Poniewż Mambo zyskał Wasza sympatie, to teraz opowiem o wiewiórce Basi. Choć już opowiadałam. Ale z wieloma rzeczami się powtarzam.

Byłam chora na jakąś dziecinną chorobe i leżałam w łóżku. Babcia przyszła do pokoju z … maleńką wiewiorką na ręku. Wczepiona w rekaw jej sukienki. Nie zadnym pluszakiem. Najprawdziwsza wiewioreczka. Wiewiórka skoczyła na moja pierzynkę i szybciutko znalazła miejsce, aby schowac sie pod nia.

Babcia powiedziała, ze wiewióreczka wdrapywała sie po pokaleczonej kulami szarej elewacji naszego domu. Dodrapała sie do naszego balkonu na pierwszym pietrze.. Babcia wyciagnęła do niej reke i to wiewiórcze dziecko, które nie wiadomo skad sie wzielo, przylgnęło do niej, jakby szukajac opieki.
Babcia, po matczynemu i bancinemu, ogrzała troche mleka, znalazła lekarska pipetke, odwinęła pierzyne i kapnęła na wiewiorczy pyszczek kropelke mleka. Maleństwo zasmakowalo. I tak kropelka po kropelce zostalo nakarmione. babcia ostrzegała mnie, abym sobie nie robila nadziei na wychowanie wiewioreczki, bo nie wiadomo, czy krowie mleko zastapi jej matczyne. Ale poszła jednak do apteki i kupiła smoczek.

Basia, no bo jak inaczej nazwać wiewórke, szybko zaakceptowała ten sposób karmienia. Nie umierała. Przeciwnie zrobiła sie okraglutka , a futerko nabrało puchatosci i blasku. A nade wszystko była niezmiernie zywotna. Była własciwie wszedzie. Biegała po firankach, bujała sie na zyrandolu i figlowała nieustannie ze wszystkim i z kazdym. Lubiła przejażdzki na grzbiecie naszej suki Łatki. Ta cierpliwie znosiła te zabawy. przeciwnie nasz pies Pikus. ten miał dośc wredny charakter i żadnych wiewiorczych poufalosci nie znosił. Ale co z tego, skoro Basia była od niego szybsza, no i on mógł co najwyzej podskakiwac , warczec i szczekac, a ona patrzyła z wysokiego kredensu czy szafy. Triumfalnie.

Szybko wyrosła z mleka i zasmakowała nie tylko w orzeszkach, marchewce czy jabłku oraz suchych skórkach chleba, ale we wszystkim, co jadalismy. A najbardziej lubiła towarzyszyc w posiłkach mego taty. Siadała na stole i czekała na talerze. prychała, kiedy pierwszy chciał spróbować. Najpierw ona musiała obwachac, a jak jej sie spodobalo to spróbować co tez pan Wachowicz spozywa. tata nie znosił tego pakowania wiewiorczego nosa do jego prosa i prowadzili nierówna walke, bo ona była i szybsza i miała ostrzejsze zabli i pazurki. Nie mozna było nawet dac jej klapsa. No wiec kiedys postanowil ja oduczyc od tego probowania, co tez on jada.

Dostał talerz goracej zupy i nie odganiał Basi. Niech probuje. Spróbowała, sparzyła sobie nos. Chyba mocno, bo piszczała i wskoczyła na marmurowa półke, zeby przykladac do zimna obolały nosek. Potem juz była ostrozniejsza.

Wprawdzie nadal towarzyszyła tacie w jego posiłkach, ale czekała, aż on zacznie jeśc i poda jej kawałeczek tego, co ma na talerzu. Była wegetarianka. Ale nie tak jak inne wiewiorki jadała surowizne. Lubiła gotowana marchewke, gotowany groszek. A za surówkami przepadała.

Miała tez swoja spizarnię. Ulubiona byl kok mieszkajacej z nami cioci. Wieczorem, kiedy rozplatała i rozczesywała wlosy wypadały z niej kawałki marchewki, skorupki orzechów, zołedzie. Wszystko, czym zesmy ja czestowali i wzystko, co podkradła z kuchni, spizarni, stołu.
Szkody czyniła niesamowite. Podarte firanki, pogryzione i podrapane (do dzis pozostały slady jej zebów i pazurków) meble. Zwłaszcza upodobała sobie krzesła. I to nie tylko ich drewno. Takze wyscielone siedzenia, z których wydzierała trociny i budowała sobie z nich gniazdo. Mnie to wszystko jedynie bawilo. Rodziców irytowalo, ale Basia była tak sympatyczna, tak serdeczna i tak do nas przywiazana, ze trudno bylo na nia długo sie gniewać.

Gorzej było, ze Basia stała sie zazdrosnicą. O moja mame. I uważała, ze to ona powinna sypiac z mama, a nie tata. Tata byl innego zdania. I na tym tle wybuchł powazny konflikt.

Pisać dalej?

Autor: Jolanta Makowska
Absolwentka socjologii UW, doktorantka Instytutu Pedagogiki, dziennikarka i publicystka m.in. Twojego Dziecka, „Przegladu Katolickiego”, „Przegladu Tygodniowego”, „Listu do pani”, redaktorka „Wiadomości o Senacie”, autorka książek dla dzieci, ksiażek wspomnieniowych, varsawianów oraz wielu powieści obyczajowych.