Powołanie Pawła Wojtunika na stanowisko wiceprezesa banku to nie efekt merytorycznej selekcji – to klasyczna polityczna nagroda za lojalność i postawę medialno-polityczną. Trudno nie zadać pytania: czy to jeszcze instytucja finansowa, czy już system gratyfikacji za „zasługi” dla obozu władzy?
Czy Wojtunik ma doświadczenie w bankowości? W finansach? W zarządzaniu ryzykiem, ekonomii, instrumentach finansowych? A może jego „kwalifikacje” to telewizyjne komentarze i relacje z odpowiednimi ludźmi?
Znamienne są komentarze jego obrońców: „Ale to chyba normalne, że ludzie pracują tam, gdzie dobrze płacą”, „Kontakty są równie ważne jak kompetencje”. Otóż nie – w państwowej instytucji to właśnie kompetencje powinny być ważniejsze niż telefon do znajomego ministra. Taka filozofia to prosta droga do klientelizmu, nepotyzmu i demoralizacji systemu.
A retoryczne wybiegi typu „Praca w banku to nie praca u gangstera” są po prostu dziecinne. Nie chodzi o to, że to mafia. Chodzi o to, że to publiczna instytucja, która powinna być zarządzana przez fachowców, a nie przez ludzi z politycznego rozdania.
Jeśli takich „nominalnych specjalistów” będziemy umieszczać na kluczowych stanowiskach, to nie dziwmy się potem, że państwo działa jak partia – a bank jak folwark.
Zostaw komentarz