Wg Politico już ponad sześćset tysięcy ukraińskich mężczyzn w wieku poborowym uciekło z Ukrainy przed wcieleniem „w kamasze” pomimo kiepskiej sytuacji na froncie. Przyczyn tego jest kilka i zapewne ich omówienie wymaga solidnej analizy. Fakt jednak pozostaje faktem, nie chcą być „mięsem armatnim” jak powiedział mi ostatnio w Łomiankach młody Ukrainiec. I nie boją się kar za odmowę przewidywanych przez ukraińskie prawo. A to oznaczać może tylko jedno, duch walki bardzo się osłabił.

Zarówno Zełenski jak i ukraińscy dowódcy wiele się spodziewają po podpisanej przez tego pierwszego ustawie mobilizacyjnej bo przez ostatnie miesiące i nieudaną kontrofensywę ukraińska armia się mocno wykrwawiła. Trudno jednak przewidzieć czy odniesie ona spodziewany skutek bo za pieniądze potencjalni rekruci mogą się wymigać od wojska. Biorą „w łapę” wszyscy. Ci z komisji uzupełnień i pogranicznicy, którzy za kilka tysięcy dolarów przymykają na granicy oko na mężczyzn w wieku poborowym, którzy zwiewają bo nie chcą umierać w wojnie bez wyraźnego końca. Mimo ostrych działań antykorupcyjnych wprowadzonych zaraz po ujawnieniu tego procederu, exodus nadal trwa o czym świadczyć może choćby coraz większa liczba młodych mężczyzn z Ukrainy na polskich ulicach. W takich małych Łomiankach jest to bardzo widoczne. Jak powiedział mi jeden z nich, spotkany na ulicy, nie chce wracać bo „albo tiurma albo mięso armatnie”. Tym bardziej, że w nowej ustawie mobilizacyjnej nie ma zapisu jak długo będą walczyć na froncie i kiedy wrócą do cywila. To jeden ból głowy dla ukraińskich władz.
Jest też jednak drugi, jak ściągnąć z zagranicy głównie w UE, te tysiące młodych mężczyzn, którzy tam pracują, mają już domy, nowe życie. I nie po to zwiewali, by teraz ulegać wezwaniom swego prezydenta by wrócili walczyć.
Ekstradycja, na żądanie Ukrainy z tych państw gdzie są aktualnie? Moralnie pomysł dwuznaczny bo nie po to te kraje dawały im schronienie by teraz wysyłać ich na może pewną śmierć. Poza tym, są pod ochroną unijnego prawa.
Niektóre, małe państwa zamierzają się dogadać z władzami w Kijowie w tej sprawie i umożliwić ich ekstradycję. Mają adresy zamieszkania i mogą listy „obdżektorów” wysłać na Ukrainę. Potem pozbawić prawa pobytu. I co dalej ? W bydlęcych wagonach wysłać prosto do ukraińskich komisji uzupełnień mając też świadomość, że mogą dodatkowo zostać ukarani za ucieczkę w swoim kraju, choć na terenie UE przebywają legalnie?
Jakoś czarno to widzę, bo nawet gdyby kilka państw się na takie rozwiązania zdecydowało to po pierwsze, źle by to o nich świadczyło. Po drugie, byłoby ono naganne moralnie, a poza tym, złamaniem prawa azylu.

Ukraina jak widać nie tylko ma problem z uzbrojeniem, o które bezustannie zabiega Zełeński i jego ekipa na Zachodzie. Ten akurat problem można prędzej czy później rozwiązać bo to kwestia pieniędzy, za które można je kupić. Kto jednak będzie ową broń na froncie obsługiwał i jej używał skoro tak wielu Ukraińców w wieku poborowym nie chce walczyć? Karabin i armata same nie wystrzelą. Ten problem, wewnętrzny , władze w Kijowie muszą rozwiązać najpierw zanim zaczną prosić o kolejne czołgi, armaty, samoloty.

Foto: Siły Zbrojne Ukrainy/Sztab Generalny ZSU

Antoni StyrczulaAutor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl