Banalnym w sposób oczywisty jest życzeniowe powiedzonko: abyśmy byli zawsze młodzi, zdrowi, piękni i na dodatek bogaci. To po prostu atawistyczne wręcz pragnienie; niestety raczej niezwykle trudne do osiągnięcia, niewyobrażalne i klasyfikujące się w kategoriach fantasmagorycznych. Zjawisko takiej komplementarnej koniunkcji człeczych marzeń samo w sobie nie jest niczym zdrożnym, a tym bardziej nagannym. Powinniśmy wszak w trakcie naszego żywota stawiać samymi przed sobą różnorakie cele do osiągnięcia i starać się takowe nawet najtrudniejsze cele osiągać. Na dodatek bez zbędnych dostępnych udogodnień, czy tzw. chodzeniem na skróty. Ileż dalece idącego zadowolenia, a w konsekwencji kreacji autentycznego euforyzmu daje np. ludziom parającym się rzemiosłem wspinaczkowym zwanymi taternikami, alpinistami czy też himalaistami zdobycie dotychczas przez nich nie zdobytego szczytu?
Jego zdobycie naznaczone jest z reguły wielkim fizycznym trudem, pokonywaniem różnorakich przeszkód, a także związanych z autentycznie potencjalnym śmiertelnym niebezpieczeństwem w postaci lawin śnieżnych czy kamiennych. Tym większe zadowolenie i stan egzaltowanej radości formułowany właśnie jako pożądany element euforii z pozytywnego i skutecznego zarazem osiągnięcia wyznaczonego celu. Częste osiąganie euforycznego stanu poniekąd relatywnie odnosić się może, aczkolwiek co oczywista nie w pełni adekwatnie do spirytualnych (nie spirytusowych !!!) doznań uzależnionego od koniecznych mu do życia dawek narkomana.
Pomijając euforię jakiej doznają wielokrotni użytkownicy nomen omen używek, która jak by to nie było wywoływana jest w sposób surogatyczny, czyli sztuczny i nie zasługujący na dalszą deliberację to jednak możemy, a nawet powinniśmy się odnieść do euforii występującej na innych płaszczyznach.
Możliwość osiągnięcia euforycznych stanów z reguły wymaga wielu uprzednich zabiegów, częstokroć nudnawo powtarzalnych jak np. sportowe treningi. Pożądana jest także temporalna cierpliwość, pewna dawka talentu, a także……. tak, tak wieloznaczące koneksje zwane także właściwymi „dojściami”. Jakiej to spontanicznej euforii doznaje sportowiec osiągający znakomity rezultat, a w szczególności, gdy pobija dotychczasowy rekord świata. Na jego facjacie euforia pojawia się w sposób automatyczny i natychmiastowo prowokując do okazywanej spontanicznej radości np. w postaci podskoków, czy wymachiwania ramion. Tego typu zjawiska są niezwykle pozytywnie odbierane przez fanów danej dyscypliny sportowej. Tymże to fanom uczestniczących na żywo w takowym spektaklu sportowym powyższa euforia udziela się także w jej wydaniu co oczywista nie indywidualnym, ale grupowym.
Euforycznych stanów i związanych z tymże zjawiskiem doznań możemy się także często spotkać i na innych płaszczyznach życia społeczno-politycznego. Na niwie politycznej z łatwością możemy wypatrzeć wielość przykładów odnoszących się relatywnie zarówno w kategorii pozytywnej jak i negatywnej do elementów euforyzmu. Pomińmy „pozytywne” euforyzmy koncentrując się li tylko na tychże negatywnych jako zdecydowanie ciekawszych.
Z oczywistych, a jednocześnie przez elektorat aprobowalnych względów materialnych do uczestnictwa w życiu politycznym TEGOKRAJU zgłaszają swój akces nie tylko osobnicy (osobniczki..) mogący legitymować się właściwą aksjologią, nienaganną postawą etyczno-moralną, czy też preferujących ponad swój interes prywatny autentycznie interes ogółu, a górnolotnie się odnosząc interes Ojczyzny. Także, a być może jak należy domniemywać z medialnych informacji w większości w takowe szranki wstępują osobnicy (~czki) będący autentycznym zaprzeczeniem takowych pozytywnych oczekiwań.
To uniwersalna konstatacja, albowiem odnosząca się do wszystkich opcji politycznych związana z dokonywanymi zgodnie z ordynacją wyborczą wyborami zarówno parlamentarnymi jak i samorządowymi.
Rezultaty wyborcze w wielu wypadkach bowiem zaskakują opinię publiczną zadającą sobie niewątpliwie zasadne pytanie:
– jakimi to swoimi przymiotami pewne persony skutecznie uwiodły elektorat? Spersonifikujmy w tym miejscu na razie jedynie nieco przebrzmiałego piewcę sześciu króli PETRESCU, czy inteligentną inaczej lalkarkę Dżakirę.
Czy kwestia dokonywanych wyborów przez do szczętu otumanionych w XX w. przez totalitarne reżimy populacje Niemiec i ZSRR nie dotyczy paralelnie także stosownego z premedytacją dokonanego aktualnie otumanienia polactwa? To temat raczej jednak na stosowne socjologiczne dysertacje mogące m.in. próbować wyjaśnić w jaki sposób bywszy krul Jewropy, a wcześniej malarz kominów fabrycznych, podobnież jak germański malarz-amator, czy niedoszły gruziński prawosławny duchowny uwiedli tak wielu naiwniaków, uważających się rzecz jasna za MĄDRALI.
Głupich i naiwnych wszak nie sieją, sami się rodzą; to znana prawda, bezwzględnie przez takowe typy wykorzystywana dla ich wyznaczonych apriorycznie celów.
Odnieśmy się jednak do innej kategorii wyborów, ale dotyczących procesu destynacji pewnej kategorii kandydatur mających piastować ważkie funkcje państwowe, czy gospodarcze. W kolokwialnym odbiorze funkcjonuje schemat o rzekomo bez zarzutu działającym partyjnym instrumentarium pozwalającym po dokonanym w sposób profesjonalny przez sito stosownym przesiewie weryfikacyjnym; odrzucić plewy, a udzielić poparcia najlepszej z kandydatur do piastowania funkcji, prezydenta, premiera, ministra czy prezesa spółki Skarbu Państwa.
Absolutnie nic bardziej mylnego!!! Takowa formalna weryfikacja jest rzeczywiście dla gawiedzi stosownie prezentowana, aleć jednak nie łudźmy się: zawsze ostateczna decyzja w tym zakresie należy do wyłącznej prerogatywy capo di tutti capi, czyli szefa wszystkich szefów. To uniwersalna konstatacja, bowiem autentycznie w każdej partii ściśle przestrzegana i absolutnie niewyobrażalnym jest fakt, aby była przez partyjny plebs skutecznie kwestionowana.
To po prostu w wielu wypadkach tzw. wyżej wspomniane dojścia do politycznego lobby, względnie umiejętne dawkowanie do ucha szefa oczekiwanych informacji, a w tym jakże przydatnych „miłych kompromatów”, czyli haków na partyjnych współczłonków.
Przedstawiona w tym miejscu tajemnica poliszynela dotycząca swoistej kuchni politycznej nie powinna właściwie nikogo dziwić. W istocie rzeczy sprawy w tej kwestii właśnie tak się mają. Przykłady, proszę bardzo: w tzw. bigoteryjnym pisowskim kręgu wylęgły się takowe zdumiewające poczwarki i kreatury: jak Grzesiu Dyndała, ksywa TOBISZON Tobiszowski, premierek ratlerek, człek znikąd czyli Kazio Marcinkiewicz, czy Staszek podbiPIĘTA; bohaterowie felietonu z dnia 6 listopada br pt. AMORYCZNE FACJATY. To fantastyczny tercet wyleniałych, leciwych i pożądliwych młodych lasek Adonisów usiłujących plagiatować dokonania słynnego Casanovy.
TOBISZON na dodatek ostatnio stał się w PiS-ie gorącym kartoflem z racji jego daleko posuniętych nomen omen stosunków z esbeckim pomiotem w osobie Tatiany Aleksandrowicz-Sikorskiej. Ta jego kochanica została aresztowana w związku z zarzutem płatnej protekcji ……..
Himalajski wstyd i kosmiczna wręcz hańba, ale ……. karma czuwa i pewnym momencie znienacka i boleśnie zaznaczy swoją akuratną egzystencję.
Na przeciwstawnym biegunie opcji politycznej wymieńmy li tylko przykładowo moralne tuzy tej miary jak: LOLO PINDOLO, alboć Zegarmistrz Świateł Purpurowych, przydupas TUSSKA, Grzesiu (nie dyndała) Napier(d)alski ksywa HARFIARZ, czyli bywszy fuhrer LSD, a po efektownej renegacji niezwykle aktywny człon PEŁO. Szlaja się niezwykle aktywnie po telewizorniach zarówno TVP jak i TVN komuszy dinozaur Lesio Miller ponoć z dawien dawna od kiedy złożył akces do zbrodniczej PZPR walczący wyłącznie o wolność w wydaniu junty Jaruzela, a obecnie wolność w brukselskim garniturze. Ten wielekroć farbowany lis nagrodzony został stolcem euroosła na wskutek dealu z PEŁO i chłepce wygodnie wysokie apanaże.
Hospody pomyłuj!!!! za takowy obrót sprawy ……….. Po wielekroć hańba!!!!!!!
DUPIARZ Czaskowski mający w familijnym porto folio zamieszczone facjaty babuli i matuli jako TW donosicielek SB !!!, czy słynnego koperciarza z Senatu.
Natomiast inszą renegacją może pochwalić się trójka Pawełków pt. Kowal, Poncyliusz i Zalewski (onegdaj w PiS jej wicek), czy renegat nad renegaty Misiek Kamiński; emigrujący z PiS w momentach dla nich wielce znamiennych i niewygodnych. Renegacja wszak fajniastą jest rzeczą, w szczególności w odniesieniu do etycznych kryteriów nieprawdaż???
Wystarczy tejże egzemplifikacji, bowiem każdy z P.T. Czytelników tenże haniebny, huncwotowy zestaw może w swoim zakresie odpowiednio uzupełnić.
Wspólnym jednak mianownikiem wspomnianej wyżej czeredy są bowiem euforyczne przeżycia jakich doznali, gdy wydostali się politycznego i partyjnego dotychczasowego niebytu na szczyty kawiorowo-szampańskiej możności konsumpcyjnej, mile łechcącej ich niebotyczne ego związane z nobilitującą ich rzekomą przynależnością do pożądanej jelyty!!!
Zamiast oczywistej oczywistości, czyli ewidentnej konieczności strącenia z politycznej tarpejskiej skały takowych przedstawionych wyżej bohaterów w całkowity, eschatologiczny niebyt; tkwią oni nadal na tym Parnasie, względnie Olimpie umiejscowieni tam przez otumanione polactwo.
Pora zatem teraz na kwestię emfazy, czyli jeden z elementów koniunkcji użytej w tytule felietonu.
Definicja emfazy wyjaśnia nam, że jest to po prostu przesadna emocjonalność wypowiedzi, względnie też sztuczny nacisk położony na wybrane zdania, wyrazy względnie sylaby, dążąc do znacznego uwydatniania ich znaczenie. Eksponując tenże rzeczownik chcąc najłatwiej udostępnić jego percepcję; po prostu musimy zasadnie tęże emfazę zilustrować personalnymi przykładami. Życie na ogół bywa monotonne, pozbawione w wielu wypadkach spontanicznej radości, czy związane nomen omen z funkcjonowaniem powiedzonka, że ciężko jest związać koniec z końcem…….
Na szczęście dla nas permanentnie funkcjonuje i to na najwyższych obrotach scena polityczna na której funkcjonują różnej rangi i znaczenia oraz reprezentujące wszelakie opcje ogólnie rzecz ujmując tzw. cwelebryty. To właśnie możliwość dostąpienia zaszczytu zafunkcjonowania na arenie politycznej kreuje w postawach, zachowaniach, mimice, czy w mowie ciała szczególny rys ich charakteru i postawy aksjologicznej sensu largo. Dosłownie już po kilku występach takiego jegomościa (względnie jejmościni) bardzo łatwo rozszyfrować jest nam z jakiej rangi komediantem, huncwotem czy kabotynem mamy do czynienia. Niestety rzadko, niczym rodzynki w cieście natknąć możemy się na wspaniałego erudytę, czy empatycznego wobec wszystkich rozmówcę.
Przeważają bezczelne chamskie typy, zwiastujący roznoszący się odór i zgniliznę moralną, wrzaskliwe i skrzekoczące lefackie z reguły jejmościnie plujące jadem nienawiści wobec reprezentantów innych poglądów. Pobieżnie spoglądnowszy jedynie na facjacje takowych łachudrów, urwipołciów i sobiepanków jak: Radek Zdradek, BREDZISŁAW Komoruski, Bartuś Sienkiewicz, czy słynny wnuczek Gomułki BORYSŁAW możemy z całą pewnością stwierdzić, że w ich przypadku zaprzeczeniu doznało reklamowe hasełko: 2 w 1!!!
Aktualnie należy propagować jego wyższejszą formę, a mianowicie: 3 w 1. Tak, tak albowiem dzieląc się ze słuchaczami wielce tajemną wiedzę w różnych jej aspektach i zakresie przez tychże wymienionych ewidentnych głupoli tworzących zusamem familię Bęcwalskich, ta forma z całą pewnością ulegnie utrwaleniu. Erotyczne w swej wymowie ściubienie usteczek, uzmarszczkowienie umysłowe niby wielce zakłopotanych czół, oczopląs w poszukiwaniu rozumu (w tym maestro jest Szczyrba), napuszenie całej facjaty, grożenie paluszkiem, a nawet pełną kończyną – to po prostu wyznacznik zachowań tych pacanów i matołkowatych pustaków. Frazeologiczne bzdety, banały, tautologiczne wywody tak prezentowane stanowią szczególnie dla młodzieży kreację kolokwialnej beki, czyli ewidentnego obciachu. Tymże zestawem wyświechtanych ustawicznie formułek epatują swoich spektatorów doznając przy tym spełnienia kolejnego elementu felietonowego tytułu, czyli wprost orgazmu. Mamy zatem klasyczny trójkącik 3 w 1: EUFORIĘ, EMFAZĘ i ORGAZM, aczkolwiek inszej natury jakiego można byłoby się spodziewać.
Rzecz jasna z tym powszechnie znanym i uznanym w zakresie seksualnym orgazmowym doznaniem tenże cwelebrycki doznawany orgazm niewiele ma wspólnego. W sposób bowiem oczywisty nie może mieć; jednak emfatyczna ekstaza przy realizacji tego rodzaju kabaretów przez takowych czempionów pustactwa i beki pozwala domniemywać, że dla nich nie ma znaczenia w jakowych warunkach doznają orgazmowych przeżyć i na jakiej płaszczyźnie. No, cóż można i tak jeśli chodzi o orgiastyczne uniesienia. Konstytucja oraz wymogi przestrzegania demokracji absolutnie tego nie zabraniają.
I to byłoby na tyle jak onegdaj konkludował śp. prof. J. T. Stanisławski.
9.11 2022
Zostaw komentarz