Kilka słów prawdy o Romanie Giertychu – nitka (zapraszam do udostępniania, pełna wersja opowieści w moim najnowszym vlogu – link w końcowej części) :
1. Gdy w 2008 r. o 6 rano do mojego domu zapukała ABW, moja rodzina niejako przypadkiem trafiła na Giertycha (żona pamiętała, że kiedyś nasze drogi się połączyły – przy sprawie śmierci ks. Jerzego Popiełuszki).
2. W pierwszych dniach współpracy radził sobie dobrze – zyskał moje zaufanie. Płomienną mowa na tzw. posiedzeniu aresztowym pamiętam do dziś.
3. Zaprosił mnie na spotkanie do swojej kancelarii, by omówić dalszą strategię procesową. „Musisz mi powiedzieć wszystko – jak było. Mów szczerze” – namawiał, zaznaczając, że gabinet w którym odbywała się rozmowa jest „czysty”.
4. Po jakimś czasie odezwał się do mnie kolega-dziennikarz, zapraszając na spotkanie. Na tym spotkaniu pochwalił się posiadaniem… skrupulatnego stenogramu z rozmowy opisanej w pkt 3. Cała moja rozmowa z Giertychem w jego kancelarii została nagrana – od początku do końca.
5. Kto nagrał tę rozmowę i sporządził stenogram? Tego nie mogę stwierdzić. Faktem jest, że rozmowa została nagrana w miejscu, za które Roman Giertych ręczył.
6. Nawiązała ze mną kontakt żona Janusza Palikota, z którą się sądził, opowiadając o swoich doświadczeniach z Giertychem. „Był moim pełnomocnikiem, niech pan ucieka, póki pan może” – ostrzegała.
7. Niezależny prawnik, sędzia Johann, na moją prośbę przeanalizował jego późniejsze pisma, które konstruował w mojej sprawie. Sam bowiem miałem już wtedy co do ich treści wątpliwości. „On cię topi. Uciekaj od niego” – brzmiała rada.
8. Umówiłem się więc na spotkanie w Kancelarii Giertycha, celem wypowiedzenia upoważnienia do obrony. Odmówił przyjęcia „wypowiedzenia”, podkreślając, ze tylko z nim jestem w stanie walczyć o uniewinnienie. „Jest w stanie cię wybronić jedynie adwokat polityk, bo to jest sprawa polityczna”.
9. W akcie desperacji – początkowo zaproponował, że będzie swe dalsze usługi świadczyć za darmo. Gdy odmówiłem, padła propozycja, że odda mi dotychczas zapłaconą kwotę 70.000 zł, byleby tylko dalej być moim obrońcą. Kropla, która przechyliła szalę – to, jak dramatycznie potrzebował prowadzenia mojej sprawy.
10. Gdy i tu odmówiłem – zmienił swój ton. Z miłego Romka obrał ten wściekły, grożąc „będziesz tego żałował”. Pożegnaliśmy się – nigdy więcej nie rozmawialiśmy.
11. Mniej więcej w tym samym czasie Roman Giertych zaczynał się bratać ze środowiskiem Platformy Obywatelskiej – z ludźmi (którzy w sprawie, w której Giertych był moim obrońcą) chcieli mnie zniszczyć i wsadzić za kraty.
12. W niedługim czasie nieliczne przychylne mi wówczas osoby, takie jak np. Bogdan Rymanowski, otrzymywały anonimy od osób radzących, by trzymać się ode mnie z dala. Do innych docierały kłamliwe, sztucznie szyte plotki. Po nitce do kłębka, udało mi się ustalić autora przynajmniej części tych działań. Osobą tą był… Jan Piński.
–
Gdy widzę to co pokazuje mój kolega z dawnych lat, Leszek Kraskowski – układają się w mojej głowie kolejne puzzle. Moja opowieść to nieznaczna część biografii Romana Giertycha – którą jednak opinia publiczna powinna znać.
Zachęcam do tego, by wysłuchać pełnej wersji opisanej wyżej opowieści, w filmie pod linkiem:
Warto też oznaczać tych, którzy – według Państwa – powinni się z moim najnowszym vlogiem zapoznać. Niech idzie w świat!
Autor: Wojciech Sumliński
Polski psycholog, dziennikarz śledczy, publicysta, reżyser filmowy. Współpracował m.in. z redakcjami: dziennika „Życie” oraz tygodników „Gazeta Polska” i „Wprost”. Zrealizował liczne reportaże oraz programy dokumentalne dla Telewizji Polskiej. Więcej na stronie autorskiej: sumlinski.pl
Zostaw komentarz