Niemieckie elity dobrze widzą, co się święci i wyciągają z tego adekwatne wnioski – żeby Berlin mógł nadal zachować swoją centralną pozycję w regionie, należy zrobić wszystko, aby powstrzymać szybki wzrost Polski jako suwerennego podmiotu regionalnego. Ma to dać Niemcom czas konieczny na dostosowanie ich gospodarki do nowych warunków bez ponoszenia strat związanych z przesuwaniem się inwestycji na wschód i związanego z tym odpływania marży zysku.

Proniemiecka frakcja w Polsce otrzymała zadanie stałego przekonywania Polaków, że ich ojczyzna nie ma szans na samodzielność, że jej przyszłość jest możliwa wyłącznie w charakterze małego wagonika podczepionego pod niemiecką lokomotywę i że dalsze inwestycje skokowo zmieniające skomunikowanie naszego regionu poprzez pominięcie niemieckiego pośrednictwa są zbyteczne, podobnie jak inwestycje w energetykę jądrową, których efektem będzie zasadnicza poprawa opłacalności produkcji w warunkach handicapu węglowego.

Ponadto – celem Berlina jest spętanie Polski na drodze unijnej centralizacji, w ramach której nasz kraj zostanie trwale ubezwłasnowolniony pod względem politycznym. Mówiąc krótko – istotą federalizacji Unii jest stworzenie sytuacji, w ramach której wszystkie kluczowe decyzje dotyczące przyszłości naszego kraju (a właściwie całego regionu) będą musiały być zatwierdzone przez Berlin, gdyż proces unijny został tak pomyślany, że inaczej się po prostu nie da. W nowych realiach europejskich jest jasne, że jedynie dwie stolice utrzymują znaczącą autonomię: Berlin i Paryż – cała reszta musi się podporządkować ich wizji, gdyż skonstruowanie politycznej przeciwwagi dla zapewnionej im większości graniczy z niemożliwością.

Te dwa cele nie wynikają wcale z tego, że Niemcy są istotowo źli, ale wynikają z różnicy interesów, różnicy aspiracji i pewnych głęboko utrwalonych stereotypów w zakresie „naturalnej” hierarchii państw europejskich. Mówiąc wprost – za Odrą nie spotyka się na ogół gorących reakcji spowodowanych tym, że np. Szwecja czy Dania w jakiejś dziedzinie radzą sobie lepiej niż Niemcy. Jedynie wiadomość, że w Polsce udało się coś zrobić lepiej niż w Niemczech wywołuje silne emocje. Niemcy odczuwają to po prostu jako czyste upokorzenie, jako sytuację istotowo nienormalną, coś niewyobrażalnego.