Marzenia jak skarby wkładam pod poduszkę
Serce krew pompuje z wiarą i nadzieją
Są tacy co przy mnie przy każdym są smutku
I tacy „życzliwi” co w głębi się śmieją…

Radości niewielkie znów chwilę złapały
jak słodki marcepan podaną do kawy
Wciąż z kurzu wycieram ze snów ideały
Już chyba wypada je dać do poprawy?

Nieznana z kaprysów i nagłych uniesień
swą podróż z tą samą odbywam walizką
Choć późne już lato – to jeszcze nie jesień
I choć to niewiele to mam prawie wszystko…

Ty Jesteś z tej łąki co pachnie chabrami
i z gwiazd nieodkrytych na moich ramionach
Ja Ciebie zapalę pomiędzy wersami
jak lampkę przy łóżku ciemnością zmęczona…

Ja Ciebie zapiszę na okna framudze
tą kredką co kontur mych ust kreśli w ciszy
I szkic Twojej twarzy oddzielę od złudzeń
kochając tak głośno, że Wszechświat usłyszy…

fot. Grzegorz Niewiadomski