Za nami 61 opolski festiwal, który nigdy nie miał konkurencji. Pierwszy artystyczny event po zmianie władzy w publicznej (od nowa) telewizji! Wszyscy w ten sposób komentują, to co się na nim wydarzyło.
Przede wszystkim wróciły „Kabaretony”, które tak uwierały poprzednią władzę, że z nich zrezygnowała.
Jerzy Kryszak: Zawsze go lubiłem a tak serio to uwielbiałem. Do czasu kiedy nie dorosłem i nie zacząłem zamawiać taksówek, bo za każdym razem te panie dopytywały o nazwisko „Kryszak? Nie Krysiak nie jak Jurek jak Piotr” musiałem tłumaczyć.
No, ale Jurek jak zawsze i w tym roku nie zawiódł. Jego sobotnie show i rozśmieszało i bawiło i wzruszało. Nie jest on Whitney Houston, jeśli chodzi o wokal, ale już tekst jak zawsze w punkt. Posłuchajcie – link poniżej.
Strasznie ucieszył mnie powrót artystów, które zna całe Opole a nawet Polska, ale od 8 lat ciężko było ich znaleźć w publicznej telewizji. No i na szczęście, bo ona z publiczną tv miała tyle wspólnego, że na nią płaciliśmy 3 mld rocznie a dostawaliśmy to, co chciał oglądać najobrzydliwszy z polityków od wielu dekad Jacek Kurski, kościelny rozwodnik i żonkoś z Łagiewników. Czasem przaśny czasem zabawnie cyniczny a czasem straszny.
Fajnie było zobaczyć Skibę, familijnych Wilków (z Monią Gawlińską na backstagu) Kaję od lat unikających TVP. Nie zawiedli opolscy debiutanci, których koncert – zwłaszcza piosenka zwycięzcy – mocno przypominała eurowizyjnego Nemo – w wersji polskiej. Lekko uboższej, ale sam fakt, że w ogóle pojawił się na scenie, to właśnie esencja piosenki Kryszaka.
Nie obyło się bez wpadek, bo gdzie ich nie ma. Za to obyło się bez piórek w dupie Ryli Marudowicz, ulubienicy każdej władzy. Ostatnio duch święty – jak powiedziała – siedzi u niej na regale!! Kolejna „odleciana” po Edycie Górniak łączącej się od jakiegoś czasu z aniołami.
Na szczęście ich zabrakło.
Niestety była inna artystka – rajdowo-promilowa Beata. Kiedyś śpiewała „Nie odnajdziesz mnie” i miałem nadzieję, że nie odnajdę jej w Opolu a jednak. Nie tyle, że nie podobał mi się występ Kozidrak, bo go nie oglàdałe, sle był pewno niczym jej rajd po warszawskim Mokotowie z 2,5 promila alkoholu. Na dodatek nabrała wiatru w żagle i przerywała prowadzącemu.
Dla takich osób jak ona, moim zdsniem, nie ma miejsca w telewizji publicznej chyba, że w programie „Cela nr”, ale to chyba inna stacja.
Media sporo pisały o wpadkach konferensjerów. Nie widziałem tego duetu Kayah i Piasek za to Paulina Chylewska uratowała całą konferensjęrkę tego festiwalu. To jedna z prezenterko-dziennikarek zawsze przygotowana i zawsze na wysokim poziomie. I jak widać nie tylko w sporcie!
Adam Sztaba nie zaskoczył, bo to ikona muzyki i kompozytor, który słyszy nawet jak trawa rośnie. Adaś jak zawsze w swoim żywiole.
Brawa dla produkcji. Nie sposób wskrzesić coś po prawie dekadzie! I nieść przesłanie jak Kryszak (nie mylić z Krysiak).
Kraju mój, jestem tu, byłem tu, będę tu! Zobaczymy jak będzie za rok!
Zostaw komentarz