Uwaga: treść przeznaczona dla osóob doroslych

+++

Szatniarz był nie w humorze.

– Płaszczy skórzanych nie przyjmujemy – odburknął Szatniarz. – Chodź sobie w nim po budynku, pajacu jeden! Normalni mężczyźni noszą kurtki – wykrzykiwał za odchodzącym studentem pierwszego roku Szatniarz.

W międzyczasie przyjął kilkanaście kurtek, wydając do każdej numerek. Następnie schował się w kącie szatni i zasnął. Chrapał. Wywiesił ogłoszenie „zaraz wracam”. Zrobił dwie małpki i zasnął.

– Szatniarz, jest temat – powiedział Woźny szturchając Szatniarza nogę w żebra. – Jest pilny temat – powiedział.

– Co trzeba zrobić? – zapytał Szatniarz. – Pod kogo ten temat jest podczepiony?

– Pod Rektora pana, w jego imieniu tu przychodzę – powiedział Woźny i odpalił papierosa bez filtra.

– Czyli co mam zrobić? – dopytywał Szatniarz.

Woźny wziął go pod ramię i zaprowadził do ciemnego kąta. I tam wyjawił życzenie Rektora pana.

– Rektor pan nie życzy sobie, aby przedstawiciele Instytutu Grzebania w Ziemi mogli się u was rozpłaszczać. Niech chodzą po budynku w płaszczach i kurtkach, nic mnie to nie obchodzi. Ale nie wolno od nich niczego przyjmować i niczego im wydawać. – powiedział Woźny.

– No dobra, ale co ja z tego będę miał? – zapytał Szatniarz – wszak moim obowiązkiem jest przyjąć do przechowania odzienie wierzchnie.

– Zupełnie nagie studentki, ale tylko do pooglądania mogę zaoferować. Raz w tygodniu po 5 do 10 minut. Przyprowadzę je osobiście, tylko bez dotykania. – zastrzegł Woźny. Mam takie małe stadko nagich studentek, którym rozporządzam w zależności od potrzeby. One nawet nie chcą się ubierać, dobrze im na golasa jest.

– Ale takie zupełnie nagie? – zapytał Szatniaż.

– Goluteńkie i soczyste, jak Pan Bóg stworzył. Naślinisz się Pan dostatecznie – powiedział Woźny Szatniarzowi na odchodne.

– Tylko bez dotykania, pamiętaj – krzyknął z oddali Woźny.

Obraz Humberto Vásquez Dévora z Pixabay