Całkowicie się zgadzam z sędzią TK-bis panią Pawłowicz. W TK-bis nie ma burdelu, jest natomiast w miniaturze „dobra zmiana”, której doświadczyłoby całe nasze sądownictwo, gdyby tylko panu Zbyszkowi pozwolono dokończyć jego ukochaną „reformę” (dziś znów w TVP Info wbił szpilkę PAD za weto z 2017).

Mamy tam zatem piętnastkę absolwentów studiów prawniczych, osobiście dobranych z najwyższą starannością przez PJK i pana Zbyszka, którzy mieli pokazać jak pracuje „naprawiony” (©️by PJK) sąd konstytucyjny.

A co pokazali?

Otóż podzielili się, na dwie skłócone grupki, które walczą zaciekle o stołek prezesa TK-bis. Nie mam tu ani czasu, ani ochoty streszczać wymiany ciosów między nimi jaka trwa już od pewnego czasu.

Dość powiedzieć, że obecna faza przypomina znane powiedzonko: „Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Przy czym nie ośmielę się tu sugerować, kto odgrywa którą rolę.

Chciałoby się napisać, pozostając w konwencji sienkiewiczowskiej: „Kończcie drodzy państwo, wstydu oszczędźcie”, ale tak sobie myślę, że jednak musimy się jeszcze uzbroić w cierpliwość.

Dzisiejsza decyzja prokuratury, która nagle uznała, że maile ze skrzynki Dworczyka nie są jednak z całą pewnością sfabrykowane przez Rosjan (jak dotąd twierdzono) wskazuje bowiem, że w negocjacjach nt. wspólnej listy między PJK i panem Zbyszkiem nastąpił jakiś impas. I bez jego przełamania oraz szczęśliwej finalizacji rozmów w tej sprawie, także i w TK-bis będą się dalej działy rzeczy znacznie gorsze niż w każdym porządnym domu publicznym.

Porządnym, czyli takim w którym wiadomo kto jest burdel-mamą, ile kosztuje jaka usługa i – co w sumie najważniejsze – że wypłacalny klient może opuścić ten przybytek w stanie zbliżonym do tego w jakim się w nim znalazł.

Autor: prof. Antoni Dudek
Polski politolog i historyk, profesor nauk humanistycznych, członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej, profesor zwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.