Poza zrozumiałą nostalgią za rodzinnymi stronami, pozostawionymi poza granicami Polski, drugim ważną przyczyną, która motywowała mnie do wypraw na Wschód, była moja fascynacja osobą ks. Jana Cieńskiego czemu, dawałem wyraz, w licznych publikacjach na jego temat np. https://ornatowski.com/genealogia/wspomnienia/jan-cienski/

Z okazji dzisiejszego święta chciałbym przytoczyć anegdotę, która nasuwa się mi za każdym razem, jak oglądam relacje z procesji Bożego Ciała.

Otóż działający w mrocznych czasach komunistycznych rządów duszpasterz był przez sowieckie władze szykanowany w różny sposób. Poszukiwano najmniejszego pretekstu, żeby uniemożliwić charyzmatycznemu kapłanowi działalność.

I tak jakiś bardzo gorliwy partyjny dygnitarz zauważył, że podczas mszy rozdawany jest produkt spożywczy, który nie ma zezwolenia władz, żadnego atestu epidemiologicznego ówczesnego tamtejszego sanepidu, polecił więc przeprowadzić badania, które miałyby w jego intencji wykazać, że komunikanty mogą być źródłem wielu niebezpiecznych chorób.

Badający wykradzione potajemnie komunikanty, dwoili się i troili, żeby spełnić oczekiwania czerwonego kacyka, ale im nic nie wychodziło, w końcu protokólarnie stwierdzili, że hostie rozdawane przez księdza podczas Komunii Św. są najbezpieczniejszym pod względem epidemiologicznym produktem żywnościowym, jaki spożywa się w całym ZSRR.