Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa stała się kolejną areną hipokryzji ze strony Niemiec. Boris Pistorius, szef niemieckiego ministerstwa obrony, wprost atakuje wystąpienie wiceprezydenta USA, J.D. Vance’a, zarzucając mu brak „silnej woli działania”. Problem w tym, że to właśnie Niemcy mają najmniej moralne prawo do takich osądów. Kraj ten od lat przeznacza na zbrojenia mniej niż 2% PKB, posiada armię w stanie rozkładu i biurokrację, która skutecznie blokuje wszelkie reformy. Stał się przez to niewiarygodnym graczem na arenie międzynarodowej i nie ma prawa krytykować innych za brak determinacji.
Zamiast podejmować realne działania, Niemcy – wraz z francuskimi i włoskimi elitami politycznymi – oburzają się, że USA zignorowały Europę w negocjacjach z Rosją i Ukrainą. W tle tych wydarzeń Donald Tusk woli upominać Vance’a za cytowanie Jana Pawła II, próbując zdyskredytować amerykańskiego polityka. Tymczasem to właśnie Jan Paweł II miał więcej rozsądku w sprawach europejskich niż cała dzisiejsza opozycja. Do chóru krytyków Vance’a dołącza też Radosław Sikorski, choć jego pretensje do USA są równie bezpodstawne, co polityczna bezradność obecnego rządu.
Polska mogłaby stać się realnym graczem na arenie międzynarodowej, gdyby posiadała silne wojsko i samodzielnie kształtowała swoją politykę zagraniczną. Niestety, zamiast tego Tusk konsekwentnie podąża ścieżką Berlina, podporządkowując polskie interesy unijnym elitom. W efekcie kraj wciąż pozostaje petentem niemieckiej polityki, a rządzący – oderwani od rzeczywistości – kierują się bardziej opiniami zachodnich gazet niż rzeczywistymi potrzebami obywateli.
Niemiecki Bild Zeitung konsekwentnie chwali zarówno Scholza, jak i Tuska, promując narrację, według której Polska powinna otworzyć się na nieograniczoną liczbę migrantów, podczas gdy same Niemcy i Włochy nie radzą sobie z kryzysem migracyjnym. Zamiast dążyć do obrony własnej suwerenności i rozwoju, polskie władze ulegają niemieckiej propagandzie.
Tusk z jednej strony kreuje się na „człowieka z ludu”, chwaląc się, że obiera ziemniaki, z drugiej – bezpodstawnie oskarża PiS o prorosyjskość, mimo że to właśnie rząd Zjednoczonej Prawicy formował nowe dywizje, kupował nowoczesne uzbrojenie i wspierał Ukrainę w wojnie z Rosją. W rzeczywistości Tusk bez Niemiec jest jak komputer bez procesora – bezradny, pusty i całkowicie zależny od decyzji Berlina.
🔴Unia Europejska i hipokryzja liberalnych elit
Europejska Partia Ludowa, której przewodzi Tusk, od lat blokuje wszelkie śledztwa w sprawie nadużyć związanych z „zielonym ładem”, afer korupcyjnych oraz rosyjskich wpływów w Unii Europejskiej. Sprawy takie jak Marokogate czy Matargate pokazują, że EPL funkcjonuje jak zamknięta klika, dbając wyłącznie o swoje interesy.
Tymczasem w Polsce rząd Tuska coraz bardziej traci zaufanie obywateli. 51,5% Polaków nie wierzy, że obecne władze poprawią sytuację gospodarczą kraju, a efekty ich polityki są widoczne w postaci drożyzny, zwolnień i zaniechanych inwestycji. Po roku rządów nowej koalicji nie ma żadnych realnych zmian na lepsze.
Tymczasem Vance, podczas swojego przemówienia, jasno oskarżył Komisję Europejską o prześladowanie chrześcijan, cenzurę i ignorowanie głosu obywateli. Liberalne media, zamiast przyjąć krytykę, wolą straszyć i manipulować opinią publiczną, bojąc się utraty wpływów.
🔴Polska musi grać o własne interesy
Keith Kellogg, doradca Trumpa, jednoznacznie stwierdził, że Europa nie będzie obecna przy stole negocjacyjnym USA-Rosja-Ukraina. Decyzja ta wywołała oburzenie w Berlinie i Paryżu, a Sikorski oraz Tusk natychmiast przyłączyli się do krytyki. To kolejny dowód na to, że Europa, zdominowana przez niemieckie i francuskie interesy, traci swoją realną siłę na arenie międzynarodowej.
Polska powinna wyciągnąć z tego wnioski. Zamiast ślepo podążać za niemiecką polityką, nasz kraj musi zacząć działać we własnym interesie – zarówno gospodarczym, jak i militarnym. Pora przestać być pionkiem w grze Niemiec i Brukseli, a zacząć budować prawdziwie suwerenną politykę, która będzie służyć Polsce, a nie Berlinowi czy Paryżowi.
Zostaw komentarz