W dawniejszych sarmackich domostwach, obecnie w wielu takoż trzecim daniem obiadowym był, a także aktualnie jest zazwyczaj kompot powstały na bazie bieżąco dostępnych owoców. Ugotowane owoce były rzecz jasna doprawiane cukrem, a następczo schładzany kompot, często w towarzystwie kuchennych specjałów w postaci różniastych ciast był podawany na biesiadny stół.
Nie będzie jednak w niniejszym felietonie temat kompotu jako takiego zbyt mocno eksponowany i to kategoriach odnoszących się do jego gastronomicznej konsumpcji. Już zdecydowanie bardziej zaintrygowani będziemy zwykłą, pojedynczą śliwką, której to zdarzyło się… wpaść w kompot!!!
W tymże momencie P.T. Czytelnikom zapewne szeroko otworzą się oczy i prawidłowo skonstatują, że powyższe zjawisko „wpadnięcia” śliwki w kompot użyte zostało z całą premedytacją w sposób dalece metaforyczny. Konkretyzując; dywagować będziemy i to na dodatek w miarę szeroko o czynności „wpadania” w kontekście częstego używania tego czasownika w różnych kolokwialnych, znanych powszechnie powiedzonkach. Nawet nie zastanawiając się zbytnio nad częstotliwością używania w codziennej mowie i kontaktach międzyludzkich tegoż czasownika; po nawet pobieżnym namyśle dojdziemy do zasadnego wniosku, że tenże czasownik jest przez nas wielekroć używany i to na dodatek w różnych sytuacjach.
Używamy bowiem takowych zwrotów jak np. wpadnij: do mnie na kawę, względnie na jakowyś trunek, na pogaduchy, czyli ploteczki, na koncept (pomysł), na chwilkę, w moje (cudze) ramiona. Używając odmiany tego czasownika, a mianowicie „wpaść” możemy: komuś w oko lub ucho, po same uszy, w gówno, w pułapkę, z deszczu pod rynnę, bądź też w czyjeś ręce. Blisko dźwięczny natomiast rzeczownik „wpadka” oznacza np. brydżu brak jednej, a nawet więcej uprzednio wylicytowanych wziątek, znaczy się karcianych lew, niezdanie egzaminu np. na prawo jazdy względnie z jakiegoś przedmiotu na studiach, dekonspirację, albo prozaiczną niechcianą ciążę.
Nu, chwatit…
Powróćmy do śliwki i uznajmy za bezsprzeczny fakt, że jej wpadnięcie do kompotu w kontekście użytym w kolokwialnym powiedzeniu oznacza po prostu synonimicznie określony ambaras, tarapaty, kreację niezwykle trudnej, kłopotliwej sytuacji, częstokroć bez jakiegokolwiek rozsądnego wyjścia. Zapewne każdy z nas może ze swojego osobistego doświadczenia, czy też doświadczeń z kręgu bliższych względnie dalszych przyjaciół i znajomych przywołać różnego rodzaju przypadki stricte korelujące się felietonowym tytułem. Oczywistą oczywistością jednak jest, że takowy krąg „znajomkowy” raczej nie będzie cieszył się uznaniem wśród percepcjonistów niniejszego tekstu. Zgodnie z wielekroć powtarzaną „starożytną” wręcz prawdą: nie stanowi żadnej sensacji pogryzienie listonosza przez psa, aleć sytuacja odwrotna… jak najbardziej. Różniaste media, a w tym także coraz bardziej popularne media internetowe dążąc do zdobycia licznego grona odbiorców muszą zdecydowanie, z pełną determinacją liczyć się z ich gustami (częstokroć niestety niezbyt wyszukanymi), preferencjami, upodobaniami, czyli tematyczną i personalną ogólnie rzecz ujmując aprobatą. Niczym odkrywczym jest fakt, że w szczególności publika w swojej tzw. szerokiej masie uwielbia ochoczo konsumować sensacyjne, pikantne epizody z cwelebryckiego żywota wywodzącego się z reguły z artystycznego czy też politycznego kręgu. Tego typu opisywane i eksponowane wizualnie przez łowców sensacji zwanych paparazzi epizody najczęściej odnoszą się do skandali seksualnych, przestępstw czy też różnego rodzaju dewiacji w których wiodącą rolę odgrywają właśnie cwelebryci. Nie stanowi wszak takowy oczekiwany odbiór jakiegoś niezrozumiałego novum. Jest; współcześnie rzecz ujmując wymogiem klienteli wobec mediów spełniających w całej rozciągłości powyższe oczekiwania, a przynoszące im niebagatelne profity finansowe, przede wszystkim ze wzrostu kwot reklamowych skorelowanych ze wzrostem oglądalności. Takowe czasy.
Nie rozkminiając się zatem zbytnio w tymże aspekcie przywołajmy na tę okoliczność przykładowe śliwki dotyczące erotycznych osiągnięć kilku doskonale znanych cwelebrytów, których to swoiste sukcesy, a właściwie niezwykle głośne skandale obyczajowe zostały już szczegółowo opisane w felietonie z dnia 05.11.2022 r. AMORYCZNE FACJATY.
Głównymi bohaterami tegoż felietonu stali się (w sposób całkowicie co oczywista przez nich niechciany) wielce lubieżne, leciwe Adonisy w osobach prominentnych pisowskich tuzów; takowe persony jak: bywszy premier Kaziu Marcinkiewicz, bywszy wickowaty minister od górnictwa Grzegorz Dyndała Tobiszowski i bywszy poseł Stasiu Pięta (nie Podbipięta). Wspólny mianownik ich łączący to zamiana starszego modelu małżonki na zdecydowanie młodszą cielesną, a zatem konsumpcyjnie smaczniejszą powłokę przygruchanej laski. Nie będziemy głęboko wnikać jaki był finał tychże dalece posuniętych (nomen omen) stosunków pomiędzy tymi żenującymi cwelebrytami, a ich byłymi już kochanicami, bowiem jest to temat powszechnie znany. Skwitujmy jednak te przywołane felietonem śliwki skrótowo; gdy wpadły do kompotu skuteczną nad nimi kuratelę objęła hinduistyczna karma!!! Kto ciekaw, sam dojdzie do szczegółów tych wspomnianych skandali…
Insze śliwkowe exemplum odnoszące się wprawdzie nie do erotycznej, aleć medycznej kwestii związane jest co nieco przewrotnie z powiedzonkiem: zamienić Porsche… na gorsze. Polecamy zapoznać się z treścią ujawnionego dnia 7 stycznia br. felietonu pt. Rehabilitacja po gliwicku ewidentnego finansowego skandalu samorządowego. Podnosimy jedynie, że tenże skandal dotyczy wprowadzenia w życie nowatorskiej metody leczenia niepełnosprawności… przy pomocy samochodu marki PORSCHE.
Każdy kogo takowa śliwka w kompocie zaciekawi łatwo może z takowym swoistym curiosum dokumentnie się zapoznać.
No, dobra. Zapoznaliśmy się jak dotychczas ze swoistym smakiem śliwek z wyższejszego levela (znaczy się poziomu, alboć rangi), co absolutnie nie oznacza, że takowego kompotu i śliwek z tegoż kompotu nie możemy posmakować z innej perspektywy. Powodowani miserykordnością; alboć litościwością absolutnie żadnemu z naszych bliźnich nie powinniśmy życzyć takowych przygód jakich doświadcza wpadająca w kompot śliwka. Pomimo jednak braku z naszej strony takiej życzliwości, a tym bardziej jakiejkolwiek zachęty odnotować szeroko możemy w TYMKRAJU wręcz śliwkowe swoiste żniwa. Filozofia funkcjonowania współczesnych państw opierała się i na szczęście w wielu wypadkach nadal się opiera na wypracowanych przez wieki aksjologicznych modelach. Zaprzeczenie tej aksjologii prowokuje do oczywistego i częstego wpadania śliwek do kompotu.
Bezdyskusyjnym jest fakt, że w aktualnych uwarunkowaniach społeczno-politycznych TEGOKRAJU grasuje na jej arenie politycznej stado różnorakich wilków okrytych owczą skórą . Wataha tych wilków w owczej umiejscowiła się w gufnianej gazetce pod egidą nadredaktora Adasia Szechtera. Liczna także wataha funkcjonuje w esbeckim TVN. Czy którykolwiek ze spektatorów TEFAŁENA posiada jakiekolwiek wiarygodne informacje, że ta wraża polskim interesom telewizornia nie powstała z inspiracji i pod egidą komuszej esbecji ?? Są to jedynie spektatory wywodzące się z tegoż esbeckiego, przesiąkniętego animalną nienawiścią do TEGOKRAJU grona, względnie są pomiotami esbeckich antenatów i ich beneficjantów, a także posiadacze zlasowanych mózgów w rubasznych czerepach. W sposób oczywisty pełnią rolę osobników antypatriotycznych kroczących w karnym, zdyscyplinowanym szeregu pod łajdackim hasłem fuhrera Hyrzego Ruja: POLSKOŚĆ TO NIENORMALNOŚĆ!!! Jakże nisko wręcz można upaść w odniesieniu do własnej Ojczyzny, aby bezrefleksyjnie zostać uwiedzionym przez bałamutnego huncwota, posiadacza familijnych germańskich korzeni, który z pianą na ustach i jadowitymi słowy tęże POLSKOŚĆ od wielu, lat zwalcza.
To wilcza działalność takowych wrażych Polsce sił zaskutkowała niestety pojawieniem się w TYMKRAJU wielu nadpsutych śliwek, które ochoczo na własne życzenia powskakiwały do kompotu. Spowodowała daleko idące zagubienie się wielu uprzednio zacnych obywateli, którzy obecnie całkowicie zaprzedali swoją duszę diabłu. Absolutnie nie są w stanie pozostawając w polackim amoku realnie objąć rzeczywistości. Zamiast zero jedynkowego odbioru autentycznych zdarzeń imaginują swoją rzeczywistość pod dyktando werbalnej boskości swojego fuhrera. Jak małpy w cyrku na gwizdek tresera gotowe są przyklasnąć każdej fanfaronadzie.
Gdy fuhrer ogłosi, że Słońce wstaje na zachodzie, a zachodzi na wschodzie, natomiast Ziemia jest płaska bezdyskusyjnie się z tym zgodzą. Śliwka (jak QŃ) jest taka jak każdy widzi…
W przypadku negacji tegoż twierdzenia przez innych współplemieńców, zionąc animalną nienawiścią po prostu dążyć będą do wręcz fizycznego unicestwienia takowych oponentów. Funkcjonują w całkowitym oderwanym od rzeczywistości świecie własnych wyobrażeń, a ich główną dewizę stanowi hasło: MOJA RACJA JEST MOJSZA, a nawet NAJMOJSZA. Werbalnie głosząc praktykowanie szeroko pojętej tolerancji, absolutnie w istocie rzeczy nie aprobują odmienności pojmowania świata przez inną niż ich własna opcja.
HAŃBA!!! Nic to… karma czuwa!!!
Optymistycznie jednak należy zasadnie zrekapitulować, że w takowym wymiarze zjawisko wpadania nieraz zacnych śliwek w kompot będzie zdecydowanie wygasać. Unicestwiono epidemię dżumy, cholery, ospy to i aktualna epidemia TUSSKOLIOZY wkrótce samorzutnie wygaśnie…..
I to byłoby na tyle jak onegdaj konkludował śp. prof. J. T. Stanisławski.
15.01 2023
fot. pixabay
Zostaw komentarz