Mówiłem na niego Wojtek choć na pierwsze miał Andrzej, a Wojtek dopiero na drugie. Ożarek.
Rodzina poinformowała, że odszedł do Pana dziesiątego września, w wieku 70 lat. Mój bardzo dobry kolega z czasów gdy obaj pracowaliśmy w Zakładach Kineskopów Kolorowych w Piasecznie. Potem, już rzadziej, kontynuowaliśmy naszą znajomość.
W czasach PRL każdy większy zakład przemysłowy miał swój radiowęzeł nazywany wówczas „kołchoźnikiem”. ZKK Piaseczno były bogate, bo wytwarzały trudno dostępne na rynku kolorowe kineskopy i miały całą redakcję, która nazywała się zakładowe środki przekazu. Przez kilka lat byłem jej kierownikiem, a Wojtek szefem plastyków zakładowych. Projektował wszystko od etykiet po plakaty czy wielkie transparenty. Miał do tego niesamowity talent. Wystarczyło Mu powiedzieć co się chce i w kilkanaście minut szkic był już gotowy.
Jednak nie za to go lubiłem, ale za jego optymizm, otwarte serce i ten zaraźliwy, charakterystyczny śmiech. A śmiał się często i głośno. Czasami z powodów Jemu tylko znanych.
Myślę sobie, może przesadnie, że była między nami jakaś chemia. No i uzupełnialiśmy się. Ja, trochę wycofany, ostrożny w nawiązywaniu kontaktów. On, „brat łata” przyjmujący wszystkich ludzi takimi jakimi są. Bez chęci ich poprawiania. Każdą trudną sytuację potrafił obrócić w żart choć niekiedy do śmiechu nam nie było. Zawsze uczynny i pomocny, nawet wtedy kiedy był zapracowany.
Mieliśmy też swojej sekrety. Oczywiście przed dyrekcją. Jednym z nich był „cz.d.a”. Brzmi tajemniczo? Myślicie może jakaś „bibuła” podziemna? Nic bardziej podobnego. Choć i „bibuła” Panny „S” też była.
Rozszyfruję więc skrót „czysty destylowany alkohol” używany przy montażu kineskopów. Kilka razy zdarzyło się nam, że pożyczyliśmy odrobinę z hali produkcyjnej by skonsumować w Jego pracowni. Były to ilości symboliczne. Bardziej po to by poprawić sobie humor gdy sytuacja w ZKK robiła się coraz trudniejsza.
Kiedy już wyprowadziłem się z Piaseczna i zamieszkałem w Sadowej nasz kontakt był sporadyczny. Dzwoniliśmy do siebie od czasu do czasu. Potem pisywaliśmy na mssg FB.
Wiedziałem, że ostatnio ciężko chorował, ale ja – sam po podobnych problemach – wiedziałem jak bardzo zawodne potrafią być słowa. Był w mojej „litanii” osób, za których się codziennie modlę. Modliłem się o zdrowie dla Niego.
I nie zniknie z mej „litanii”. Przeszedł po prostu do drugiej części. Za zmarłych. Będzie w godnym towarzystwie moich rodziców, dziadków, kolegów z IAR, sąsiadów.
Odpoczywaj w pokoju tam, gdzie już nie ma bólu.
Obraz Susan Cipriano z Pixabay

Opinii publicznej kojarzę się jako rzecznik prasowy Prezydenta RP, a także dziennikarz radiowo-telewizyjny i prasowy. Od wielu lat zajmuję się szkoleniami i doradztwem w zakresie public relations i marketingu politycznego. Jestem ekspertem w kreowaniu wizerunku firmy w e-przestrzeni i social mediach oraz zarządzaniu informacją w sytuacjach kryzysowych. W wolnych chwilach podróżuję. Przede wszystkim do Azji. Więcej tekstów autora przeczytacie na blogas24.pl
Zostaw komentarz