W narkotycznym transie gry, zaczęła dostawać ataku paniki. Pieniądze się kończyły a głód gry był nie do opanowania. Gdy przegrała ostatnie pięćdziesiąt złotych, zadzwoniła do koleżanki. Po pieniądze. Była druga w nocy. Tamta odebrała zaspana, zbeształa ją i się wyłączyła.

Zaczęła krążyć wokół salonu z automatami jak opętana. W pobliskiej bramie stał wypity facet. Dał je dwieście złotych. Wszystko trwało kilka minut. Zapamiętała tylko voń alkoholu i jego oddechy.

Wróciła do salonu. Dwie stówy wystarczyly na kilka minut. Gdy się obudziła koło południa w domu, nie była w stanie dojść do siebie, zdawszy sobie sprawę co zrobiła. Umówiła się na wizytę u psychiatry i zaczęła leczyć. To tylko jedna z wielu historii opisywanych przez Beatę Biały w książce o piekle hazardu.

Pod kątem finansowym hazard jest o wiele gorszy niż narkomania i alkoholizm bo nigdy nie przepijesz tyle w ciągu lat ile możesz przegrać w jedną noc. Jakieś dziesięć lat temu państwo pozornie zrobiło porządek z ulicznymi budkami Las Vegas. Stały wszędzie, pamiętamy: na ulicach, stacjach paliw i obok całonocnych monopolowych.

Państwo nie znosi konkurencji więc jedną ustawą zmiotło patologię prywatnych właścicieli i powstało wirtualne kasyno pod egidą Totalizatora Sportowego czyli państwa. Teraz tam setki tysięcy ofiar przegrywają swoje życie. Kasyno się chwali, że ktoś z Chorzowa wygrał półtora miliona, ktoś z Warszawy milion. Niestety już nie dodają ilu straceńców ile wsadziło aby ten jeden mógł wygrać bańkę, którą na 99% włożył tam spowrotem i jeszcze się zapożyczył.

Droga od posiadania firmy i milionów na kontach, pięknej żony i wakacji na Bahamach do pracy nocnego stróża, mieszkającego kątem u starej matki czasem bywa bardzo krótka.

Po czym poznasz hazardzistę?

Po marzeniach. Jego największym marzeniem jest wygrać z algorytmem kasyna.

Alkoholik marzy o piciu bez konsekwencji. Narkoman o ćpaniu, które wyłącznie uszczęśliwia, nie powodując szkód. Hazardzista z kolei w swoich majakach śni o ZŁOTYM STRZALE, który go ustawi na resztę życia. Nawet jeśli czasem któremuś uda się trafić „złoto” – wróci do świątyni straconych i odda wszystko co wygrał a potem pójdzie po kredyt. A potem z kablem na drzewo. Kasyno nie zasponsoruje mu złotej tabliczki na nagrobku.

W legendarnym opartym na faktach filmie KASYNO Martina Scorsese, narrator i szef kasyn w Las Vegas, Sam Rotstein (Robert De Niro) mówi zza kadru: mają grać i wracać.

HAZARDZIŚCI Beaty Biały czyli z cyklu książek, które warto polecić. Przypomniała mi się ta historia wraz z całym piekielnym tematem uzależnień i hazardu przy okazji robienia porządków w swoim „antykwariacie”. – Wygrałeś 20 tysięcy! Po chuj jeszcze grasz idioto? – Za szybko wpadło, jeszcze sobie nie pograłem…

Stan gry. Chory nie gra aby wygrać. Gra wyłącznie po to by swój uzależniony mózg dokarmiać pigułami.

Człowiek patologicznie uzależniony na przykład od social mediów nie potrafi przeżyć jednego dnia bez zaglądnięcia tu i/albo wrzucenia tu czegokolwiek. I liczenia lajków. Lajki są niczym porcje kokainy dla narkomana. Te reakcje są typowym mechanizmem karmiącym uzależniony umysł.

Mechanizm jest ten sam dla wszystkich uzależnień: koncentracja umysłu i emocji wokół środka narkotycznego (butelki wódki, działki amfy, Facebooka, TIK TOKA, automatu do gry). W kasynie „lajki” bardzo drogo kosztują. Czesto kosztują życie.