To nie tylko ja go tak nazywam, ale i setki tysięcy jego rodaków protestujących przeciw niemu i jego nieobliczalnej wojnie w Gazie. I tej która nadchodzi. Z Hezbollahem. Domagają się jego dymisji bo widzą, że prowadzi Izrael na skraj przepaści. A wszystko m.in dlatego, że Netanyahu jest skrajnym syjonistą, który śni, że kiedyś w Palestynie, nie będzie już Palestyńczyków bo albo ich pozabija albo wypędzi. Jak już raz Izrael to zrobił i druga strona nazywa to „NAKBĄ”, katastrofą.
Nie sądziłem, że napisana przez Omosa Oza, wybitnego izraelskiego pisarza książka pt. „Na ziemi Izraela” okaże się dziś tak aktualna choć została napisana na początku lat 80. To reportaż z jego pielgrzymki do „Ziemi Obiecanej” choć ta obietnica dla jednych, Żydów , była spełnieniem ich marzeń o własnym państwie. Dla innych, Palestyńczyków, utratą domu, w którym mieszkali od setek lat. Ich winnic, pól, cmentarzy, na których spoczywali ich przodkowie.
Oz, urodzony w Jerozolimie, żołnierz w dwóch wojnach obronnych, słucha swoich rozmówców uważnie. Zarówno zwolenników Likudu ( partii Netananyahu) jak i Partii Pracy. Nie jest jednak tylko rejestratorem ich wypowiedzi, ale toczy z nimi dialog przekonując, że nie spełni się ich sen, że któregoś dnia się obudzą i nie zobaczą już obok siebie sąsiada Palestyńczyka. Wręcz podkreśla, że to szkodliwa i samobójcza mrzonka.
Amos, tak jak jego poprzednik, wciela się w rolę proroka. Mówi swoim rozmówcom, że bycie kustoszem narodowych mitów nie prowadzi do czegoś dobrego. Podkreśla, że legenda syjonistyczna, że naród bez ziemi, czyli Żydzi, przyszedł do ziemi bez narodu, czyli mieszkających tam Palestyńczyków, to hucpa, szkodliwy mit, który w przyszłości może doprowadzić Izrael do zagłady jeśli nie osiągnie pokoju z arabskimi sąsiadami.
Z drugiej strony mówi, że nie spełnią się także nadzieje Palestyńczyków, że Żydzi opuszczą Izrael i wrócą do diaspory.
Oba narody muszą się nauczyć ze sobą koegzystować bo innego rozwiązania nie ma. I nie będzie.
Ale Netanyahu i jego zwolennicy tego nie rozumieją i nie chcą realizować polityki „ziemia za pokój”. Ubzdurali sobie, że cały Izrael, łącznie ze Strefą Gazy, Zachodnim Brzegiem i Wschodnią Jerozolimą, to tereny wyłącznie żydowskie. Że mogą bezprawnie grabić, budować na zagrabionej Palestyńczykom ziemi, mordować cywili. Mając w nosie prawo międzynarodowe i rezolucje ONZ. Obecne działania w Gazie nie usprawiedliwiają odwetu za terrorystyczny zamach Hamasu na izraelskich obywateli. To już rzeź, w której zginęło ponad dwadzieścia tysięcy cywili.
Takie są skutki nieobliczalnego syjonizmu ufundowanego na fałszywym micie o ” narodzie bez ziemi i ziemi bez narodu”.
I gdyby Amos Oz jeszcze żył, na pewno by przeciw temu głośno protestował.
Obraz Mohamed Elmourri z Pixabay
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz