Na niedawnym meczu Polska-Anglia na Stadionie Narodowym było prawie 60 tys. kibiców. Jeden obok drugiego, bez żadnych „dystansów społecznych”, bez maseczek.

Na wczorajszej uroczystości beatyfikacyjnej, umówmy się, że dla milionów Polaków ważniejszej od jednego z wielu meczy piłkarskich, mogło być mniej niż 8 tys. osób, wszyscy w maseczkach, z zachowaniem dystansu społecznego.

I jedno, i drugie wydarzenie zostało „pobłogosławione” przez władze, a drugie także przez księży biskupów.

Coś tu chyba nie „pyka”…

Czy człowiek, który myśli racjonalnie, może:

1. Poważnie traktować ograniczenia tzw. obostrzeń pisane pod konkretne wydarzenia na kolanie, z nonszalancją i pod wpływem lobbystów, którym brak logiki nie przeszkadza, byle kasa się zgadzała?

2. Traktować serio Episkopat, który nie kiwnął palcem w lewym bucie, aby udział w uroczystościach beatyfikacyjnych mógł stać się udziałem szerokich rzesz katolików, czyniąc z beatyfikacji „imprezę zamkniętą”, ale z udziałem takich „gwiazd” jak abp. L.S. Głódź?

Ten sojusz ołtarza z tronem jest coraz bardziej śmierdzący i upokarzający.

Autor: prof. Radosław Zenderowski
Polski socjolog i politolog, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny w Katedrze Stosunków Międzynarodowych i Studiów Europejskich Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, kierownik tej katedry.