Pójdę na wybory w niedzielę bo chcę by w polskiej reprezentacji do Parlamentu Europejskiego było jak najmniej populistów, ksenofobów i nacjonalistów, dla których ten ostatni jest wygodną wymówką dla popełniana różnych łajdactw i spychania Polski na margines. Choć rozumiem konieczność renegocjowania traktatów unijnych dających UE większą spójność, to jednak chciałbym by pozostawała ona nadal Unią suwerennych państw.
Z moim stosunkiem do bycia Polski w UE bywało różnie. Od początkowego entuzjazmu do sceptycyzmu kiedy pojawiły się pomysły o jej federalizacji do, której prą i Niemcy i Francja. I szczerze mówiąc obawiam się jej bo nie przebudowuje się domu od dachu niszcząc jednocześnie ściany i fundamenty czyli ograniczając znacznie suwerenność państw członkowskich. Nieżyjący amerykański były sekretarz stanu Kissinger powiedział, że tak przeprowadzona federalizacja, odgórnie, jest z góry skazana na porażkę.
Bardziej jednak od federalizacji obawiam się wszelkiej maści populistów, nacjonalistycznych oszołomów i ksenofobów nie rozumiejących podstawowej rzeczy, że tylko w UE Polska może czuć się bezpieczna i nadal się rozwijać. Tak jak do tej pory. Nie jestem naiwny. Wiem, że w Strassburgu i Brukseli ścierają się mocno interesy różnych państw, z różnych dla Polski skutkiem. Czasami lepszym, czasami gorszym. I to od naszych reprezentantów w PE oraz rządzących w kraju zależy, czy negocjując będziemy go przedstawiać i bronić. Nie z pozycji siły lub megalomańskiej wyższości uważającej Polaków za naród wybrany, ale kierując się racjonalnymi przesłankami oraz dobrem kraju. Nie zapominając wszakże o europejskiej rodzinie.
Trzeba też pamiętać, że jesteśmy ważnym, ze względu na położenie geograficzne, choć średniej wielkości państwem. Jest ono naszym przekleństwem jak pokazywała nasza historia, ale może też być ogromną szansą w wymiarach: ekonomicznym, politycznym i dyplomatycznym. Już raz pokazaliśmy światu, że lepiej rozumiemy Wschód, ostrzegając świat przed agresywną polityką Putina. Wtedy, niewielu nas słuchało, co dziś liderzy Niemiec, Francji oraz UE gorzko przyznają. Obecnie rola i znaczenie Polski w tym kontekście są doceniane, a nasze propozycje, uwzględniane.
Dlatego tak ważne jest, kto Polskę w PE będzie reprezentował i jaki po wyborach będzie jego skład.
Czy populistyczny, skrajnie nacjonalistyczny i ksenofobiczny czy taki, który daje możliwość dalszego budowania zjednoczonej Europy, dbającej o zachowanie suwerenności i narodowej tożsamości tworzących ją państw?
Wybór należy do nas i jest nim także wyborcza absencja, ale nie narzekajmy potem, że ktoś, potem nam ten piękny projekt spieprzył.
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz