Oczywiście jak to bywa w związkach kiedyś była miłość. Oboje z trudnych rodzin, ona z domu dyspotycznym ojcem, on z domu w którym nigdy nikt go nie chciał. Gdy zostali małżeństwem chcieli być dla siebie wsparciem, chcieli być też dla siebie przyjaciółmi. Nie wiedzieć czemu to małżeństwo od początku było skazane na porażkę.

Żona od początku małżeństwa liczyła że to co będzie ich łączyć będzie czymś czego w domach rodzinnych nie mieli. Ona od zawsze z powodu miłości wyręczała go z podstawowych obowiązków.
On nigdy nie był wdzięczny za to co ona robi, po prostu przyzwyczaił się że jest to zrobione. Po jakimś czasie gdy na świecie pojawił się pierwszy syn miało być już tylko lepiej. Po czym mąż dość szybko znudził się byciem mężem wspierającym. Ulubionym tłumaczeniem było że przecież on pracuje a ona siedzi w domu. Tylko ten kto zajmował się domem i dzieckiem wie jakie to jest siedzenie.
Wydatków było coraz więcej a pieniędzy było coraz mniej. Niestety, małżonkowie oddalali się od siebie. Ona dostała w spadku mieszkanie, zapis dotyczył tylko niej. Nie było ważne czyje będzie to M. Ważne że mogą spokojnie mieszkać. Nie zawsze jest tak jakby człowiek chciał. Było coraz gorzej w tym małżeństwie. On zauważył dość szybko że jej naprawdę zależy na małżeństwie, na dobru dziecka. Bardzo szybko to zaczął wykorzystywać, skoro jej zależy to on nie musi się starać.
Ona z przerażeniem zobaczyła że dla niego nie liczy się absolutnie nic poza jego spokojem. Po kilku latach uświadomiła sobie że jej mąż myśli tylko ja, moje, dla mnie. To było niczym policzek. Jednakże w przekonaniu że da radę, że jej miłość zmieni jego podejście, trwało to jakieś 6 lat od ślubu. Żona coraz częściej słyszała od męża że jest niewystarczające dobrą panią domu, że nie wygląda dobrze, że obiad nie był dobry. Z dnia na dzień Pan i władca zaburzał jej system wartości. Gdy się ciągle słyszy że jest się niewystarczającym zaczyna się w to wierzyć. Kłótnie towarzyszyły im coraz częściej, ona z dnia na dzień widziała że nie jest na tyle dobrą by on chciał się zmienić.
Po 7 latach małżeństwa ona znalazła odwagę by powiedzieć dość, chcę rozwodu. Wtedy  ich syn poprosił mamę żeby się wstrzymała, bo on chce mieć oboje rodziców. Trochę jakby kubeł zimnej wody ktoś wyłał na głowy. Podjęli decyzję że spróbują dla Młodego.
Znajomi pary zaczęli uświadamiać ją że być może świadomość tego że on jest ciągle nie u siebie , powoduje to że taki jest. W swej naiwności zameldowała go u siebie i już miało być teraz żyli długo i szczęśliwie. Ona dostała pracę o którą się ubiegała , syn poszedł do szkoły.
Gdy okazało się że Pani Ewa zaszła w ciążę była w absolutnym szoku. Nie planowała, nie spodziewała się a wtedy nawet nie chciała. Jednak , cóż począć skoro to wszystko się dzieje, przyjąć i cieszyć się. Ciąża była trochę kłopotliwa , jednak Pan Jan starał się wspierać swoją małżonkę. Druga pociecha przyszła na świat i to dziewczątko wywróciło rodzicielski świat do góry nogami.  Gdy mała miała niespełna rok małżonkowie znowu zaczęli się od siebie oddalać. On coraz głośniej mówił że ona jest beznadziejna ona coraz odważniej dawała mu do zrozumienia że jest jej niepotrzebny.
Młodsza córka nie miała trzech lat gdy żona postanowiła że nie chce się dalej męczyć. Rozstańmy się zaproponowała na usłyszała że on się nie wyprowadzi bo ma meldunek i że nie ma zamiaru nic robić by się zmienić. Gorycz porażki aż piekł w oczy. Dwójka dzieci mąż który cię nie kocha i nadzieja że to kiedyś się skończy.
Po jakimś czasie u Pani Ewy zdiagnozowany zostaje guz w macicy. Potrzebna jest dość pilna operacja , najlepiej prywatnie. Wtedy bardzo ważne było to by jak najszybciej wrócić do pracy ponieważ dłuższe zwolnienie lekarskie było w firmie źle widziane. Pan mąż absolutnie nie był zainteresowany tym co się z nią dzieje. Z ogromną pomocą przyszła siostra i przyjaciele. Bardzo szybko zebrali potrzebną sumę, Pani Ewa mogła skupić się na walce o swe życie. Gdy była w szpitalu , mąż nawet do niej nie zadzwonił, gdy wyszła nie mogła liczyć na wsparcie.
Podczas operacji okazało się że trzeba usunąć macicę, oczywiście przed operacją była tego świadoma. Po kilku tygodniach po operacji usłyszała od męża że w sumie to on się jej brzydzi i ona już nie jest kobietą.  Jakież było to krzywdzące, poniżające i nieprawdziwe. Wtedy pękło coś w tej kobiecie bezpowrotnie. Przestała walczyć o małżeństwo, przestała liczyć na święty spokój. Skupiła się na dzieciach na sobie bez myśleniu o nim.
Poprosiła męża o rozmowę, przedstawiła propozycje dalszego życia bez pożycia. Skoro przyszło im razem żyć dobrze byłoby się dogadać. A więc starają się aby dzieciom było dobrze, mieszkają razem lecz żyją osobno. Pan Jan mimo tego że ubliżał żonie, krzywdził ją mówiąc że nie jest kobietą nie mógł jednak zaakceptować braku współżycia. Pani Ewa w tej chociażby jednej sytuacji była konsekwentna. Nigdy już nie pójdzie z mężem do łóżka. On nigdy nie zrobił nic by ona zmieniła zdanie, nie próbował być uroczy, nie był romantyczny on po prostu chciał zaspokoić swoje potrzeby.
Lata mijały starszy syn wyjechał za granicę do pracy. Zostali w trójkę , mogli by żyć w zgodzie dla dobra dziecka jednak nie wychodzi im. Wakacje, to czas w którym powinno się zrobić wszystko dla dobra dziecka. Tak aby ono było szczęśliwe nawet jeśli rodzice szczęśliwi nie są. No i codzienny repertuar a to bo nie ma słońca, a to bo świeci za bardzo i tak ciągle. Mąż Pani Ewy ma wakacje więc odpoczywa, nie interesują go przyziemne sprawy takie jak ugotowanie obiadu, zrobienie prania czy zakupy. Pan i władca odpoczywa i dobrze by obiad był na czas bo inaczej funduje w domu atmosferę którą można ciąć nożem. Ostatnio przez kilka razy jego przemoc słowna była tak ogromna że Pani Ewa musiała wspomagać się lekami na uspokojenie.
Tak się nie da żyć , to jest horror a Pani Ewa czuję się w klatce. Na złożenie pozwu jej nie stać. Poza tym co zmieni fakt rozwodu gdy on nadal będzie z nimi mieszkał?
Ostatnio kobieta zaczęła marzyć i ma jedno marzenie móc się rozwieść i zostać sama z córką w jej mieszkaniu. Chciałaby móc być jeszcze szczęśliwą i nie musieć być ofiarą przemocy werbalnej.
Otóż tak, przemoc werbalna to są wyzwiska, obelgi i ubliżanie. To przemoc trudna do udowodnienia ale bardzo groźna dla ofiary.
Pani Ewo życzę Pani aby mogła być Pani znowu po prostu szczęśliwą.