Demokracja walcząca – czy to już dyktatura?

Polska, niestety, staje się coraz bardziej sceną politycznego teatru, w którym władza nie ma żadnych skrupułów, by zniszczyć każdego, kto stanie jej na drodze. Teraz na celowniku znalazł się Dariusz Matecki, poseł PiS, który w oczach rządzących stał się głównym wrogiem do eliminacji. A wszystko przez fikcyjne zatrudnienie w Lasach Państwowych i zarzuty o wyłudzenia pieniędzy. Prokuratorzy jak maszyny powtarzają swoją wersję, bez względu na to, co mówi prawda, a Matecki już stał się celem numer jeden w tej brudnej wojnie o władzę. Oczywiście, nie jest to zwykła sprawa kryminalna – to walka polityczna, która ma na celu zniszczenie wroga. Zniszczyć Mateckiego, a przy okazji zabić nadzieję na jakiekolwiek prawdziwe sprawiedliwość.

Matecki, broniąc się w Sejmie, nie liczył na nic więcej niż na wyzwolenie prawdy. Przedstawił dowody, które miały rozbić absurdalne oskarżenia. Ale co się stało? Dowody nie miały żadnego znaczenia. Przewodniczący komisji, Jarosław Urbaniak, z PO, był już tak zniecierpliwiony, że przerywał Mateckiemu w pół słowa, jakby obawiał się, że każdy nowy fakt, który pada z jego ust, może rozwalić całą ukartowaną narrację. Dowody? Prawda? To nie miało żadnego znaczenia, bo sprawa została już przesądzona – władza musiała zniszczyć Mateckiego. A kto staje się w tym wszystkim najważniejszy? Nie niewinność, nie sprawiedliwość, a totalna polityczna dezinformacja.

Prokuratorzy prowadzący śledztwo to nie tylko osoby, które mają wykonywać swoje obowiązki. To wojownicy w tej politycznej grze, a jeden z nich, Dariusz Ślepokura, dosłownie „przebił się” w mediach społecznościowych jako wróg PiS-u i Mateckiego. Jego osobista nienawiść nie jest już tajemnicą. Tego rodzaju osoby prowadzą śledztwa? To już nie jest sprawiedliwość – to zemsta polityczna!

Matecki już od dawna wiedział, że zostanie ofiarą tej bezwzględnej wojny. Zrzekł się immunitetu, co tylko potwierdza, że to, co się dzieje, nie ma nic wspólnego z uczciwym procesem. „To polityczna egzekucja na oczach miliona Polaków” – te słowa są dziś jedynym trafnym opisem sytuacji. Chociaż Matecki wiedział, co go czeka, to nie spodziewał się, że stanie się symbolem tego, co dzieje się w Polsce, gdzie władza, zamiast bronić obywateli, wyciąga z mroku wszystkie najbrudniejsze narzędzia, by zniszczyć niewygodnych.

Jest jasne, że eliminacja Mateckiego nie jest przypadkowa. To kolejny krok w realizacji marzenia, aby Rafał Trzaskowski został prezydentem RP. A Matecki, niepokorny i sprytny w swoich działaniach, staje się przeszkodą. Wystarczy usunąć go z polityki, a droga do prezydentury Trzaskowskiego będzie otwarta. Cóż zatem, dla władzy „obrońcy wiary” i “patriotycznej” koalicji, cena usunięcia niewygodnego posła wydaje się bez znaczenia. „Działać na zlecenie Trzaskowskiego” – tak wygląda polityczna strategia rządzących.

Mamy do czynienia z demokracją walczącą, która już dawno przestała być demokracją. Dziś to po prostu dyktatura, w której wygrywa ten, kto ma władzę. „Demokracja walcząca” to nic innego jak fasada, za którą kryje się brutalny system, w którym nie ma miejsca na prawdę. W Polsce z dnia na dzień widać, jak systematycznie wypacza się wszystko, co jeszcze wczoraj wydawało się fundamentem. Zamiast wolnych wyborów, mamy system, w którym rządzący niszczą każdego, kto się im sprzeciwia. Wszystko po to, by utrzymać swoją władzę i realizować swoje ambicje.

Dariusz Matecki stał się tylko jednym z wielu symboli tej politycznej wojny. A w tle tej bitwy, Polacy patrzą, jak ich kraj stacza się w otchłań dyktatury. Pytanie, które zostaje, to: kto będzie następny?