Pragnę Wam, drodzy czytelnicy, którzy i tak średnio czytacie, opowiedzieć jak można sobie spieprzyć jeden dzień.
Poszedłem spać po północy, ok. 00:23. Potem uważam, że spałem. Obudziłem się o 5:16. Do budzika mam od tego czasu pretensje.
Potem już tramwaj linia 33 na Kielecką. Wszyscy pijani klub skacowani. Wystarczyło wziąć dwa głębsze wdechy i 0,2 na alkomacie murowane.
Chleje cały naród polski. Też bym chlał, ale religia mi zabrania. Wszyscy spoceni. Do tej pory pamiętam ten zapach spod pachy. Polecam linię 33 o poranku dla tych, którzy nie doświadczyli zapachu chłoporobotnikuuff.
Wszedłszy do pociągu, a miałem bilet na pierwszą klasę, jak król, czekałem czy ktoś się przysiądzie. I przysiadł się. Tradycyjnie, żeby nie było przykro, udałem rozmowę z kolegą, że niby do niego dołączam, w innym wagonie.
No i usiadłem sam w przedziale 2 klasy. Konduktorka nie rozumiała dlaczego mając bilet 1 klasy jadę drugą. Powiedziałem jej, że w Indiach. Gdzie jest deczko więcej ludzi niż w Polsce, ludzie zabijają się o pierwszą klasę. A ja ustępuję.
Po ponad dwudziestu latach jazdy pekape zrozumiałem na czym polega różnica między pierwszą i drugą klasą. W drugiej da się wywalić nogi na przeciwstawne siedzenie, w pierwszej nie. Dlatego rezygnuję z podróży 1. Klasą. Definitywnie.
Zostaw komentarz