O siódmej nad ranem do budynku Uniwersytetu wbiegł spocony i wyraźnie podniecony syn Rektora. Właśnie wrócił z podróży przedślubnej z Albanii, bezpośrednim lotem z Tirany. W ręku trzymał aktówkę z dokumentami. Nigdzie się bez niej nie ruszał. Krążą słuchy, że te dokumenty to humbuk, że tam niczego nie ma, jeno pocięte fragmenty starych gazet. Ale syn Rektora na tym właśnie buduje swój autorytet. Jak z kimś dyskutuje, wyciąga dowolne papiery z teczki i wymachuje nimi przed adwersarzami i pyta: – czy zdajecie sobie sprawę z powagi sytuacji i czym nam grozi niepodjęcie decyzji jaką ja chcę? I na ogół rozmówcy miękną. Bo papiery, bo syn rektora, bo po co się narażać.

– Wzbudź pan kamerzystę, ale już, szybko, na teraz – polecił portierowi. Na Uniwersytet przyjechał z modelką, 18-letnią Zuzanną, ale kazał jej czekać przed budynkiem, bo jak marzła na zewnątrz lepiej nomen omen na zewnątrz prezentowała się.
– Ale on dopiero kilka godzin temu położył się spać, bo filmował Noc Uniwersytetu. Te wszystkie wykłady, które raz w roku nieśpiący wykładowcy w ramach promocji, prowadzą. – powiedział portier.
– Nieważne, budź go pan, potrzebny jest! – zaordynował syn Rektora.

Portier zjechał zatem do poziomu -1, udał się w kierunku niewielkiej kanciapy połączonej z kotłownią, gdzie od poniedziałku do niedzieli sypiał nie zmieniając odzieży, bo nigdy nie było na to czasu, uczelniany kamerzysta. Leżał skulony na kilku kartonach z Biedronki. Władze Uniwersytetu proponowały muwstawienie wersalki, używanej oczywiście, ale on odpowiedział, że łatwiej mu się wstaje z kartonów. Wersalka by go rozleniwiła i straciłby pracę, której nie lubił. Ale praca to praca, poza tym na państwowym. Więc i socjał. A na stołówce dojadał za darmo to, co sie nie sprzedało i za kilka godzin miało się zepsuć. Młócił, aż trzęsły mu się uszy.

– Stefan, wstawaj, robota jest – powiedział portier i trącił butem kamerzystę. – Wstawaj, syn rektora przyjechał nietrzeźwy z Albanii z jakąś cizią. I zależy mu na tym, żeby być na filmie.

– A scenariusz jest jakiś? – zapytał zaspany kamerzysta.

– Scenariusz to życie napisze samo, weź ich do lasu, ona niech się nieco rozbierze, a jego filmuj tylko jak mądrze wygląda, choć to może być nie lada wyzwanie. Jak będzie głupio wyglądał, to się wmontuje jego z wcześniejszych filmów i zaepatuje erotyką.

– Dobra, dobra – powoli wstawał kamerzysta przecierając oczy i poszukując swojej kamery na taśmę 8mm. Albowiem nie kręcił cyfrowo, lecz analogicznie. Nakręcone filmy wyjmował z kamery w pomieszczeniu z czerwonym światłem, a następnie wysyłał do Bydgoszczy celem wywołania. Potem siadał wygodnie na kartonach i paląc papierosa bez filtra komentował sam sobie poszczególne fragmenty filmu.

Syn rektora wyraźnie poirytowany oczekiwaniem na kamerzystę stał przed budynkiem paląc już trzeciego papierosa, o z grozo, z filtrem. Potem te filtry zapychają kanalizację i wszystko co się da. Od czasu do czasu zamieniał zdanie ze swoją nowopoznaną w Albanii kobietą. Łamaną angielszczyzną, gdyż do języków obcych nie miał głowy.

– O jest kamerzysta! – zawołał na widok jego, znaczy tego onego. – Kręć pan nasze szczęście, gdyż poznałem w Albanii kobietę moich marzeń i snów. Chcę, aby z tego wydarzenia powstał film instruktażowy dla studentów i studentek pt. Jak znaleźć miłość swojego życia. To się częściowo finansuje z funduszu dla niepełnosprawnych, ja to wszystko załatwię – zapewniał syn Rektora.

– Ale ta kobieta jest brzydka, nie da rady tego nawet cyfrowo podkręcić – powiedział kamerzysta. Już lepiej pan z krową czy kozą wystąpi, bo to się jakoś wykadruje, ale nie z nią. Ona ma chyba dwa razy więcej zębów niż normalny człowiek.

I wówczas przypadkowo wystrzelił rewolwer, trzymany w lewej kieszeni marynarki syna Rektora. Pech chciał, że kamerzysta trafiony w skroń położył się w kałuży własnej krwi. Dla studentów I rocznika bezpieczeństwa zewnętrznego było to nie lada wydarzenia, wielu z nich zrobiło sobie selfie wykorzystując okazję, a tylko nieliczne kurki-trzebiotki pisały posty o tym jakie to straszne, że jest przemoc i że nie powinno się tego pokazywać dzieciom. Ale chodzenie z odkrytymi bezwstydnie kostkami przy minusowych temperaturach jest niby OK?

Podsumujmy:- ochroniarz nie chcą musiał zjechać na -1 i budzić kamerzystę- kamerzysta nie chciał kręcić filmu z synem Rektora- film ostatecznie nie powstał- kamerzysta zginął tragicznie, zupełnie przypadkowo.