18 grudnia 2019 nakładem wydawnictwa Ojców Franciszkanów Bratni Zew ukazała się anonsowana już przez nas nowa powieść Pawła Cwynara pt. Picie w zachwycie, będąca autopsyjną historią próby pokonania alkoholizmu. Przedstawiamy Państwu pierwszą szeroką recenzję tek książki pióra Pani Marceli Czerkawskiej.
Szanowni Czytelnicy! Można pisać książki. Można pisać arcycnotliwe bestsellery. Można nawet być przy tym hegemonem pióra, a żyć jak moralny i duchowy nędzarz. U Pawła Cwynara brak takiego rozdźwięku. Nieustannie staje w prawdzie, nawet tej niewygodnej. Autentyczny i transparenty. Nie wchłonęła Go obecnie powszechna praktyka influencerów – rozdźwięku pomiędzy ich rzeczywistością a kreacją, którą przedkładają światu.
PRÓG, DRZWI, ZAMEK, KLUCZ…
Cwynar (były gangster i recydywista) przekroczył wiele progów w swoim życiu, także tych niechlubnych. Jednak jeden z nich okazał się fundamentalny – uznał swoją bezradność i kruchość. Stanął u drzwi, do których kluczem jest wyłącznie pokora, która skromna i cicha miażdży nastroszoną do granic możliwości pychę. Pojął, że potęga zmiany człowieka kryje się w zamku otwieranym wyłącznie od wewnątrz jego jestestwa. W wolej woli, która opowiada się po jednej ze stron. Strony są wyłącznie dwie, dobra i zła. Paweł doświadczył obu…
Autor w „Piciu w zachwycie” prezentuje własną burzliwą drogę, którą bardzo długo dzielił, ze swoim najbrutalniejszym wspólnikiem, z nałogiem alkoholowym. Żył i działał na krawędzi od upijania się, niebezpiecznych pościgów po umykanie śmierci z bronią palną w ręku. To, co niektórzy oglądają w sensacyjnych kryminałach On miał na warsztacie swojej codzienności.
Wszystko powyższe ubrane w zgrabne rozdziały ze zręcznie przeselekcjonowanym życiorysem. Twórca wprowadza Czytelnika w pociągający (oczywiście pozornie) taniec z czarusiem alkoholem. Wejście na parkiet rozpoczyna się bardzo zmyślnie, poczynając od pierwszego widoku szkła za dzieciaka, zapachu, posmakowanej kropli po setki litrów przyswojonych trunków przez dorosły organizm. Paweł podłoże do budowania ułudy błogostanu, prestiżu i poszanowania zdobywanego poprzez procenty użyźnione miał idealnie. Nawozem było najbliższe otoczenie, dalsze środowisko, a także ówczesna sytuacja społeczno-polityczna.
Chapeau bas za to, iż Cwynar NIE KOŃCZY swojej opowieści w momencie szeroko pojętego nawrócenia, które nastąpiło podczas odbywania ostatniego wyroku. Ponieważ, nie istnieje komandos bez ran, ani weteran bez blizn, ukazuje On, że niezależnie, czy wojujesz po złej czy już po dobrej stronie otrzymujesz ciosy. Odsłania, że tym razem wszedł na teren, gdzie nie ma podziemia na chwilę oddechu. Wróg jest jeden, za to wszechobecny – Zły o przenikliwej inteligencji sprzymierzonej przeciwko ciału i duszy.
Świadectwo jak tysiące innych?
Nie! Tę relację wyróżnia nadzwyczajnie dojrzała autorefleksja głównego bohatera. Nie wystarczy być mistrzem obserwacji, trzeba jeszcze swoje spostrzeżenia trafnie zinterpretować. Tutaj genialnie jest uchwycony kontrast i przytomność oceny pomiędzy ówczesnym wyobrażeniem Pawła, a rzeczywistością w jakiej tkwił, skąd rodziły się w nim poszczególne uczucia oraz z jakich racji dokonywał takich, a nie innych wyborów.
REASUMUJĄC…
Jak przeobrażał się duet Autor – alkohol? Czy po wyjściu z więzienia nawrócony Cwynar – mocniejszy i określony, niestrudzony mocarz, zaprawiony charakterem sportowca, wszedł w kompromis z kiedyś ukochanym szkłem? Czy jakakolwiek ugoda równa się przegrana? O tym wszystkim traktuje ”Picie w zachwycie”. Zapraszam do sięgnięcia po pozycję!
Książkę czyta się bardzo sprawnie i przyjemnie. Twórca całkowicie poddał się pisarskiemu flow. Swobodnie żongluje słowem. Lekkim piórem przeprowadza Czytelnika przez bardzo trudny temat, pełen relacji dotychczas nieudostępnianych na głoszonych świadectwach. Pomimo zupełnie odmiennej formy od pierwszej publikacji („Wysłuchaj mnie proszę”) i tutaj znajduje się wiele wysokowartościowych maksym i reguł życiowych – już charakterystycznych dla Jego twórczości. Ma On łatwość ubierania w słowa tego, o czym inni mogą tylko milczeć. Z tytułu na tytuł ta wytrawna sprawność przeradza się wirtuozerię.
Swoistym smaczkiem lektury jest również to, iż Paweł gamza grypsem (wtrąca w tekst gwarę więzienną), co dla laika stanowi niecodzienną ciekawostką, natomiast dla wtajemniczonych jest potwierdzeniem, że świadectwo składa przed nimi ich człowiek.
Pozycja może okazać się ciekawym studium także, a może przede wszystkim, dla terapeutów (również więziennych), osadzonych, uzależnionych i współuzależnionych. Ponieważ Cwynar jest łącznikiem pomiędzy murem. Po obu stronach był, po obu stronach walczył. Mało tego, po obu stronach występował zarówno w złych jak i dobrych zawodach.
NA ZAKOŃCZENIE…
Szanowni Czytelnicy! Można pisać książki. Można pisać arcycnotliwe bestsellery. Można nawet być przy tym hegemonem pióra, a żyć jak moralny i duchowy nędzarz. U Pawła Cwynara brak takiego rozdźwięku. Nieustannie staje w prawdzie, nawet tej niewygodnej. Autentyczny i transparenty. Nie wchłonęła Go obecnie powszechna praktyka influencerów – rozdźwięku pomiędzy ich rzeczywistością a kreacją, którą przedkładają światu.
Warto zwrócić uwagę, że spójność Autora dotyczy także postawy wobec pieniądza za działalność dotyczącą świadczenia o swoim życiu. Za wystąpienia nie pobiera honorariów i tego samego schematu trzyma się przy wydaniu „Picia w zachwycie” (zwanym aneksem do świadectwa) – dochód przeznacza na cele charytatywne.
Autor: Marcela Czerkawska
PS. Cwynar odkrył kolejne karty, jednak tylko te potrzebne do obecnego rozdania. Jestem przekonana, że jeszcze niejednego asa ma w rękawie. Czekam na kolejne pozycje!
Strona internetowa Pawła Cwynara: http://pawelcwynar.org
Zostaw komentarz