą? – zapytał oburzony rektor pan. – Przecież rozkazałem ćwiczenia. Wszystkim poleciłem ćwiczyć.

– Oni chowają się w kotłowni, żeby nie ćwiczyć. Leżą pokotem na kartonach z Biedronki i nie ćwiczą – denuncjował adiunkt.

– Ilu ich tam przebywa? – zapytał rektor pan.

– Ze trzydzieści, a co gorsza wśród nich jest prawieprorok, który tłumaczy im, że niećwiczenie jest lepsze od ćwiczenia. I oni go słuchają.

– No już ja się z nimi rozprawię – zakrzyknął rektor pan. – Jedźmy tam, zaordynował. Windą.

– Panie rektorze, ale winda jedzie tylko do parteru, nie zjeżdża na -1. Oni to załatwili z Woźnym. Żeby móc bardziej nie ćwiczyć.

– To zejdziemy schodami – odparł rektor pan.

– To nie jest dobry pomysł, bo oni wysmarowali schody tanią margaryną, żeby jak ktoś miał do nich zejść, upadł. I najlepiej się zabił.

Cwane lisy, historycy zawsze tacy byli. Teraźniejszość, a zwłaszcza przyszłość mają w pogardzie. Już ja się z nimi rozprawię! – zadeklarował rektor pan.

Następnie rektor pan wydał polecenie służbom uniwersyteckim wybudowania wokół uniwersytetu dwóch nakładających się na siebie torów ćwiczeniowych. Jeden miał być bieżnią, drugi pływalnią. Uruchomiono wszelki sprzęt techniczny, aby zadośćuczynić marzeniu rektora pana. Koparki pozostawiano na noc z włączonymi silnikami, żeby odpowiednie służby kontrolne zmylić. Lokalna Żabka nigdy w swojej historii nie odnotowała takiej liczby sprzedanych małpek między szóstą a dziewiątą.

Nie minął miesiąc, a powstały bieżnia i pływalnia. Przy czym pływalnia była bez wody, bo zabrakło funduszy.

Rektor pan zwołał zebranie wszystkich pracowników. Kazał im zgromadzić się na parkingu przed uniwersytetem, a sam wstąpił na dach i z wysokości czwartego piętra przemawiał. A wszedł on tak wysoko, bo innych niejako poniżyć.

– Koniec z niećwiczeniem – powiedział. Teraz wszyscy ćwiczyć będą. Historycy też – zaznaczył. Do wyboru jest bieżna lub pływalnia, ale w tej drugiej tymczasowo nie ma wody. Ale to nie zwalnia z obowiązku pływania. Przeciwnie, trzeba bardziej pływać niż nie pływać. O tak – powiedział rektor pan i zademonstrował pływanie w niewodzie.

– Jakieś pytania? – zapytał rektor pan.

– Kiedy będą podwyżki? – zapytał członek związków zawodowych.

Dwie sekundy później rozległ się strzał z rewolwera i już nie było potrzeby odpowiadania na głupie pytania.