Zechciałem być patronem dnia minionego. Ale im bardziej na niego nie czekałem, tym bardziej dzień ów oddalał się ode mnie.
Na wszelki wypadek, żeby mieć pewność, czekałem w poczekalni, ze starcami, w ZUS-ie. Mdliło mnie od nich.
Ale czekałem.
Wymieniłem kilka słów z tymi pokręconymi starcami. Ale nie mieli nic sensownego do powiedzenia. Dlatego rozczarowałem się.
Czekam na wizytę do kardiologa.
Już drugą godzinę, mimo że byłem umówiony.
No i wyszedłem w poczuciu wolności, bo nigdy wcześniej serce tak nie pracowało.
Zostaw komentarz