Z trudem, ale powoli się przyzwyczajam do wtórnego analfabetyzmu. Takie mamy durne czasy. Nie wkurza mnie kiedy czytam w portalu, że w Iranie mieszkają Arabowie, albo, że Istambuł leży wyłącznie w Azji. Czy jak kilka dni temu przeczytałem na etykiecie pudełka od herbaty w mojej ulubionej kafejce „Sen cha oryginalna herbata z Laponii”.
Prawie codziennie po powrocie z zakupów, na które udaję się do Łomianek rowerem wpadam na „małą czarną” do swojej ulubionej kafejki. Podają tam napar z czystej arabiki, a nie siuśki na bazie robusty i arabiki, jak to robią w sieciówkach, po których od razu biegam do kibelka.
Ostatnio zwróciłem uwagę na kolekcję herbat w gustownych, oryginalnych pojemnikach. Na jednym z nich było, jak wół napisane -„Sen cha oryginalna herbata z Laponii”.
„Bożyczku” – pomyślałem sobie, „jak ta biedna herbata rośnie w arktycznych mrozach” i kto jest taki głupi by ją tam uprawiać.
Poprosiłem kelnerkę by przeczytała co na niej napisano. Zrobiła to. A ja na to – „Droga pani, w Laponii to rośnie co najwyżej jakaś tundra, za zimno tam by uprawiać zieloną herbatę. W pojemniku jest pewnie sen cha, ale z Japonii, jedna z lepszych na świecie”.
Ze zdziwioną miną odparła – „naprawdę?”. I na tym skończyła się moja lekcja geografii.
W sumie, dla niej pewnie to bez różnicy. „Laponia czy Japonia”. Byle klient się skusił i kupił filiżankę tego szlachetnego naparu w kolorze morskiej zieleni. Czego ja się czepiam, stary pierdacz?
Może tym, którzy nie znają geografii, nawet tej uczonej w podstawowej szkole, jest z tym dobrze. Może nie czują potrzeby zgłębiania „tajemnej wiedzy” o morzach, oceanach, kontynentach .
Przecież jeszcze dziś wielu Amerykanów na głuchej prowincji uważa, że Polska leży gdzieś na zachodnich rubieżach Rosji, a przeciętny Turek myśli, że Polacy mówią po rosyjsku. Taki jeden, w Bursie, był zdziwiony, że mamy własny, polski. Trudno więc się dziwić, sympatycznej skądinąd kelnerce, że uważa, że zielona herbata rośnie w Laponii.
Tak sobie myślę, niby mamy globalizację która powinna służyć poznawaniu obcych krain, czy to osobiście czy za sprawą internetu i wujka Gugla. Powinna, ale wielokrotnie nie służy. Ignorancja już nie boli jak kiedyś. Ba, bywa powodem do dumy.
Na zdjęciu, Sri Lanka, zbiór herbaty Foto, Jolanta Styrczula.
Autor: Antoni Styrczula
Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz