Hehehehe!

Jak wielokrotnie pisałem – dla naszych zachodnioeuropejskich „partnerów” Akt Stanowiący NATO-Rosja z 1997 r. to absolutna świętość i podstawa ich geopolitycznej strategii.

Ułomny status Polski i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej w NATO jest im na rękę i pozwala na „elastyczne” negocjacje z Rosją kosztem naszych interesów.

To się w przewidywalnej przyszłości nie zmieni. Jeśli Polska ma się wzmocnić, to jedynie WBREW Niemcom i Francji a nie w porozumieniu z nimi.

Obecna amerykańska administracja też jest nastawiona przede wszystkim na przywócenie „status quo ante” – co najwyżej z niewielkimi zmianami kosztem Ukrainy.

Jaka będzie polityka Trumpa? Nie wiadomo. Charakterystyczne dla Trumpa bowiem jest stanowisko, że przedwczesne ujawnianie strategii utrudnia jej realizację pozwalając przeciwniki się do niej przygotować jeszcze zanim wejdzie ona w życie.

Wiadomo jednak, że Donald Trump w znacznie mniejszym niż jego poprzednicy stopniu polega na „wspólnocie wartości” a dużo większym na „wspólnocie interesu”. Trump uważa, że wspólnota interesu Niemiec i Francji z interesem amerykańskim kurczy się i wielu aspektach interesy te są przeciwstwane. Kluczowe znaczenie będą tu miały relacje z Chinami. Trump z pewnością będzie chciał wrócić do ostrzejszej, bardziej konfrontacyjnej polityki wobec Chin i będzie oceniał zachodnich partnerów z tej perspektywy. Jest on za sceptyczny wobec radykalnych polityk klimatycznych, uważając, że towarzysząca im dezindustrializacja gospodarek Zachodu stanowi główne źródło jego słabości i uzależnienia od Chin. Postawi to zwłaszcza Niemcy przed ogromnym problemem: jak kontyynuować polityki klimatyczne równocześnie zwiększając nakłady na zbrojenia i ograniczając handel z Chinami? Ten trylemat nie ma dobrego dla Niemiec rozwiązania, więc Niemcy – podobnie jak przy okazji pierwszej kadencji Trumpa – będą chciały go „przeczekać”. Ale tym razem Trump może być już trudniejszy do „przeczekania”, gdyż mając doświadczenie z poprzedniej kadencji – będzie planował dużo ostrożniej, stosując zarazem gdzie się da politykę faktów dokonanych. Jak napisałem – Trump uważa, że polityki zapowiedzane są na ogół nieskuteczne i jeśli Niemcy i Francja nie będą gotowe spełnić jego oczekiwań – może być gotowy osłabić ich status np. poprzez wciągnięcie Polski do programu Nuclear Sharing.

Zauważam jednak przy tym, że stosunek Trumpa do Rosji jest enigmatyczny i możliwe, że będzie się konkretyzował dopiero podczas kadencji. Wiele źródeł podaje, że Trump i jego doradcy uważają, że dopuszczenie do wojny w Ukrainie było błędem Bidena, który przyniósł przesunięcie Rosji w stronę Chin i utworzenie przez Moskwę, Pekin i Teheran rodzaju wspólnego antyamerykańskiego frontu. Nie wiadomo jednak, czy takie stanowisko oznacza, że Trump jest gotowy na ustępstwa wobec Rosji mające na celu oddciągnięcie jej od Chin, czy raczej, że fakt zbliżenia rosyjsko-chińskiego został on już przez niego uznany za dokonany. Tak czy inaczej – na nasze nieszczęście – wydaje się, że w USA nawet wśród Republikanów nie zgasły jeszcze nadzieje na „odwrócony manewr Nixona”, czyli na możliwość normalizacji stosunków z Rosją – czywiście kosztem Ukrainy. Widać to wyraźnie w wypowiedziach np. Elbridge’a Colby, który był doradcą strategicznym Trumpa w minionej kadencji:

„Obecna Rosja nie ma potencjału, aby w przewidywalnym czasie stać się dla USA problemem strategicznym.”

„Wypowiedź gen. Cavoli dowodzi, że oczekiwania, iż nasze wsparcie dla Ukrainy wykrwawi Rosję okazały się błędne. Rosja uległa wzmocnieniu i militarnie rośnie a nie słabnie. Tymczasem to my tracimy kapitał wojskowy i polityczny wobec coraz silniejszych Chin.”

Ponieważ na Ukrainie nie ma wojsk amerykańskich, które musiałby się – jak w Afganistanie – w popłochu z tego kraju wynosić, co zostało w USA odebrane jako fatalna wizerunkowa klęska Bidena, Trump może bez większych kosztów politycznych w swoim elektoracie wstrzymać pomoc dla Ukrainy pozostawiając tę sprawę „partnerom w Europie”. Czy uzna, zarazem, że dla zachowania twarzy warto postawić na Polskę przyjmując nas do programu Nuclear Sharing? – Tego nie wiem. Sygnał wysłany przez Andrzeja Dudę po spotkaniu z Trumpem sygeruje jednak, że temat mógł być poruszany. Byłaby to właściwie charakterystyczna dla Trumpa, „biznesowa” zagrywka. Pokazanie, że nie oddał skóry za darmo, że w jakiś sposób jest zwycięzcą w całej sytuacji. Że zmienił status-quo a nie tylko ugiął się przed przykrymi realiami.

Czytaj więcej.