Powrócę jeszcze do wspomnianej przeze mnie w poprzednim artykule, a przekazanej przez Adama z Bremy, informacji, w której mowa o współdziałaniu króla Szwecji Eryka Zwycięskiego z Bolesławem Chrobrym przeciwko Swenowi Widłobrodemu. Z kontekstu wynika, iż wydarzenia te miały miejsce około roku 991. Pozwolę sobie przytoczyć rzeczony fragment dzieła Adama z Bremy:
„Wtedy Eryk, najpotężniejszy król Swewów, z armią niezliczoną jak piasek morski, najechał Danię, i spotkała Swena, opuszczonego przez Boga, na próżno pokładającego nadzieję w swoich bożkach. Po wielu bitwach morskich obu stron – bo tak naród ma w zwyczaju się angażować – wszystkie siły Duńczyków zostały rozbite, zwycięski król Eryk zdobył Danię. Swen, usunięty z królestwa, gorliwie przyjął od Boga nagrodę godną swoich uczynków. A młodszy Swen opowiedział nam, że to przydarzyło się jego dziadkowi na mocy sprawiedliwego wyroku Bożego, ponieważ porzucił tego, w którym jego ojciec miał dobrego obrońcę.”
Tak więc Swen Widłobrody zmuszony był opuścić Danię, którą to zajęli Szwedzi. Nas jednak w sposób szczególny interesuje wspomniany przeze mnie w poprzednim artykule dopisek (scholion), w którym możemy przeczytać:
„Eryk, król Swewów, wszedł w przymierze z Bolesławem, najpotężniejszym królem Polski. Bolesław dał Erykowi córkę lub siostrę. Dzięki temu sojuszowi Duńczycy zostali zaatakowani ramię w ramię przez Słowian i Swewów.”
To z tymi wydarzeniami wiązałbym przejęcie przez Polskę kontroli nad Pomorzem, jeśli nie całym, to przynajmniej nad jego zachodnią częścią, po wschodni brzeg Odry. Ktoś spyta, dlaczego mowa tu o Bolesławie, a nie o Mieszku, który to wszak stał na czele państwa w roku 991. Ano zapewne to Bolesław wówczas dowodził, a nie jego sędziwy ojciec, który zmarł rok później…
W jednym z moich wcześniejszych wykładów stwierdziłem, że w świetle tzw. Dagome Iudex, dokumentu sporządzonego zapewne około roku 991, przy czym nie później niż na początku roku 992, wynika, iż na północy granica Polski, którą na północnym-zachodzie wyznaczała linia Odry, biegła wzdłuż wybrzeża Bałtyku. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że inaczej ów fragment tego źródła zinterpretował Stanisław Kętrzyński, którego pozwolę sobie w tym miejscu zacytować:
„Te pertynencje mają jako granice od północy longum mare, tłumaczone zwykle jako „długie morze“ . Takie określenie „długie morze“ wydaje się być jakimś nie bardzo zrozumiałym dziwolągiem, — co to może być za miara „długie“ czy „krótkie“ morze? Wydaje mi się, że należy szukać innego tu znaczenia. Nie chodzi tu 0 „długie“ morze, ale o kraj, który leży wzdłuż morza, co w języku polskim i w innych słowiańskich wyraża się przez złączenie z przyimkiem „po“ tego określenia geograficznego, wzdłuż którego leży omawiana ziemia. Jednym słowem longum mare jest to Po-morze, jak strony leżące nad Wisłą nazywają się Powiśle, a to co leży nad brzegiem jest pobrzeżem. Zapewne takie znaczenie było w użyciu i we Włoszech w związku z przymiotnikiem longus, jak to widzimy we włoskim języku, gdzie np. strony leżące nad Arno nazywają się Lungarno, a nad Tybrem Lungo Tevere.”
Nie do końca mnie to przekonuje, aczkolwiek nie wykluczam, iż Stanisław Kętrzyński mógł mieć rację i że termin „longum mare” oznaczał nie długie morze, a więc wybrzeże Bałtyku, jak uważa większość badaczy i do czego ja zasadniczo się przychylam, ale Pomorze. Gdyby tak było w istocie, oznaczałoby to, że w momencie sporządzania rzeczonego dokumentu Pomorze wciąż jeszcze nie podlegało Mieszkowi I.
A dlaczego napisałem, że w wyniku wspólnej operacji Eryka Zwycięskiego i Bolesława Chrobrego, która zapewne miała miejsce około roku 991, mogło dojść do zajęcia przez tego drugiego jedynie zachodniej części Pomorza? Ano nie wykluczam, aczkolwiek nie mam co do tego przekonania, że wschodnia jego część mogła znaleźć się pod panowaniem Mieszka już wcześniej. W Kronice Galla Anonima, przy opisie granic Państwa Polskiego w początkowym okresie rządów Bolesława Krzywoustego, możemy przeczytać:
„Od strony zaś Morza Północnego, czyli Amfitrionalnego, ma trzy sąsiadujące z sobą bardzo dzikie ludy barbarzyńskich pogan, mianowicie Selencję, Pomorze i Prusy, przeciw którym to krajom książę polski usilnie walczy, by je na wiarę nawrócić. Jednakże ani mieczem nauczania nie dało się serc ich oderwać od pogaństwa, ani mieczem zniszczenia nie można było tego pokoleniami zupełnie wytępić. Częstokroć wprawdzie naczelnicy ich pobici przez księcia polskiego szukali ocalenia w chrzcie; lecz znów zebrawszy siły wyrzekali się wiary chrześcijańskiej i na nowo wszczynali wojnę przeciw chrześcijanom.”
Czym była owa Selencja? Część badaczy skłania się ku temu, iż chodzi o Kraj Luciców. Być może. Ale nie można wykluczyć, iż chodzi jednak o zachodnią część Pomorza. Wszak już Bolesław Chrobry miał ową Selencję nawracać:
„On to bowiem Selencję, Pomorze i Prusy do tego stopnia albo starł, gdy się przy pogaństwie upierały, albo też, nawrócone, umocnił w wierze, iż wiele tam kościołów i biskupów ustanowił za zgodą papieża, a raczej papież [ustanowił je] za jego pośrednictwem.”
Trudno odnosić to do Luciców, którzy to w czasach Bolesława Chrobrego podlegali władzy cesarza, u boku którego walczyli wiernie przeciw polskiemu księciu. Ale nie upieram się przy tym.
Może się przy tym wydawać, że w połowie lat sześćdziesiątych X wieku Pomorze stanowiło jeden organizm, o czym zdaje się o tym świadczyć relacja Ibrahima ibn Jakuba, w której czytamy:
„Na zachód od Burus [leży] Kraj Kobiet. Ma on ziemie i niewolników, a one zachodzą w ciążę za sprawą swych niewolników. Jeżeli [która] kobieta urodzi chłopca, zabija go. Jeżdżą konno i osobiście biorą udział w wojnie, a odznaczają się siłą i srogością. Powiedział Ibrahim syn Jakuba Izraelita: wieść o tym kraju [jest] prawdą; opowiedział mi o tym Hótto, król rzymski. Na zachód od tego kraju [mieszka] pewien szczep należący do Słowian, zwany ludem Weltaba.”
Tak więc między ziemiami Prusów i Weltabów, zwanych także Wieletami lub Wilzami, rozciągać się miał Kraj Kobiet. Co prawda, opis wydaje się dość bałamutny, ale… Aż się chce zakrzyknąć, że to zapewne w nim rządziła Geira, córka Burysława, którą poślubił Olaf Tryggvason, więc coś może być na rzeczy. Tyle że w czasach, gdy ową relację spisywał Ibrahim ibn Jakub, jej jeszcze zapewne nie było na świecie, albo była małą dziewczynką.
Dodajmy, że Ibrahim ibn Jakub wspomina też Wolin, który to jednak wiąże z Weltabami, jako że we fragmencie im to poświęconym możemy przeczytać, iż „posiadają oni potężne miasto nad Oceanem, mające dwanaście bram. Ma ono przystań, do której używają przepołowionych pni. Wojują oni z Meszko, a ich siła bojowa jest wielka.”
Jak już pisałem, autorzy frankijscy najprawdopodobniej rozciągnęli nazwę organizmu mniejszego, jakim byli Wilzi vel Welatabi, na organizm większy, któremu to zapewne przewodzili Wolinianie i którego Wieleci byli częścią. Jednakże, choć w latach sześćdziesiątych X wieku Wolin nie funkcjonował już z Wieletami w ramach jednego organizmu politycznego, jako że ci drudzy podlegali wówczas Wschodnim Frankom, to jednak Ibrahim ibn Jakub potraktował go łącznie z nimi. Czy więc czasem nazwą Selencja Gall Anonim nie określał kraju Wolinian, który to wszak mógł też obejmować jakąś część Pomorza Zachodniego leżącą na wschód od Odry? Dodajmy, że na południe od Kraju Kobiet miał się rozciągać Kraj Mieszka. Ibrahim ibn Jakub tak go opisał:
„A co się tyczy kraju Mesko, to [jest] on najrozleglejszy z ich [tzn. słowiańskich] krajów. Obfituje on w żywność, mięso, miód, i rolę orna [lub: rybę]. Pobieranie przez niego [tj. Mieszka] podatki [lub: opłaty] [stanowią] odważniki handlowe. [Idą] one [na] żołd jego mężów [lub: piechurów]. Co miesiąc [przypada] każdemu [z nich] oznaczona [dosł. wiadoma] ilość z nich. Ma on trzy tysiące pancernych [podzielonych na] oddziały, a setka ich znaczy tyle co dziesięć secin innych [wojowników]. Daje on tym mężom odzież, konie, broń i wszystko, czego tylko potrzebują. A gdy jednemu z nich urodzi się dziecko, on [tj. Mieszko] każe mu wypłacać żołd od chwili urodzenia [dosł. w godzinie, w której się rodzi], czy będzie płci męskiej czy żeńskiej. A gdy [dziecię] dorośnie, to jeżeli jest mężczyzną, żeni go i wypłaca za niego dar ślubny ojcu dziewczyny, jeżeli zaś jest płci żeńskiej [dosł. kobietą], wydaje ją za mąż i płaci dar ślubny jej ojcu. A dar ślubny [jest] u Słowian znaczny, w czym zwyczaj ich [jest] podobny do zwyczajów Berberów. Jeżeli mężowi urodzą się dwie lub trzy córki, to one [stają się] powodem jego bogactwa, a jeżeli mu się urodzi dwóch chłopców, to [staje się] to powodem jego ubóstwa.
Z Mesko sąsiadują na wschodzie Ruś, a na północy Burus [Prusy]. Siedziby Burus [leżą] nad Oceanem [Bałtykiem]. Oni mają odrębny język [i] nie znają języków swych sąsiadów. Są sławni ze swego męstwa. Gdy najdzie ich jakie wojsko, żaden z nich nie ociąga się, ażby się przyłączyć do niego jego towarzyszy, lecz występuje, nie oglądając się na nikogo i rąbie mieczem, aż zginie. Przeprawiają się [napadając] na nich Rusowie na okrętach z zachodu.”
Tak więc Kraj Mieszka miał na wschodzie sąsiadować z Rusią. Czy Kraj Dulebów, obejmujący Grody Czerwieńskie i Zachodni Wołyń, należał wówczas do Kraju Mieszka, czy może do Rusi? Trudno powiedzieć…
Ale powróćmy do tego, co napisał Adam z Bremy, który twierdził, a sądzę, iż można mu wierzyć, że Swen Widłobrody powrócił do Danii po śmierci Eryka Zwycięskiego. Na szwedzkim tronie zasiadł wówczas Olaf Skötkonung, który wówczas był jeszcze dzieckiem. Adam z Bremy nie napisał tego wprost, ale z kontekstu można wnosić, że faktyczną władzę w państwie sprawowała wówczas matka Olafa, czyli – jak pisałem – córka Mieszka I, siostra Bolesława Chrobrego.
Swen próbował wykorzystać sytuację i odbudować swoją pozycję. To zapewne wtedy odesłał on Thyrę do Burysława, króla Wolinian, ale Duńczycy po raz kolejny zostali pokonani przez Szwedów i w rezultacie Olaf – jak zapisał Adam z Bremy – „wypędził nieszczęsnego Swena z królestwa i sam zdobył Danię”. I to w następstwie tej kolejnej przegranej wojny Swen Widłobrody, który w międzyczasie nawrócił się na chrześcijaństwo, jak donosi Adam z Bremy, zdecydował się poślubić matkę Olafa, który „przywrócił mu jego królestwo”. Adam z Bremy dodaje następnie, iż Swen i Olaf „zawarli między sobą najściślejsze porozumienie, aby chrześcijaństwo zakorzeniło się w ich królestwie i rozprzestrzeniło się na inne narody”.
Autor: Wojciech Kempa
Polski historyk, dziennikarz. Jest absolwentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, autorem licznych publikacji historycznych, w tym pięciotomowego opracowania „Okręg Śląski Armii Krajowej”, a także prac: „Co przed Mieszkiem?”, „Na przedpolu Warszawy” czy „Śląscy Czwartacy”. Był kierownikiem produkcji cyklu filmów biograficznych „Siemianowiccy Dowódcy”.
Zostaw komentarz