Dlaczego właśnie taki został użyty tytuł felietonu, a nie inszy, być może zdecydowanie bardziej percepcyjny, a co za tym idzie szerzej akceptowalny. No cóż, odpowiedź musi pozostawać banalną, albowiem koniecznym warunkiem publikacji jest sformułowanie jakiegokolwiek tytułu, a poza tym skoro w TYMKRAJU (neologizm Kopaczki) posiadamy przebogate spektrum indywidualności; każdy inny tytuł podlegałby zarówno pozytywnym jak i negatywnym spekulacjom i osądom.

Czując się jednak wywołanym do tablicy wyjaśniam, że właśnie na różnorakich przyjątkach, rautach, weselach, uroczystościach rocznicowych względnie ku czci i zadowoleniu solenizanckich person można dokonać „odkrywczych” zachowań gremium w tego typu spotkaniach biorących żywy udział. Dopełnieniem listy takowych przyjątek są uroczystości ad hoc organizowane np. z powodu pogrzebu (słynne stypy), obrony pracy magisterskiej czy doktorskiej, otrzymania nagrody, czy uczczenia przez kiboli zwycięstwa swojej ulubionej drużyny.

Felietonowym założeniem nie jest absolutnie koniecznym imienne przywołanie przysłowiowej cioci Wiesi, albowiem tę funkcję może pełnić każda osoba o inszym imieniu i statusie np. teściowa Karolina, a nawet płci czyli np. wujek Bolek.

Dla możności przeprowadzenia badań empirycznych związanymi z człeczymi zachowaniami wymagalnym by było, aby w takowym przyjątku udział brało minimum ok. 20 osób. „Przyjątkowscy” winni prezentować różnorodne spektrum zarówno wiekowe, profesyjne, aksjologiczne, a takoż odnoszące się do wyznawania, względnie zwalczania politycznych opcji i partyjnych wyborów.

Swoistym katalizatorem wytworzenia właściwej przyjątkowej atmosfery jest po prostu mebel w postaci stołu suto zastawiony różnorakimi napitkami (z przewagą alkoholowych) oraz wszelakim jadłem.

Ozdobą stołu z reguły oprócz kwiecia i okazjonalnych dekoracji są rzecz jasna lepszejsze męskie połowy; połowicami takoż zwane w postaci wianuszka pięknych kobiet. Na cześć tychże pięknych kobiet (uzupełniając to grono o… panią domu!!!) rozochoceni panowie częstokroć wnoszą liczne toasty mając podręczny pretekst do wychylania licznych kielonków.

Wraz z postępującą konsumpcją postępuje częstokroć zagęszczenie się atmosfery towarzyskiej związane z dyskursem na wszelakie tematy.

Tematyka „przyjątkowa” pozostaje na prawie wszystkich tego typu spotkaniach niewiele się różniąca, wręcz identyczna. W zależności od składu personalnego towarzycha przyjątkowego dominują tematy związane z dziećmi i szkołą, zawodowe, związane ze zdrowiem, modą, kuchnią i kreacją potraw… etc.

Creme de la creme takowej dysputy stanowi jednak tematyka polityczna oraz personalne identyfikowanie się z faworyzowaną opcją polityczną czy też przynależnością partyjną.

Unoszące się trunkowe opary zarówno w przyjątkowym pomieszczeniu jak i człeczych mózgownicach mocno stymulują jednoznacznością wypowiedzi. Ponieważ takowe wypowiedzi nie konieczne pozostają w aprobowalnym odbiorze z inszymi poglądami; to właśnie w takim to momencie dochodzi do ciekawych obserwacji zachowań uczestników.

W tym miejscu koniecznym elementem felietonu jest zastosowanie swoistych didaskaliów, czyli przerwy w wywodzie i koherencyjne odniesienie do człeczych zachowań sensu largo.

Niezwykle dramatyczny człeczy przebieg historii XX w. winien zdroworozsądkowej jej części w pełni uświadomić, że nie tylko stricte techniczne militarne uzbrojenie w postaci broni strzeleckiej, czołgów, transporterów, artylerii, okrętów, samolotów czy broni nuklearnej ma decydujące znaczenia we wzajemnych zmaganiach zwaśnionych stron.

Poza wszelką dyskusją pozostaje fakt, że w/w militarne utensylia stanowią warunek sine qua non prowadzenia jakichkolwiek działań wojennych, albowiem brak takowych utensylii całkowicie czyni każdą armię jedynie bezbronnym człeczym zbiorowiskiem.

Jednak, aby te utensylia mogłyby być skutecznie wykorzystane niezbędnym elementem staje się człowiek upostaciowiony prawidłowo wyszkolonym żołnierzem. Tego typu synteza czyli żołnierz plus jego uzbrojenie pozwala na podjęcie decyzji o prowadzeniu bitwy czy wojny, względnie na opuszczenie (często w haniebnym stylu; w postaci ucieczki) pola walki.

Paralelnie do działań stricte wojennych winniśmy się odnieść do prowadzenia swoistej wojny ideologicznej i psychologicznej z zastosowaniem komplementarnego arsenału przede wszystkim propagandowego. Tak prowadzona wojna nie zawiera elementów litości (a wręcz odwrotnie), a stymulowana jest hasłem o nie braniu jeńców. Co najwyżej, a nawet wręcz ochotnie aprobowalna jest renegacja zmniejszająca szeregi przeciwników politycznych, a wzmacniając (aleć jedynie ilościowo, a nie jakościowo) nasze ex definitione słuszne szeregi.

Rozwój demokracji w początkowych latach XX w. został gwałtownie przerwany i doznał niepowetowanych strat na wskutek bezwzględnego wdrażania zbrodniczych ideologii faszyzmu we Włoszech i Niemczech oraz marksistwa-lenistwa, czyli komuszej sowietologii u słowiańskiej braci; Sowietami zwanymi.

To powyższe totalitaryzmy uruchomiły mega propagandę i rzekomo jedynie słusznym obranym przez nich kierunku „wyzwalania świata i człeka”. Skończyło się ówdziej na jedynie wyzwalaniu od Boga i masowych eksterminacjach w wielomilionowych kategoriach.

Dominujące się stały hasła: kto nie z nami; ten przeciwko nam!!!!, czy w wydaniu polskiego gnoma tow. Wiesława ; dziadka BORYSŁAWA : kto nie z Mieciem (czyli pezetperowskim zbrodniarzem Mietkiem Moczarem) tego zmieciem !!!!

Miazmaty tychże zsyntetyzowanych dewianckich ideologii na naszych oczach przepoczwarzane są w inne ich mutacje jak lewactwo, pedalizm, czy też chytrze definiowany ogląd świata jako tzw. neoliberalizm, a nawet stricte w kryształowej postaci liberalizm.

Nihil novi sub sole i epigoni wyżej wspomnianych totalitaryzmów stosują aktualnie identyczne metody ukierunkowane na te same cele: wielowiekową negację aksjologiczną i Boga.

Dodatkowo z uwagi na ustawiczny rozwój techniki i technologii oraz nabywanej umiejętności sterowania procesami socjologicznymi w wielu wypadkach dokonują skutecznej umysłowej lobotomii, czyli mózgowego wylasowania. Szczególnie widocznym są tego rodzaju skutki odnoszące się do kategorii tzw. katoli usiłujących ZŁO wymodelować w szaty DOBRA.

To haniebne i niczym nieumotywowane zachowania prezentowane częstokroć właśnie m.in. na przyjątkach przywołanej cioci Wiesi.

Znakomity duński bajkopisarz H. Ch. Andersen w swoim utworze „Nowe szaty króla” wprowadził element negliżu jako tzw. nowy swoisty krzyk mody.

Powyższa konstatacja po prostu oznacza oczywistą oczywistość której inni nie chcą nie tylko aprobować, aleć takoż nawet zauważyć, negując w istocie rzeczy jej realne funkcjonowanie.

Nowe szaty króla” wspomnianego H.Ch. Andersena, znakomicie wręcz nomen omen znegliżowały zwyczajną ludzką tchórzliwość, a zarazem konformizm, gdy królewska świta wykazała bojaźń, aby zwrócić uwagę na oczywisty fakt, że pełen pychy władca nie ma na sobie ubrania. W uwarunkowaniach społeczno-politycznych TEGOKRAJU królewska nagość znakomicie koresponduje z dokonanymi wyborami politycznymi, a w konsekwencji za oglądalnością wyłącznie telewizornii wczipowującą w już i tak zlasowane mózgi taką rzeczywistość jaką mają apriorycznie w łepetyny wkomponowaną. (wiki)

Żadna inna rzeczywistość nie istnieje!!!, ba nie ma prawa nawet zaistnieć i już.

Klasycyzm Bareji w najlepszym wydaniu: nie mamy Pana płaszcza i co nam Pan zrobi…???

Kto nie z nami; ten przeciwko nam!!!

Sformatowani przez macherów od inżynierii społecznej niezadługo będą jak barany podlegać rytualnemu strzyżeniu , których guru proroczo oznajmia: dooopta kogo kceta!!!!

Wprawdzie rozum odmawia finansowania cwelebryckich wydrwigroszy, aleć co tam rozum skoro… gdy pozostaje w stanie uśpienia to … budzą się upiory!!!

Dążąc do eliminacji mogącej się pojawiać w zakamarkach człeczej duszy konfuzji alboć niecnych wyrzutów sumienia m.in. niestety także i katole odziali się w impregnacyjne ortalionowe szaty, a także wyraziście i z całą premedytacją zawęzili swoje organoleptyczne, wzrokowe możliwości poznawcze otaczającej ich rzeczywistości. Zamiast mieć możliwość w miarę symetryczną wizję realności odbieraną oboma oczyma zostali epigonami cyklopa POLIFEMA dokonując ekstrakcji oczodolnej.

Dodatkowo jedyne ocalałe oko ledwo, ledwo co funkcjonuje, albowiem obarczone jest wieloma belkami wielkości słupów telegraficznych.

Posiadanie stygmatu POLIFEMA jest szczególnie wyraziste i widoczne właśnie na przyjątkach u cioci Wiesi. Fanatyczni wyznawcy hyrzego ruja oraz tefaenowi wielbiciele tejże telewizorni kreują jedyną (wprawdzie ewidentnie odklejoną) rzeczywistość postponując inne persony o odmiennych poglądach. Polactwo ustawicznie walczące z polskością pod egidą swojego fuhrera hyrzego ruja nigdy na szczęście dzięki patriotycznej postawie nie osiągnie swojego wrednego celu.

Wszak: jak świat światem nigdy Rusek ani Germaniec nie był dla Polaka bratem !!!!

Należy w sposób demaskatorski ujawniać kolaboracyjną działalność polactwa oraz niestety na pozostające z nim w aliansowym uścisku katolstwo. Taka współpraca to jedynie tzw. woda na młyn wrażych sąsiedzkich potęg dążących do podporządkowania swoim interesom TEGOKRAJU. Kolaboracja winna być stosownie „zaksięgowana” i finalnie elekcyjnie rozliczona.

Pozytywna konstatacja jednak winna się z treści niniejszego felietonu nasuwać się sama. Onegdaj kmiece wesela częstokroć kończyły się wzajemnym okładaniem sztachetami zarówno sąsiadów, członków rodziny jak i inszych gości. To zamierzchłe czasy, ale żywo nadal stojące przed oczami ich ówczesnych świadków, posiadaczy niskich numerów PESELA. Politycznie uprawnioną do realizowania politycznych celów była najsłuszniejsza bo z 97,8% (jak przy wyborach fuhrera PeŁo Tussek!!) poparciem kremlowska partia: PZPR. Nie funkcjonowały zatem dwa, alboć więcej plemion politycznych, a postponowanie trwało w najlepsze i to częstokroć fizyczne.

Uważam zatem (być może zbyt optymistycznie), że po schłodzeniu rozgrzanych umysłów i wzajemnym wyciągnięciu polifemicznych z oka belek zdobędziemy się na wzajemną tolerancję i życie obok siebie, a nie funkcjonując w wrażych szeregach kondotierów.

I to byłoby na tyle jak onegdaj konkludował śp. prof. J. T. Stanisławski.

9.01 2022