To co zobaczyliśmy w Berlinie, to nie jest polityka. To nie jest dyplomacja. To jest upokorzenie własnego państwa, ubrana w europejskie słówka próba wybielenia niemieckiej odpowiedzialności za największą zbrodnię XX wieku. Bo kiedy premier Polski mówi o „wsparciu dla żyjących ofiar nazizmu” z polskiego budżetu, to każdy normalny człowiek powinien zadać jedno pytanie: A kto, do diabła, zapłaci Polsce? A poza tym co to znaczy ,,Żyjące ofiary”? A co z sześcioma milionami nieżyjących?To słówko — „żyjące” — nie padło przypadkiem.
To jest polityczna pułapka, niemiecka sztuczka, którą rząd w Warszawie powtarza jak złamany gramofon.Bo jeśli mówimy tylko o żyjących ofiarach, to nie mówimy o:
6 000 000 zamordowanych Polaków,85 proc.zniszczonej Warszawy,spalonych wsiach, jak Michniów czy Sochy, wyrżniętych elitach, profesorach, lekarzach, księżach,zrabowanych bankach, fabrykach, rafineriach, hutach i kopalniach,ukradzionych rezerwach złota,osiemdziesieciu latach opóźnienia cywilizacyjnego, spalonym państwie, z którego po wojnie zostały ruiny.
To wszystko wypada z rachunku.I o to właśni im chodzi, bo jeśli mówimy tylko o żyjących, to mówimy o kilkudziesięciu tysiącach ludzi.
A nie o całym narodzie ograbionym i zmiecionym z powierzchni ziemi.To jest niemiecka narracja od lat – zredukować rozmiar winy, sprowadzić zbrodnię cywilizacyjną do kilku emerytów, którym można przelać symboliczne pieniądze.I Tusk tę narrację niesie na plecach jak posłuszny lokaj.
A teraz — największy skandal
Zanim Tusk zaproponował, że Polska „może dołożyć się” do wypłat, nie zapytał o jedno:
Gdzie są reparacje? Niemcy nie zapłacili Polsce NIC.Ani sumy, ani symbolu.
Nawet nie zaczęli rozmów.
A teraz oczekuje się, że Polska sama dopłaci w miejsce Berlina?To jest moralne odwrócenie świata do góry nogami.
To jest tak, jakby ofiara musiała opłacić rachunek kata.Komu służy Tusk? Teraz widać to wyraźnie.To pytanie nie jest już tabu.To pytanie jest obowiązkiem.Bo premier, który mówi w Berlinie to, co Berlin chce usłyszeć…
który powtarza niemiecką narrację o „żyjących ofiarach”…który nie wspomina o reparacjach…
który po cichu zamyka historyczny rachunek…
który próbuje przykryć odpowiedzialność Niemiec pieniędzmi z polskiego budżetu…nie działa w interesie Polski.Taki premier działa w interesie Niemiec.
Działa pod dyktando Berlina.
Działa w logice mocodawców, nie narodu.I nie jest to już metafora, nie jest to publicystyczna przesada.
To jest goły fakt polityczny.
Bo żaden polski premier, który choćby w jednym procencie czuje odpowiedzialność za naród, nie wyrzekłby się reparacji, nie przemilczałby rabunku, nie oddawałby moralnej wyższości w ręce tych, którzy próbowali Polskę wymazać z mapy.
Polska nie ma płacić za niemieckie zbrodnie.
Polska ma otrzymać odszkodowanie za to, że była niemiecką ofiarą.
Każda próba odwrócenia tej prawdy jest zdradą interesu narodowego.
I właśnie dlatego pytanie „komu służy Tusk?” przestaje być pytaniem retorycznym.
Zaczyna być pytaniem o polską rację stanu.I dlatego trzeba to mówić jasno: Polska nie może przyjmować cudzych narracji ani cudzych wymówek. Nie możemy pozwolić, żeby ktoś z zewnątrz decydował, co wolno nam pamiętać, a o czym mamy zapomnieć „dla dobra relacji”. Bo relacje, które wymagają amnezji, nie są relacjami — są szantażem. A państwo, które godzi się na taką amnezję, przestaje być podmiotem, a staje się petentem.Reparacje to nie jest zemsta. To nie jest handel winą. To jest minimalny akt sprawiedliwości wobec narodu, który został ograbiony, spalony i wyniszczony jak żaden inny w Europie. Dopóki Polska nie upomni się głośno i bez kompleksów o to, co jej się należy, dopóty inni będą nam tłumaczyć, że „temat jest zamknięty”.
A temat nie jest zamknięty. Nie został nawet uczciwie otwarty.I dlatego tak bardzo przeszkadza każdemu, kto chciałby tę sprawę zamieść pod dywan, że w Polsce rośnie nowe pokolenie, które nie daje się już nabierać na propagandowe formułki. Pokolenie, które widzi, że albo będziemy państwem poważnym — albo będziemy państwem, któremu można wmówić, że zgliszcza nie kosztują, a kradzież nie wymaga zwrotu.
To jest ten moment, kiedy trzeba powiedzieć jednym głosem: Polska nie jest dodatkiem do cudzych interesów. Polska ma swoją pamięć, swoje prawo i swoją godność.
A godność zaczyna się tam, gdzie w końcu stajemy po stronie własnej prawdy — nie cudzych oczekiwań.
A Tusk? Sami widzicie.
Zostaw komentarz