Złość szybko przechodzi w zachwyt. Bo to śpiew mistrzowski! Ciekawszy, niż słowiczy, choć słowiki miały zawsze lepszy pijar.
Śpiew kosa można zapisać w nutach. W „Czarnym kosie” na flet i fortepian Olivier Messiaen łudząco odtworzył tony oryginału.
Maluchy pierwszych melodii uczą się od ojców. Jednak rodzicielska lekcja służy im tylko za wprawkę, bo są utalentowanymi kompozytorami. Im kos silniejszy, bardziej doświadczony i pewny siebie, tym bogatszy ma repertuar. Zachwycają swoimi solówkami nie tylko wczesnym rankiem ale i przed zachodem słońca.
Patrzę na ich eleganckie czarne sylwetki z żółto pomarańczowymi dziobami. Mają długą historię: ponoć nasze kosy pojawiły się już 2 miliony lat temu, w pliocenie. Obserwuję ich rytuały wypracowane przez tysiąclecia.
Nasze ludzkie rytuały też pełnią funkcję „religare”, co znaczy łączyć, nawiązywać więź. Skojarzenie ze słowem religia nie jest przypadkowe: rytuały łączą ludzi we wspólnotę. A rezygnacja z rytuałów jest decyzją o ustawieniu się „obok”.
Kiedy jednak rezygnujemy ze starych, pojawiają się nowe. Miliony ludzi zaczynają dzień od sprawdzenia facebooka, tyle że jest to gest praktykowany indywidualnie. A jeśli tworzy wspólnoty (czasem tworzy), te mają charakter niezobowiązujący.
Nagminne i proste są tu anatemy: wystarczy kogoś usunąć z grona znajomych.
Kosy z pewnością by na to nie poszły.
Autor: Liliana Sonik
Urodzona 30 sierpnia 1954 r. w Krakowie – polska filolog, wychowanka DA Beczka, po śmierci Stanisława Pyjasa założycielka Studenckiego Komitetu Solidarności, publicystka, dziennikarka, opublikowała w „Tygodniku Powszechnym”, „Rzeczpospolitej”, „Dzienniku Polskim”, „Głosie Wielkopolskim”, „Gazecie Wyborczej”, „Znaku”. Pracowała w Radio France Internationale i TVP.
Zostaw komentarz