„Panu Bogu się nic nie udało, z wyjątkiem kotów„. Pisała Wisława Szymborska. Nie jest to prawda, ale w Dzień Kota, niech jej będzie.
Kot w islamie cieszy się szczególną czcią, w przeciwieństwie do psa. W jednej z hadis, kot zasnął na szacie Proroka Mahometa. Ten, by go nie budzić, odciął mieczem jej kraj, na którym spał.
Jeszcze kilka lat temu nie przepadałem za nim. I sam nie wiem dlaczego. Może dlatego, że są takimi samymi indywidualistami jak ja, a znaki dodatnie, odpychają się.
Kiedy jednak pojawił się pierwszy, na moim tarasie, powoli zacząłem zmieniać zdanie. A na dodatek, to nie moje koty. Jeden jest sąsiadów, a drugi, Bóg to wie.
Tymek
Tymek, ten pierwszy, jest rudy i już trochę „w leciech”, ale nadal zadziorny i kochliwy. Kiedy „kocie panny” mają cieczkę ten szaleje po nocach po całej wsi. Nie muszę mówić, że z tych amorów wraca często z „ranami miłości”. A to naderwane ucho, a to wyrwany fragment futerka. Nie wiem kto go tak tarmosił. Konkurenci w amorach czy kochanki. Ale nic sobie z tego nie robi. Po miłosnych szaleństwach całymi godzinami śpi pod miskantem bo ma tam cień. Czasami tylko, widząc mnie, otwiera leniwie jedno oko. A kiedy, widząc mnie, upewni się, że nic mu nie grozi znów idzie w kimono. I tak od rana do wieczora.
Nosek
„Nosek” bo ma cały czarny nos, jest młodszy. Ciągle chce się bawić i jest ciekawy świata. By zwrócić moją uwagę siada na oknie i patrzy się tymi ślicznymi ślepkami.
Przy tym, jest wybredny. Nie lubi słoninki, boczku, ryb więc daję mu gotowe pasztety, które wcina aż się trzęsą mu uszy.
Obaj lubią jak do nich mówię. Choć nie rozumieją moich słów stroszą uszka, jakby nie chciały stracić ani słowa. Opowiadam im o sobie. Gdzie byłem, co widziałem. Przekomarzam się. I teraz już, po ruchach ich ciała, wiem, że mnie słuchają. Na swój koci sposób. One też mi odpowiadają. Mruczeniem, przewracaniem się na plecy.
Nosek czasami prycha, jak to młodziak, gdy coś mu nie odpowiada. Tymek tego nie robi. Wie bowiem, że w pewnym wieku nie ma sensu nikogo zmieniać. Akceptujemy się bez słów takimi jakimi jesteśmy. Martwię się gdy go nie widzę przez kilka dni. Wtedy myślę sobie – „czy ma gdzie spać? co jeść?”. Jak do tej pory zawsze wraca z tych swoich eskapad. Tymek – włóczykij. Obaj, kiedy chcą mi okazać swoje „uczucie” do mnie, łaszą się do nóg. Tak, że niekiedy nie mogę zrobić ani kroku. Nie jestem behewiorystą więc nie wiem co to oznacza. Mniemam, że sympatię.
Gdybyście mnie spytali czy mój stosunek do kotów się zmienił odpowiedziałbym, że owszem. Nie jest to może miłość, ale bardziej relacja przyjacielska.
Męska więc trochę szorstka.
Na zdjęciu, Tymek na oknie.
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz