„Wszyscy jesteśmy naprawdę bardzo przejęci. My w Polsce też musimy zdać, być może najtrudniejszy, egzamin od niepamiętnych lat. I nie chcę epatować polskiej opinii publicznej zbyt mocnymi sformułowaniami, ale uwierzcie mi państwo, że sytuacja, w jakiej znalazła się Europa, Ukraina, Polska, wymaga skupienia, energii i maksymalnej solidarności. Nie tylko z Ukrainą, ale także całego polskiego narodu. Bo te wyzwania, które są przed nami, są naprawdę pierwsze tego rodzaju od kilkudziesięciu lat”.

Wojna hybrydowa Rosji przeciw Polsce, Państwom Bałtyckim i Finlandii jest już faktem. Ukraina przegrywa wojnę z Rosją codziennie tracąc setki żołnierzy. Jesienią 2022 r. Stany Zjednoczone poprzez stosowanie swojej strategii wraz z Zachodem uniemożliwili osiągnięcie zwycięstwa Kijowa nad Moskwą (tak wtedy była szansa). Rosja rozbudowuje swoją armię w kierunku ponad 1 mln żołnierzy tworząc nowe 4 armie, przestawiła całą swoją gospodarkę na tory wojenne, rosyjski przemysł zbrojeniowy rozwija się w przeciwieństwie do zachodniego, który nawet nie został po 24 lutego 2022 r. przestawiony na warunki wojenne. Wiele Państw Zachodu w ogóle nie jest przygotowana do wojny z Rosją i nie będzie wciągu najbliższych lat. Niemcy wydają na armię mniej niż (uwaga!) w czasach Republiki Wemiarskiej, której narzucono warunki powojenne. W dodatku amunicji w swoich magazynach mają na dwa dni wojny. Magazyny amunicji na Zachodzie są puste. Można tak dodawać kolejne punkty na tej geopolitycznej szachownicy.

Co istotne polska klasa polityczna, ale też europejska w gruncie rzeczy nie rozumie tego, co dzieje się w Stanach Zjednoczonych w których zaczęły się ujawniać stopniowo tendencje izolacjonistyczne podobne do lat 30 XX w. Nie muszę przypominać tego, jakie to miało konsekwencje dla Polski w ubiegłym wieku. Obecnie może być podobnie, gdyż Trump jest zapowiedzią maksymalnego skupienia się na Chinach i Pacyfiku. Europa, ale również Bliski Wschód są drugorzędnymi teatrami, a na dodatek Stanów Zjednoczonych nie stać jest de facto z powodu ograniczonych zasobów (ekonomicznych i militarnych) na aktywną obecność w tych wszystkich regionach świata, a tym samym nie stać na kontynuowanie polityki „światowego żandarma” z czasów, gdy istniał do 2008 r. świat jednobiegunowy. Stany Zjednoczone od 2008 r. przygotowują się do wojny nie na tych trzech kierunkach, ale przede wszystkim na Pacyfiku. Dlatego od lat inwestują w proces reform Marynarki Wojennej i angażują się aktywniej na Pacyfiku niż miało to miejsce w czasie trwania wojny z terroryzmem po 2001 r.

Podsumowując:

1. Nie istnieje zdolne do podejmowania właściwych decyzji przywództwo polityczne w Europie i na całym „Zachodzie”.
2. Zachód nie posiada zdolności przemysłowych, które byłyby wstanie zapewnić w szybkim tempie produkcję uzbrojenia oraz amunicji. Na dodatek Europa brnie w stronę chorej polityki dekarbonizacji, która zmierza do likwidacji przemysłu ciężkiego, w tym hutnictwa etc. W przeciwieństwie do Rosji, Chin, Indii, Iranu i krajów Globalnego Południa.
3. Europa nie posiada rezerw amunicji, a na zachód od Odry jest kompletnie niemalże rozbrojona. Dla uzmysłowienia – Nasza 18 dywizja jeśli dotrą do niej wszystkie Abramsy będzie miała więcej czołgów niż cała Bundeswehra, która ma wystawić na Litwę pełną brygadę.
4. Europa, ale również Zachód znajduje się w fazie cywilizacyjnego kryzysu podobnie jak niegdyś imperium rzymskie przed rozpadem.
5. Polska znajduje się w krytycznej fazie swojej państwowości od 1989 r.
6. Rosja już niedługo zażąda od Zachodu m.in. „Korytarza między obszarem rdzeniowym państwa rosyjskiego, a Obwodem Królewieckim”, demilitaryzację terytorium Polski na wschód od linii Wisły, zmniejszenie wojska polskiego do poziomu maksymalnie 50 tysięcy żołnierzy, wycofanie infrastruktury Paktu Północnoatlantyckiego ze wschodniej flanki NATO wraz z personelem, prywatyzację sektora energetycznego w Polsce i Państwach Bałtyckich i przejęcie go przez kapitał rosyjski, przeprowadzenie serii referendum na terytorium Państw Bałtyckich w zakresie samostanowienia „rdzennych ziem rosyjskich”, odbudowę gazociągów Nord Stream I, Nord Stream II oraz rozpoczęcie budowy kolejnych nitek w Europie, demilitaryzację wschodnich terytoriów Rumunii, demilitaryzację wysp na Bałtyku mlin. Gotlandię, podpisanie gwarancji bezpieczeństwa przez Państwa Europy Zachodniej z Rosją w zamian za serię ustępstw w regionie Europy Środkowo-Wschodniej.

Spodziewajmy i uważnie obserwujmy ruchy białorusko-rosyjskie w pobliżu naszej granicy.

Putin przedstawi te żądania już niedługo w podobnym orędziu, jakie wygłosił 22 lutego 2022 r., czyli na dwa dni przed wojną. Będzie on wówczas uzasadniał rozpoczęcie wojny z Polską i Państwami Bałtyckimi podobnie jak robił to Hitler w przemówieniu w Reichstagu w 1939 r. Powtórzę po raz kolejny. My jako Rzeczpospolita już toczymy od 2021 r. wojnę hybrydową z Rosją. Ona trwa każdego dnia, co widać w sferze cybernetycznej, na granicy, w wojnie informacyjnej etc.

Dlatego nie dziwię się temu, dlaczego obecny Premier RP i Minister Spraw Zagranicznych wygłaszają w gruncie rzeczy alarmistyczne przemówienia i formułują apele do Zachodu i Stanów Zjednoczonych, które pozostają właściwie bez odpowiedzi bo do dziś nie podjęto decyzji o stworzeniu specjalnego funduszu w UE, który w całości finansowałby proces zbrojeń Europy. Na to nie ma zgody i najpewniej nie będzie. Nie jest istotne aktualnie to, kto w Polsce rządzi, bo wszyscy jedziemy na tym samym wózku, a ten wózek zaczyna znajdować się ponownie w strefie zgniotu. W gruncie rzeczy na nasze własne życzenie i przez niewykorzystanie szeregu szans i czasu w ciągu ostatnich 20 lat. Zamiast budować potencjał przemysłowy, to my go likwidowaliśmy. Zamiast rozbudowywać siły zbrojne, my podjęliśmy decyzję o zwijaniu jednostek wojska polskiego etc. etc. etc.

Obudziliśmy się po 2022 r. rozpoczynając proces nagłego kupowania uzbrojenia z tzw. półki i rozbudowywania sił zbrojnych. Problem polega jednak na tym, że okazało się, że moce produkcyjne naszego, ale również europejskiego i amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego są ograniczone. Plany modernizacji sił zbrojnych i ich rozbudowy to proces długoletni, a Ukraina znajduje się w krytycznej fazie tej wojny.

Dlatego nie dziwie się, że w pośpiechu nasza dyplomacja przypomina sobie o polityce balansowania i zapowiada się nowe otwarcie stosunków z Chinami do których ma polecieć szeroka polska delegacja prezydencka i rządowa. Problem polega jednak na tym, że na politykę balansowania jest za późno. Tak przynajmniej o 7 lat.