Także dla Polaków wierzących Nawrockiemu, Mentzenowi, Braunowi, że Inny, Obcy to wróg.

„Niepokoi mnie również smutny fakt, że w Europie nawet wspólnoty katolickie nie są wolne od zachowań uzasadnianych nieokreślonym „moralnym obowiązkiem” utrzymania własnej pierwotnej tożsamości kulturowej i religijnej. ….Jeśli nie jesteśmy w stanie kochać Boga w oczach naszych braci i sióstr, jesteśmy po prostu kłamcami”.
(Franciszek, Nadzieja, Autobiografia).

Diagnoza postawiona przez papieża Franciszka w jedynej, jak do tej pory, biografii następcy św. Piotra przytoczona w leadzie odnosi się także do dużej części wiernych KK w Polsce ograniczającej swoją religijność wyłącznie do pustych rytuałów.

Bez głębszej refleksji teologicznej, a nawet, bez znajomości podstaw nauczania Kościoła.
Zwłaszcza nauczania społecznego.

To religijność będąca orężem ideologicznym w walce z wszystkim co obce i inne.
Nie tylko ideologiami.
To byłoby uzasadnione, ale i z ludźmi myślącymi inaczej jak oni. Otwartymi na „znaki czasu” i starającymi się je zrozumieć.
Przede wszystkim w kontekście ruchów migracyjnych z Azji, Afryki do Europy.
No i z samymi migrantami mającymi odmienne tradycje, języki, religie i zwyczaje.

Na strachu przed nimi Nawrocki wygrał wybory i jest to hańbą dla tych, którzy mu uwierzyli, że oni są zagrożeniem dla tożsamości narodowej Polaków.
Bo to było i jest kłamstwo.
Tak, wredne, ohydne kłamstwo, które od lat wciskają Polakom partie konserwatywne odwołujące się do katolicyzmu.

No właśnie, jakiego katolicyzmu?

Sarmacko-rydzykowego, ksenofobicznego i nacjonalistycznego, który z prawdziwym przesłaniem Ewangelii nie ma nic wspólnego.

Są kłamcami gdy mówią, że kochają Boga, a brata swojego nienawidził, albowiem kto nie miłuje brata swojego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” czytamy u świętego Jana.

Bronią zawzięcie tej swojej chorej wizji katolicyzmu właśnie w imię obrony tożsamości religijnej i kulturowej Polaków.

A przecież to Polska była przez długi czas miejscem schronienia dla prześladowanych innowierców z innych państw.
Była ostoją tolerancji i pokojowego współżycia ludzi o odmiennych poglądach i religiach.
Bo jedność to nie jednolitość.
To różnorodność w jedności. Wzajemny szacunek i przenikanie się różnych tradycji.

Dlatego, w pełni świadomy tego co piszę, mówię im źle czynicie.

Nie tędy droga.
Popełniacie grzech zaniechania miłości bliźniego.
Każdego.
Nawet jeśli g nie lubicie.

Nie wierzcie swoim trybunom takim jak Nawrocki, Kaczyński, Braun i Mentzen gdy wam wmawiają, że Innego należy się bać i nienawidzić.

To nie jest chrześcijańskie.

A poza tym, jesteście dla nich wyłącznie armatnim mięsem do głosowania w wyborach.

Niczym więcej.

.