Nie tak dawno władze obwodu bałkańskiego w Turkmenistanie, w Azji Centralnej, zażądały od mieszkańców by na weselach grano piosenki byłego prezydenta, Gurbanguły Berdimuchamedowa, którego na urzędzie, dwa lata temu, zastąpił syn Serder.
Lord Acton, brytyjski historyk zauważył kiedyś, że władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie. Nasuwa się pytanie, jak to się stało, że mieszkańcy Turkmenistanu tolerowali tak długo absolutne i ekscentryczne rządy swoich przywódców ? Ba, tolerują do dziś. Odpowiedź jest prosta. Po pierwsze, nie mieli wyboru. Po przekształceniu się lokalnych partii komunistycznych w Azji Centralnej ich byli I sekretarze zostawali prezydentami, a partie legitymujące się sierpem i młotem przekształcano ( tylko w nazwie) na odwołujące się do ludu i demokracji oraz nacjonalizmu. Głownie po to by zachować władzę, pieniądze i wpływy. Sowieckie KGB ulegało przekształceniu, też tylko w nazwie, w jakąś narodową służbę bezpieczeństwa nie zmieniając przy tym metod działania . Tortury, porwania, przypadkowe uwięzienia, zamykanie opozycjonistów w zakładach psychiatrycznych były i są standardową metodą ich postępowania. Mają rozbudowane kompetencje , praktycznie nieograniczone środki i działają poza jakąkolwiek kontrolą prawną. Ta zaś, choć formalnie istnieje, jest czysto iluzoryczna bo w rzeczywistość cała machina prawna i organa ścigania podlegają wyłącznie lokalnemu satrapie, który stylem rządzenia niewiele się różni od swych poprzedników: chanów, emirów czy klanowych wodzów. Drugim, powodem jest całkowity brak, w owym czasie, jakichkolwiek tradycji demokratycznych. Metaforycznie można powiedzieć, że niepodległość tym krajom spadła z nieba bo gdyby nie rozpad ZSRR nadal funkcjonowałyby jako sowieckie republiki . Za ZSRR zaś jakakolwiek działań ość opozycyjna, była bezwzględnie ścigana i karana. Brak społeczeństwa obywatelskiego, wolności słowa, liczącej się opozycji, tradycji demokratycznych umożliwił ich „wybór” na prezydentów niepodległych państw i pozwolił im tak długo przetrwać .
Od sieroty z Kipczaku na szczyty władzy
Sapramyrat Nyyazow , pierwszy prezydent niepodległego Turkemistanu urodził się 19 II 1940 roku w Kipczaku, niepozornej wtedy wiosce na obrzeżach Aszchabadu, obecnej stolicy. Ojca podobno stracił podczas wojny. Rzekomo walczył on z Niemcami . Matka zginęła w 1948 roku podczas wielkiego trzęsienia ziemi, które zrównało Aszchabad z ziemią. Po tej tragedii Nyyazow trafił do domu dziecka, zaś z niego, pod opiekę wuja. Potem, już w karierze politycznej, bezwzględnie wykorzystywał on swoje smutne dzieciństwo do realizacji własnych celów. Studia na Leningradzkim Instytucie Politechnicznym ( obecnie Państwowy Instytut Politechniczny im . Piotra Wielkiego w Sankt Petersburgu ) nie zrobiły z niego inżyniera elektryka , ale otworzyły drzwi do świata polityki . Szybko awansował po szczeblach partyjnej drabiny by w 1985 roku zostać I sekretarzem Turkmeńskiej Partii Komunistycznej. Kiedy ZSRR upadał Nyyazow i Turkmeni niezbyt ochoczo pogodziło się z tym faktem . W referendum z marca 1991 roku aż 99.8 % Turkmenów ( jeśli wierzyć tym danym ) głosowało za utrzymaniem ZSRR. Jednak po nieudanej próbie obalenia Gorbaczowa w sierpniu 1991 roku Nyyazow musiał zmienić kurs. 17 X 1991, po przeprowadzeniu nowego referendum , ogłosił Turkmenistan niepodległym państwem . Pomimo , ze oba referenda dzieliło raptem 7 miesięcy, w tym drugim aż 94 % obywateli głosowało za … niepodległością . Oczywiście pierwszym prezydentem wolnego już państwa, Rada Najwyższa nie mogła wybrać nikogo innego, jak tylko Nyyazowa , który parę miesięcy po wyborze przekształcił Turkmeńską Partię Komunistyczną w Demokratyczną Partię Turkmenistanu zakazując jednocześnie działalności innym partiom . Tym samym Turkmenistan stał się państwem jednopartyjnym
Epoka Turkmenbaszy
Zaraz po wyborze, już w grudniu 1991 roku, przyjęto ustawę o „ochronie godności i czci prezydenta „ umożliwiającą dymisjonowanie i prześladowanie wszystkich, którzy mieli inne od niego poglądy. Kilka miesięcy potem sprawny aparat propagandowy zaczął przygotowywać Turkmenów do nowego wydarzenia. W 1993 roku, prezydent Nyyazow stał się Turkmenbaszą, Przywódcą Turkmenów. Nową godnością nazwano wyszyńsko co tylko dało się nazwać : szkoły, meczety, ulice lotniska, wódkę, perfumy a nawet meteoryt, który spadł na pustyni. Ogłoszono 10-letni program stabilizacyjny mający wprowadzić Turkmenistan w XXI wiek, zwanym „Złotym Wiekiem „ .Ku wątpliwej radości obywateli przyjęto hasło pod którym mieli w ten nowy wiek maszerować. „ Jeden naród, jedna ojczyzna , jeden Turkmenbasza „. I jak to jest w zwyczaju w krajach gdzie panuje kult jednostki postawiono setki, złotych posągów Turkmenbaszy w garniturze i okularach. Banknoty nowej waluty, manata, także ozdobił wizerunek Turkmenbaszy. W 1999 roku by uniknąć marnowania czasu i pieniędzy na wybory, Nyyazow kazał się ogłosić dożywotnim prezydentem . Dwa lata później do swojego tytułu kazał dodać „wielki „. I w ten oto sposób dawny sierota z Kipczaku stał się Saparmyratem Turkmenbaszą Wielkim . I by już całkowicie odciąć się od sowieckiej i rosyjskiej przeszłości zastąpił cyrylicę alfabetem łacińskim oraz wprowadził obowiązek wizowy dla obywateli Federacji Rosyjskiej i pozostałych państw poradzieckich . Kiedy już Turkmenistan wszedł w nowy Złoty Wiek , Turkmenbasza zaczął widzieć w sobie pół-boga, potomka Aleksandra Wielkiego i proroka Mahometa. Efektem tego „przeistoczenia „ była „Ruhnama” , „Księga Duszy „ . Dwutomowe dzieło będące kompilacją podręcznika kultury i obyczaju turkmeńskiego z osobistymi przemyśleniami i wierszami autora oraz historią Turkmenów . W dniu ukazania się książki , w Aszchabadzie odsłonięto monumentalny pomnik. Olbrzymią wersję Ruhnamy otwierającą się każdego wieczoru , na określonej stronie. Z głośnika lektor deklamował kilka wersów po czym księga się zamykała. Znajomość Ruhnamy była obowiązkowa podczas egzaminów na studia a nawet na prawo jazdy. Po koniec swych rządów dyktator coraz bardziej ściągał cugle. Zakazał baletu, Internetu, cyrku, opery, a ponieważ nie znosił zapachu psów, zakazał ich posiadania . Turkmenbasza zmarł 21 XII 2006 roku po 21 latach rządów .
Od dentysty Turkmenbaszy do Arkadaga – Protektora
Po śmierci Nyyazowa na stanowisku głowy państwa zastąpił go Gurbanguly Berdimuhamedow, były osobisty dentysta Turkmenbaszy. Dlaczego on ? Podobno tylko on potrafił się dostosować do zmiennych humorów poprzednika . Inni zaś twierdzą, że był na tyle mało „ważny” dla obawiającego się spisków Turkmenbaszy, że nie zginął w wewnętrznych czystkach, które ten od czasu do czasu, jak Stalin organizował. Jeśli wierzyć wykradzionym przez WikiLeaks dokumentom amerykańskich dyplomatów, Nowy Prezydent nie jest specjalnie inteligentny i nie lubi ludzi mądrzejszych od nego. Tak czy owak, po rozpoczęciu przez niego urzędowania nieliczni dysydenci oraz bojownicy o prawa człowieka mieli nadzieję na demokratyzację. Nowy Prezydent zaczął co prawda od zniesienia części najmniej popularnych dekretów poprzednika. Przywrócono emerytury, miesiące i dni odzyskały dawne nazwy. Zalegalizowano: cyrk, balet i operę. Rychło się jednak okazało, że to tylko kosmetyka. Kult jednego, starego wodza, podmieniono kultem nowego . Arkadaga czyli Protektora . Pomniki Turkemenbaszy zastąpiono wielkimi portretami Nowego Prezydenta . Na uniwersytetach zamiast zajęć z Ruhnamy zaczęto uczyć o … samym Berdimuhamedowie . Biuro zaś jego ojca, policjanta z małego miasteczka, przekształcono w muzeum. Stare, stalinowskie metody ucisku zastąpiono bardziej wysublimowanymi. Nie ma wolnych mediów. Według rankingu wolności prasy sporządzonego przez Reporterów bez Granic , Turkmenistan wraz Koreą Północna i Erytreą zajmuje w nim ostatnie miejsce. Drobne przewiny są surowo karane. Dysydenci w większości wyjechali za granicę . Nadzieja na demokratyzację zgasła tak szybko jak się pojawiała . Po Turkmenbaszy zostały zaś olśniewająco białe, marmurowe budynki Aszchabadu i nędza pustyni Kara-Kum gdzie mieszka połowa, ponad pięciomilionowej ludności kraju .
Syn zastępuje ojca, powstaje dynastia
W marcu dwa tysiące dwudziestego drugiego roku prezydentem po ojcu został syn, Serder. Zdobył on jednak „tylko” siedemdziesiąt trzy procent głosów. I tak utrwala się kolejna dynastia w Azji Centralnej.
Fot. tdh.gov.tm
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz