Jest taka zasada w biznesie: jeśli chcesz osiągnąć sukces, to musisz mieć dobry pomysł, wdrożyć go szbyko w dużej skali, żeby być stać się liderem rynku i zgarnąć dywidendę jeszcze wówczas, kiedy marże na danym rynku są odpowiednio wysokie. Tak robi się na świecie prawdziwe pieniądze. Do tego właśnie służy kredyt inwestycyjny. To dlatego bracia McDonalds, którzy założyli pierwszą restaurację z hamburgerami w USA szybko wylecieli z interesu – nie chcieli brać kredytu, byli zwolennikami „organicznego wzrostu”. Interes przejął ich wspólnik, który wziął kredyt i błyskawicznie zbudował sieć, która do dziś jest liderem na rynku fast-foodu.
Taki był też „pisowski” pomysł na CPK: szybko zbudować wielki hub transportowy, aby Polska jako pierwsza zagospodarowała „próżnię” komunikacyjną jaka powstała na terenie Europy Środkowo-Wschodniej i dzięki temu załapała się na wysokie marże wynikające z ograniczonej konkurencji, koncentracji i usieciowienia.
Politycy Koalicji Obywatelskiej bardzo chcieli cały ten projekt uwalić, ale napotkali znaczący i ponadpartyjny opór społeczny oraz krytykę ze strony środowisk eksperckich, zatem go okroili. Komunikują teraz, że projekt CPK będzie realizowany (pod inną nazwą) w wersji „urealnionej”. Zastanówmy się zatem, na czym to „urealnienie” polega?
Polega ono dokładnie na „podcięciu” wszystkich wyżej wymienionych składowych sukcesu: otrzymaliśmy koncepcję, która jest przeskalowana w dół, nieskoncentrowana i nieusieciowiona.
– Zamiast wielkiego huba transportowego dostajemy kolejne „Okęcie”.
– Lotnisko między Łodzią a Warszawą stanie się w ten sposób czwartym w miarę równorzędnym lotniskiem wokół Warszawy. Przecież port na Okęciu, lotnisko w Modlinie i nawet port w Radomiu będą nadal działać. No dobra – port w Baranowie będzie nieco większy i nieco nowocześniejszy, ale nie zmieni to tego, że będzie po prostu „pierwszym wśród równych” – tak czy inaczej będzie musiał konkurować z trzema pozostałymi pobliskimi lotniskami.
– Zamiast usieciowienia w postaci „szprych” otrzymamy „ygreka”, który będzie obsługiwał Warszawę, Łódź, Wrocław i Poznań. Debile nie pomyśleli nawet o tym, żeby – skoro już tę „super-szybką” kolej chcą zbudować (zapewne w oparciu o składy niemieckie) – połączyć nią CPK z Berlinem. Ale nie! To przekracza ich umysłowe horyzonty… Reszta Polski zostanie zatem po staremu. Mieszkańcy takich Mazur będą dalej bujali się autobusem lub samochodem do Warszawy, gdyż połączenia kolejowego brak. A problem ten dotyczy wielu regionów Polski. Ale „Uśmiechnięci” dalej są wyznawcami „polaryzacyjno-dyfuzyjnego” modelu rozwojowego, w którym liczą się wyłącznie wielkie aglomeracje i zamieszkujący w nich wyborcy KO.
– „Urealnienie” będzie też polegać na znaczącym spowolnieniu inwestycji, akurat takim, że w tzw. międzyczasie powstaną w naszym najbliższym sąsiedztwie inne wielkie lotniska. Plany takie zapowiedzieli już Austriacy i Węgrzy. Spowolnienie wynika m.in. z załamanie się pierwotnego schematu finansowania. Firma „Vinci” – wielki inwestor na rynku lotniczym od początku stawiała warunek, że zaangażuje się finansowo w projekt CPK jedynie wówczas, gdy nowy port nie będzie musiał konkurować z Okęciem. No a przecież Donald Tusk musiał zadowolić elektorat Trzaskowskiego i Okęcie zostanie nawet rozbudowane. W tej systuacji firma „Vinci” utraciła zainteresowanie, gdyż projekt staje się mało opłacalny. Skutkiem tego jest brak zaplecza finansowego pociągający za sobą wydłużenie inwestycji.
Koniec końców – po wprowadzonych przez KO zmianach projekt CPK jest wykastrowaną wersją pierwotnego pomysłu, która nie spełnia żadnej z pierwotnie założonych funkcji, nie ma podstawy finansowej i zapewne nie będzie też finansowo opłacalna. Koniec końców okaże się zatem, że nawet jeśli jakimś cudem taki CPK zostanie wybudowany – Donald Tusk będzie mógł wejść na mównicę i ogłosić, że: „Sami widzicie – mieliśmy rację, to nie miało sensu. Zbudowaliśmy to, bo tak bardzo się upieraliście, a więc macie co chcieliście”.
Z „urealnionego” CPK zadowoleni będą jedynie bogaci mieszczanie, których będzie stać na podróż super-szybką koleją oraz koncern Siemensa, który dostarczy Polsce te super-szybkie pociągi. Cała zaś inwestycja okaże się kolejną „wielką zmianą po to, aby wszystko zostało po staremu”.
Zostaw komentarz