Ale muszę się cofnąć do lockdownu i 2021 roku. Dokładnie te cztery lata temu, na przełomie lutego i marca Zuzce przewrócił się rytm dobowy. Nie mogła spać w nocy, za to w dzień była nie do obudzenia. Trwało to ponad tydzień. Po dwóch tygodniach wróciło do jako takiej równowagi, ale zaburzenia snu pozostały. Miała trudności z zasypianiem w nocy, w dzień zaś potrafiła „odjechać” na lekcji. Do tego doszły napady silnych bólów głowy. Zaniepokojeni poszliśmy do neurologa.

Rezonans głowy nic nie wykazał. Z przeprowadzonego wywiadu neurolog zdiagnozowała migrenę, a poza tym nie potrafiła określić, co się dzieje.

To był jeden z powodów (kilku), że przeszliśmy na edukację domową. Po prostu stan permanentnego niewyspania i napady bólów głowy powodowały zbyt częste nieobecności w szkole i zaległości.

Rok temu, po stwierdzeniu, że Reds mocno zredukował u mnie migreny (miewam wciąż stany migrenowe, ale to w najgorszym razie ma formę silnej potrzeby drzemki i co najwyżej lekkiego, „ćmiącego” bólu głowy), po konsultacji z Olą zacząłem Zuzce podawać zmniejszoną dawkę Redsa (jedną ósmą tego, co sam biorę). Na jesieni podwoiłem dawkę do jednej czwartej.
Już wtedy dało się zauważyć pewną poprawę.

Dziś byliśmy na kolejnej wizycie kontrolnej. Bóle głowy występują rzadko (prowadziliśmy dziennik), nie częściej, niż raz na miesiąc, a nawet rzadziej. Najczęściej w związku ze zmianami pogody. Zuzka dalej kocha spać rano, a wieczorem siedzi do późna, ale nie ma problemu, jeśli musi się zerwać rano. Funkcjonuje normalnie cały dzień i najwyżej wcześniej kładzie się wieczorem. Na ogół zasypia normalnie i śpi całą noc.

Oczywiście, pomogła zmiana trybu życia i usunięcie tego, co było dla niej źródłem silnych stresów. Ale wsparcie organizmu warzywno-owocową „pigułą” było tu kluczowe.

Autor: Skipper