Moim popisowym numerem świadczącym o pewnej erudycji było – wymienienie jednym tchem nazwisk wszystkich papieży, których znałem. Oczywiście chodzi tu o znajomość pośrednią, wynikającą z podległości duchowej ich pontyfikatów.
Pierwszym, którego nawet kolorowe zdjęcie w złotych ramkach wisiało na ścianie w naszym mieszkaniu przy ul. Trybunalskiej 10 był – Eugeniusz Pacelli Pius XII. Wielki przez nim miałem w dzieciństwie respekt, po prostu się go bałem, kiedy coś przeciwko, któremuś z przykazań – zgrzeszyłem. Inaczej było z Janem XXII Giusepe Roncallim , to był papież mojej młodości, zmarł jak byłem w wojsku. Po nim nastał pontyfikat Pawła VI Giowani Montiniego, papieża podróżnika, który chciał odwiedzić Polskę, ale go komuniści nie wpuścili. Jego zdjęcia wisiały w kancelariach parafii, w których załatwiałem sprawy związane z naszym ślubem w Branicach i Warszawie, a także odnośnie chrztu naszych dzieci. Jan Paweł Albino Luciani przemknął przez nasze życie, nieomal niedostrzeżony.
Po nim nastał Karol Wojtyła i wydawało się, że Ojciec Św. Jan Paweł II będzie z nami, jak nie przymierzając Wielka Orkiestra Owsiaka – do końca świata i dzień dłużej! Josepha Ratzingera Benedykta VI spotkałem nawet osobiście, kiedy przyjechał do Wadowic.
Zmarły wczoraj Jerzy Maria Bergoglio był papieżem mojej starości, przez co, mimo iż się niekiedy zżymałem na Niego, kiedy prezentował swoją życzliwość ewidentnym wg. mnie grzesznikom – był mi bliski. Wieczne odpoczywanie od cierpień i chorób, które Go trapiły – dałeś Franciszkowi Panie, teraz niech Światłość Wiekuista Mu świeci!
Zostaw komentarz