A przecież – te wybory nie odbywają się w próżni. Ameryka, to „wolny kraj” – jest firma, która jeg organizuje i nominuje jurorów, prowadzi kampanię w mediach itd. Wszystko zgodnie z „wolnorynkowymi zasadami”.

No i nagle zdumienie i zaskoczenie, że te – popierane przez prawicę „wolnorynkowe” zasady obróciły się w taki sposób.

A przeiceż, ta skądinąd sympatyczna grubaska została wyłoniona jako „Miss Alabamy” nie w wyniku jakiegoś nagłego zwrotu! Już od dawna konkursy piękności przestały być „apolityczne”. Laureatki tych konkursów od dawna są ustawiane w roli „ambasadorek” przeróżnych „dobrodusznych” inicjatyw lewicy liberalnej. Są wciągane w kampanie równościowe, pacyfistyczne, „humanitarne” itd.

Było tylko czekać, aż nastąpi moment, kiedy organizatorzy tych konkursów, w imię wyznawanych przez siebie wartości, zrezygnują z „patriarchalnie” rozumianego paradygmatu piękna na rzecz czysto politycznych kategorii.

Zaskoczenie prawicy jest wyrazem jej rutynowego debilizmu w obszarze kultury i jej integralnej impotencji.

Prawica zdaje się wciąż wierzyć w jakieś „wiecznotwałe” paradygmaty kultury i jest kompletnie głucha na argument inżyniera Mamonia: „Lubię te piosenki, które znam”.

Kultura jest obszarem ciągłej interakcji, zderzenia idei. Nie wszystko „chwyta”, ale zasadniczo – „chwyta” to, co jest promowane, co wypływa z gustów i przekonań „elit opiniotwórczych”, które wytrzwarzają ekosystem jej obiegu.

Pasywność prawicy w obszarze kultury popularnej ma konsekwencję w postaci tego, że utraciła ona wpływ na jej obieg. Prawica „dumnie” nie angażowała się w wydarzenia pop-kulturowe uznając, że sam „wolny rynek” wystarczy tu za czynnik regulacyjny. Zamiast wchodzić w interakcję i angażować się – zajmowała się wąskimi obszarami. które „zna i lubi inżynier Mamoń”, niepomna tego, że rosną kolejne pokolenia, które „znają i lubią” coś już zupełnie innego.

W efekcie, „wolny rynek” podążał za trendami, w których prawica już nie uczesniczyła, wpisując je en-gross w kategorię „wypaczeń kultury”. Rozwój kultury przez minione już 70 lat odbywał się bez udziału prawicy. Nie była ona w stanie wytworzyć żadnego prądu, który byłby istotny dla kultury. W praktyce oznacza to, że od końca II Wojny Światowej idee prawicy są na kompletnym marginesie kultury.

Wychodzą z fałszywego założenia, że „dobro, piękno i prawda” są wartościami, które zawsze się same obronią – prawica nie zabiegała o nadawanie im atrakcyjnej komercyjnie formy a teraz jest zdziwiona, że instytucje kultury – także tej popularnej – jak jednen mąż wpisują się w liberalno-lewicowy paradygmat „postępu”.

Nie – drodzy prawicowcy – tak świat nie działa!

Nie chcecie dawać kasy na kulturę, to żryjcie to gówno!

Czytaj więcej.