„Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie”.

Polska szkoła bez wątpienia potrzebuje urealnienia programowego. Ale powinna też pozwalać zdobywać wiedzę pomocną w rozwoju osobistej kariery i zrozumieniu świata. Tylko wszechstronne wykształcenie otwiera wrota wyobraźni.

Powinniśmy rozmawiać o zmianach w podstawie programowej pod kątem wyzwań przyszłości. Odciążenie uczniów nie jest oczywiście samo w sobie pomysłem złym. Problem zaczyna się wtedy, gdy rezygnując programu, rezygnuje się przy okazji z ambicji, by konkurować z najlepszymi.

Proponowane zmiany w nauczaniu np. matematyki wykreślają fundamenty niezbędne do zrozumienia jak funkcjonuje chociażby sztuczna inteligencja. Mówimy tu także o podstawach ekonomii i socjologii.

Do tego lista lektur, którą przycięto z subtelnością piły mechanicznej. Gdzie Lechoń i Norwid? Gdzie „Reduta Ordona” Mickiewicza? Co z „Quo vadis”Sienkiewicza? To jest fundament polskiej tożsamości.

Kolejne pytania: dlaczego w nowym kanonie nie znalazło się miejsce dla ani jednego żyjącego poety? Gdzie w nowej podstawie wiedza o polskich miejscach kaźni? Czy wymazywanie wielokulturowego dziedzictwa Rzeczypospolitej to droga, którą chcemy iść?

Powiedzmy to wprost. Cyfryzacja, wykorzystanie sztucznej inteligencji, odciążenie uczniów, wyższe pensje nauczycieli – TAK!

Gumkowanie bohaterów, fałszowanie autorytetów, relatywizacja moralności – NIE!

Człowiek bez świadomości własnej przeszłości i historii nie ma fundamentów, by budować przyszłość – swoją, państwa, społeczeństwa. I nie uczy się na błędach.

Nie wypaczajmy pojęć. Proponowana przez Ministerstwo Edukacji Narodowej „deforma” podstawy programowej to nauka zapominania, a nie żaden postęp. A edukacja to nie likwidacja.

Fot. Facebook / Mateusz Morawiecki

Autor: Mateusz Morawiecki
Polski menedżer, bankowiec i polityk. Prezes Rady Ministrów w latach 2017-2023. Poseł na Sejm RP, wiceprezes PiS.