Kochani! A cóż my tu mamy? Tak, to Uśmiechnięty Tusk i Erdogan.
Czemu to wrzucam? Czy to źle, że doszło do tego spotkania?
Oczywiście, że nie.
Erdogan to paskudna postać, niemniej jest to przywódca jednej z potęg tego świata i, niezależnie od mojej opinii na temat Tuska (a już tylko kretyn może udawać, że nie widzi, jak jego Uśmiech niszczy Polskę), bardzo dobrze, że premier Polski się z nim spotkał.
Samo spotkanie, wbrew wrzaskom o epokowych przełomach, bez większego znaczenia, ale też nie czepiajmy się- zawsze w ten sposób dana władza opisuje tego typu wydarzenia.
Po co więc to zdjęcie?
Bo kochani, ja dobrze pamiętam, co działo się, gdy z Erdoganem spotkał się… Prezydent Duda. I wcale nie dlatego, że mam pamięć słonia- w końcu było to naprawdę niedawno.
Boże, co to był za wrzask i wycie. Pobudzane przez polityków PO i aktywizzowane przez Giertycha patusy od Silnych Razem zalewały internet postami o tym, że to ostateczny wstyd, upadek dla Polski, koniec (chyba 83792) demokracji. Że to podłość i świństwo, że każdy porządny człowiek powinien z tym walczyć. Dokładnie ci sami ludzie to pisali, którzy dziś wołają o wielkości Tuska i jego wspaniałych relacjach z przywódcą Turcji.
PO i jej satelity rodzierały szaty, że to już najgorszy reżim zapanuje teraz. Że do Polski ściągani będą siepacze dyktatury, żeby mordować, palić, niszczyć ostatnie wyspy wolności. Że Polska nigdy nie przeżyła takiego upokorzenia, a właściwie Polski już nie ma, tylko Erdoganowsko-Kaczystowska brunatna kraina. Że to koniec wolności słowa i wolnych sądów. Płakali tak ci sami, którzy dziś wołają o przełomie i wielkiej przyjaźni polsko- tureckiej.
Wielcy „inteligenci” (ćwierć) z okolic GW, TVN czy innych Newsweeków, że wspaciem niezawodnych „myślicieli” (dziś już wiemy, że będących członkami agencji PRowych, tworzących marketing dla obcych państw) jak jakieś Kultury Liberalne i im podobne, snuli analizy o tym, że teraz to już zapanuje najgorszy totalitaryzm, że Polska będzie nową Turcją (skądinąd ktoś zrobił kiedyś gradację reżimów w wydaniu Wyborczej? Bo skoro w Polsce od 2016 panował nazizm, a po spotkaniu z Erdoganem miało być gorzej, wynika z tego, że Turcja jest gorsza niż nazistowskie Niemcy, teza jednak ryzykowna, czyż nie?). Zupełnie na poważnie snuto wspaniałe analogie o populistyczno faszystowskiej tożsamości obu przywódców i o tym, że Duda będzie pobierał lekcję faszyzmu od Erdogana. Festiwal jakiegoś upiornego skretynienia, potwornie do tego infantylnego, trwał tygodnie. Oczywiście wszystkie te mądrości wygłaszali dokładnie te same osoby, które dziś klaszczą i wielbią Tuska oraz jego geniusz dyplomatyczny, ujawniony podczas spotkania z Erdoganem.
Różni wannabe lewacy, dziś, odkąd Tusk rządzi, grzeczni i cichutcy, płakali na losem mordowanych przez Erdogana i twardo stawiali sprawę- kto się z nim spotyka, też ich morduje. Dziś milczą. Może wyjechali, może muszą walczyć z Trumpem i nie zauważyli.
No i tyle. Ktoś powie, że to właściwie didaskalia. Że dobry asumpt do kpin i trollingu, no ale na końcu liczy się, że, niezależnie kto rządzi, jakieś te relacje z Turcją mamy. Zwłaszcza, że to spotkanie (w przeciwieństwie do tych podczas Kryzysu Migracyjnego, gdy oficjele UE faktycznie przyklepywali zbrodnie Erdogana, ale to już temat na zupełnie inną opowieść) ma niewielkie znaczenie. I ten ktoś ma w większej mierze rację. Ale ja jednak pamiętam to wycie. I myślę, że warto pamiętać o tej różnicy. Warto, oj warto.
Autor: Dawid Wildstein
Zostaw komentarz