– Ta kopalnia jest jeszcze czynna? – zapytałem człowieka o wyglądzie górnika.
– Od dziesięciu lat nie działa, odprawy pobraliśmy i od tamtego czasu spędzamy wolne chwile popijając pszeniczne piwko na miejscowym wzgórzu, z którego widać KOPALNIĘ. No wiadomo wurst, znaczy kiełbasa i żymła do tego.
– To już na kopalni już nic się wydobywa?
– Unia zakazała, ale od czasu jeden z drugim tam w głąb się zapuszcza, zazwyczaj na linie, choć niektórzy jak pająki schodzą po ścianach. I wydowybają węgiel. Czarny taki, w postaci zbrylonej.
– A można tak z ciekawości wejść do kopalni – zapytałem.
– Z ciekawości to można w kopalni na amen zostać – powiedział prawdopodobnie doświadczony górnik. – Kopalnia to jest osobny świat. Podziemny. Skrywający mnóstwo tajemnic. Wielokilometrowe korytarze, wąskie przejścia no i wiadomo od czasu do czasu wielkie bam, bo wiadomo, że tam na dole gaz się zbiera.
– Czyli nie można? – dopytałem.
– Trzeba mieć uprawnienia górnicze – odpowiedział interlokutant. – Mogę jedno sprzedać za zgrzewkę Harnasia – dopowiedział.
– Czteropak? – zapytałem.
– No jak? Dwunastopak i do tego schłodzony – odpowiedział.
– A poinstruujesz pan jak zejść na dół i penetrować czeluści kopalni?
– Tak, ale za kolejny dwunaściopak.
– A tam pod ziemią jest coś ciekawego?
– Nie ma niczego, ale jest niebezpiecznie. Wszyscy z osiedla tam od czasu do czasu jeździmy, żeby poczuć zagrożenie życia.
Zostaw komentarz