Katarzyna Jaksik-Lądwik ma 32 lata, rodowita mieszkanka Bytomia. Matka trzech córek: Zuzia (12l.), Julia (10l.), Alicja (4l.). Prawnuczka, wnuczka, córka i żona Górnika. Z wykształcenia politolog w specjalizacji dziennikarstwo i PR. Entuzjastka życia, muzyki i słońca. Społecznie działa od 2008 roku w swoim mieście. Organizatorka wielkiego marszu w obronie kopalni Borek Centrum w dniu 14.01.2015 oraz akcji charytatywnych, a ostatnio marszu ,,Nie dla imigrantów, tak dla kopalni” 3.10.2015. Na co dzień mimo, że bezrobotna, to oferuje pomoc w pisaniu pism sądowych, pomaga osobom w trudnych sytuacjach życiowych, doradza i stara się docierać do instytucji. – KOCHAM BYTOM MILOŚCIĄ TOKSYCZNĄ. Moje miasto jest dla mnie punktem wyjścia każdego działania. Moja tożsamość to czarne złoto. Kręcące się wiatraki w koronach szybów to całe moje życie – mówi Kasia Jaksik-Lądwik w rozmowie z Krzysztofem Sitko dla portalu Pressmania.pl

Krzysztof Sitko: Wybory parlamentarne już niebawem. Jest Pani kandydatem Grzegorza Brauna, który zarejestrował komitet wyborczy wyborców KWW „Szczęść Boże”. To zaskoczenie dla wielu, bo wszyscy kojarzyli Panią z Ruchem Pawła Kukiza. Skąd taki pomysł i co było powodem Pani startu?

Katarzyna Jaksik-LądwikKasia Jaksik-Lądwik: Na początku był Paweł Kukiz i rzeczywiście z Ruchem Kukiza łączyła mnie więź szczególna. Łączyła nas ideologia, ale i przyjaźń. Dzisiaj nie ma mnie na listach Kukiz’15 w okręgu 29. Nie zdecydowałam się na start, nie zgłosiłam swego akcesu, głównie z przyczyn osobistych. A dlaczego Grzegorz Braun… Przede wszystkim dlatego, że powitanie „Szczęść Boże!” jest najdroższe mojemu sercu, tak witamy się na kopalni, na Śląsku. A później dlatego, że to też przecież antysystemowiec, po trzecie, bo do kandydowania przekonał mnie Michał Gaj, który listy KWW Grzegorza Brauna tworzył. Powiedział „biorę Cię, bo jesteś największym społecznikiem jakiego znam, takich ludzi nam trzeba”.

Ale to już kolejny Pani polityczny mezalians, bo przypomnijmy: najpierw był Ruch Palikota, potem wielka miłość do Pawła Kukiza, który wspierał manifestację w obronie Kopalni w Bytomiu, a po drodze był jeszcze Zbigniew Stonoga. To jak to w końcu z Panią jest idea czy ciąg do koryta?

Paweł Kukiz i Katarzyna Jaksik-Lądwik– Bardzo mnie Pan rozśmieszył tym pytaniem. Przepraszam. Otóż wiele razy słyszałam ten zarzut, a odpowiedź na nie jest prosta – JA JESTEM NIEPOKORNA! Nie umiem tkwić tam, gdzie nie ma walki o człowieka. Ruch Palikota to swoistego rodzaju plama na honorze, potrafię się przyznać, ale któż z nas nie miewał w młodości romansu z lewicą. Na szczęście dojrzałam. Z Ruchu Palikota odchodziłam w atmosferze wielkiego skandalu, bo nie podobało mi się to jak potraktowano kolegę. W tej chwili z nikim nie romansuje (śmiech) ani Stonoga ani Kukiz, ani Rybak, ani inni. Robie swoje, w tej chwili bez szyldu politycznego. Nie chce być kojarzona z jakimkolwiek ruchem, partią. Jestem po prostu sobą.

Jaki jest Pani program wyborczy i co Pani obiecuje mieszkańcom swojego okręgu wyborczego?

– Nic nie obiecuje. Nie uczynię tego pod żadnym pozorem. Nie rozwieszam swoich plakatów, nie prowadzę agresywnej kampanii wyborczej lub powiedzmy sobie wprost: nie prowadzę wcale kampanii.

Dlaczego?

– Bo nie umiem po trupach do iść celu. Mam być wiarygodna swym postępowaniem, zachowaniem, działalnością. Swoje plakaty jedynie dwukrotnie udostępniłam na FB.

Dlaczego?

Katarzyna Jaksik-Lądiwk na marszu w obronie koaplni w Bytomiu– Bo nie chce być kojarzona w sposób: „o to ta, co tyle naobiecywała, a teraz do roboty się nie pali”. Program wyborczy jest jeden: BYTOM, GÓRNICTWO, RODZINA, TRADYCJA. To wszystko właśnie jest „Szczęść Boże!”. Powiem jeszcze jedno, może się niektórzy moi znajomi na mnie obrażą, ale to też jest moją cechą, jestem szczera do bólu. Jak widzę te kilkadziesiąt postów na FB dziennie moich kolegów, jak widzę jak oni się jarają tą gorączką złota, jak widzę jakie zacietrzewienie jest w ich działaniu, zero spontaniczności, wszystko strategia, plan, mus i bombardowanie plakatami, banerami to ogarnia mnie przerażenie, ale i zaduma. Wiem, że oni nie będą walczyć dla idei jaką jest człowiek, tylko dla planu, strategii. A ja na 2 dni przed wyborami pisze te swoje pozwy, pisma, pomagam ludziom i to jest kampania która trwa cały rok. Bez przerwy. Niezmiennie od wielu lat.

To ładnie brzmi, ale jak zamierza Pani zatem przekonać i dotrzeć do wyborców? Czemu maja akurat oddać na Panią Głos?

Bytomski Lew– Docieramy do tych, do których mam dotrzeć. Dobra opinia idzie za człowiekiem niezależnie od adresu, rodzaju przekazu i miejsca zamieszkania. Wiem, że Ci którzy uważają, że jestem dobrym człowiekiem oddadzą na mnie głos. Może to być 20 osób, może być 2000, ale nie zabiegam o to. To nie jest mój cel. Wiejska nie jest celem samym w sobie. Zdecydowałam, że nie będę prowadzić kampanii, bo po pierwsze najzwyczajniej w życiu mnie na to nie stać. Jestem zwykłym Kowalskim, nie posiadam zbędnych tysięcy złotych na ulotki, banerki, szmery bajery. Swoje zrobiłam w moim mieście. Robie to dalej. Nie zabiegam o głosy, bo uważam, że to jest sztuczne. Kto ma na mnie zagłosować, postawi krzyżyk przy moim nazwisku, bo będzie mnie kojarzył z marszu przeciwko likwidacji KWK Bobrek-Centrum, z wydarzeń charytatywnych, z mojej działalności na rzecz pomocy osobom w trudnej sytuacji życiowej, z manifestacji przeciwko islamizacji.

Proszę powiedzieć, gdzie znajdziemy Panią na liście?

Katarzyna Jaksik-Lądwik przed domem– Muszę powiedzieć, że jesteśmy ostatnim komitetem, zamykającym książeczkę do głosowania, więc liczę, że to dobry traf (śmiech). Ostatni będą pierwszymi (śmiech). Wszyscy, którzy chcieliby oddać w okręgu 29 (Bytom, Zabrze, Gliwice, Tarnowskie Góry i okolice) swój głos na mnie znajdą mnie na liście numer 14 na miejscu 4! Katarzyna Laura Jaksik-Lądwik, chyba „najdłuższa” z listy (śmiech).

A czego mam Pani życzyć?

Katarzyna Jaksik-Lądwik z córką Zuzią– To ciężkie pytanie, bo życzenia to trochę skromniejsze marzenia, a tych mam wiele. Powiem przewrotnie. Proszę mi życzyć, żeby nigdy mi się nie przestało chcieć walczyć o moje miasto i jego mieszkańców, nawet wtedy gdy władze miasta wyklną mnie na dobre i kiedy wszyscy będą mieć mnie dość ze względu na moją usprawiedliwioną wyższymi celami upierdliwość (śmiech). Trochę szczęścia w życiu, trochę zdrowia, bo z tym licho no i Słońca na każdym niebie, bo Słońce to cały ten mój wrodzony optymizm, szaleństwo osobowości. Jeżeli nie płoniesz, nie zapalasz innych. Tych wszystkich pozytywnych emocji, jakie odbieram ze świata, by zawsze dawały mi radość i motywację. No i… nieustającego przypływu endorfin! Kocham życie, biorę je garściami, to dobry czas dla mnie i dla mojej rodziny.

Dziękuję za rozmowę

– Dziękuję bardzo. W niedziele idźcie do wyborów, żeby każdemu z nas niebawem zaświeciło słońce! Wybierzcie dobrze. Szczęść Boże!