Miałam napisać swoją opinię o filmie „Smoleńsk”, co niniejszym czynię. Pojechałam na seans, nie czytając wcześniej recenzji i oglądając jedynie trailer, by wyrobić sobie własne zdanie i nie doszukiwać się czegoś, co ktoś mógłby uznać za niedociągnięcie lub przeciwnie.

Film mnie zaskoczył. Spodziewałam się trochę więcej faktów, ale te, które pokazano, jednoznacznie wskazują na to, że to nie była zwykła katastrofa lotnicza.. Akcja jednak skupia się głównie na manipulowaniu informacją przez media głównego ścieku w osobie jednej dziennikarki. Daje się ona podpuścić zmyślającym informatorom np. w sprawie kłótni gen. Błasika z pilotem, tuż przed startem samolotu. Jej partner powoli sprowadza ją jednak z tej drogi łgarstw i ona sama dopuszcza do siebie wątpliwości dotyczące zdarzeń z feralnego dnia 10 kwietnia.

Świetnie zagrana rola żony gen. Błasika, pozwala wczuć się w jej skórę i w to, co i jak mocno musiała przeżyć, gdy jej męża fałszywie obarczano winą za doprowadzenie do katastrofy, alkoholu w jego krwi, czy naciskaniu na pilotów w chwili lądowania.

Również kreacja filmowa przedstawiająca Lecha Kaczyńskiego była wręcz nienagannie zagrana. Dzięki świetnej charakteryzacji, dostrzec można w postaci fizyczne podobieństwo do śp. Prezydenta. Bardzo wzruszyła mnie scena z Gruzji, która przywołała w mej pamięci te chwile, gdy on ostro sprzeciwił się działaniom militarnym Rosjan, za co prawdopodobnie Rosja już wtedy wydała na niego wyrok śmierci. Dlatego w filmie zabrakło dla mnie scen z uroczystości pogrzebowych, kiedy to Prezydent Gruzji olał wulkan, inne wymysły i przybył, by pożegnać swojego Przyjaciela.

Moim zdaniem tak przedstawione zdarzenia, które rzeczywiście miały miejsce, ale nie zostały pokazane w telewizji, by nie zburzyć statystycznemu widzowi „Faktów” obrazu naszkicowanego w jego mózgownicy od dnia katastrofy, począwszy od SMS-a, którego otrzymali ludzie na najwyższych szczeblach państwa tuż po rozbiciu samolotu, o winie pilotów, poprzez rozbieżność nagrań z czarnych skrzynek, wybranie konwencji badania katastrofy dla samolotów cywilnych, jak i dalsze, które powinniście obejrzeć już sami, są w stanie przekonać lub chociaż zasiać ziarnko wątpliwości w zalanej ściekiem medialnym, głowie. Zabrakło sceny o pomyleniu ciał.

Zdecydowanie polecam ten film, by każdy mógł sobie wyrobić własne zdanie i opinię. Polecam do obejrzenia w kinie, bo kto jak kto, ale my nie powinniśmy żałować tych paru złotych w zamian za film pokazujący prawdę i powinniśmy wspierać tego typu produkcje, zamiast obejrzeć sobie na YouTube.

To tyle.

Autor: Magda Kośny