Do Warszawy 15.01.2025 r. z wizytą przybył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zeleński. Spotkał się z premierem RP Donaldem Tuskiem, prezydentem Andrzejem Dudą oraz z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim.
Po nich odbyły się konferencje. Miałam nadzieję, że podczas nich nastąpi przełom dotyczący ekshumacji ponad 100 tys. polskich ofiar na Wołyniu pomordowanych przez oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii i miejscową ludność ukraińską.
Prezydent Ukrainy za stałe wsparcie na polu finansowym, humanitarnym, militarnym (45 donacji to jest 3,3 proc. naszego PKB) ale także politycznym i dyplomatycznym, w geście dobrej woli spełni oczekiwania Polaków przeprosi nas za ludobójstwo dokonane na naszych rodakach i poda konkretną datę kiedy nasi naukowcy będą mogli prowadzić ekshumację na terenach byłych województw wołyńskiego, lwowskiego, tarnopolskiego i stanisławowskiego.
Niestety nic takiego nie nastąpiło.
Na konkretne pytania o datę ekshumacji, sposób upamiętnienia polskich ofiar, gwarancję prezydenta Zełenskiego, że do prac archeologicznych dojdzie. Nie odpowiedział.
W tygodniku „Do Rzeczy”, (20.01.2025, nr 4) jest arcyciekawy wywiad „Nie ma żadnego przełomu”, z byłym premierem Leszkiem Millerem który przeprowadził red. Paweł Zdziarski. Gdy go czytałam, to poraziły mnie informacje jakie ujawnił pan Miller.
Gdy pocisk obrony powietrznej zabił w Przewodowie dwóch Polaków, byłam przekonana, iż Ukraińcy którzy od początku oskarżyli Rosję że to był ich pocisk, a oni nie mają z tym wypadkiem nic wspólnego, aby oczyścić się z zarzutów w ramach pomocy prawnej zaproponowali powołanie wspólnego zespołu śledczego, uruchomili współpracę między prokuratorami Polski i Ukrainy i udostępnili wszystkie materiały. To od pana Millera dowiedziałam się, że odmówili współpracy i nie udostępnili Polsce żadnych materiałów.
To od niego dowiedziałam się, że Radosław Sikorski podczas wspólnej konferencji prasowej z szefem MSZ Ukrainy Andrijem Sybihą w kwestii ekshumacji ofiar ludobójstwa na Wołyniu powiedział: „Ukraina potwierdza, że nie ma żadnych przeszkód do prowadzenia prac poszukiwawczych i ekshumacyjnych na jej terytorium”. Ale zawsze wszystko tkwi w szczegółach, o których nie informuje się społeczeństwa.
Te ujawnił pan Miller. W mediach zignorowane zostało kluczowe zdanie zawarte w komunikacie ministrów, mówiące o tym, że ekshumacje będą odbywać się zgodnie z ustawodawstwem ukraińskim tzn., że muszą przebiegać zgodnie z ustawą z 2015 r. o statusie prawnym i upamiętnieniu bojowników o niezależność Ukrainy w XX w., a szef ukraińskiego IPN Anton Drobowycz skomentował zapowiedź odblokowania ekshumacji, że mają być one bez upamiętnienia, czyli bez wskazania sprawców ludobójstwa.
Na to zgodził się Sikorski i chwali się, że to wielki sukces.
Sukces to odnieśli Niemcy bowiem żołnierze niemieccy polegli na Ukrainie są ekshumowani bez żadnych przeszkód. Zgadzam się z panem Millerem, że to właśnie teraz jest właściwy moment by upominać się o ekshumacje na Wołyniu.
Poraziła mnie informacja o tym, że miejsca wskazywane przez polski IPN, np. zasypane studnie, w których znajdowały się kości polskich obywateli, były odkopywane i wywożone w niewiadomym kierunku.
To tylko pan Miller o tym wie, a co z naszymi politykami, prezydentem A. Dudą, politykami PiS i KO, dziennikarzami. Do nich te informacje nigdy nie dotarły? O niczym nie wiedzą.?
Andrij Nadżos, wiceminister kultury Ukrainy. Pan minister oświadczył, że „Ukraina i Polska wymieniły się listami miejsc do poszukiwań szczątków wzajemnych konfliktów historycznych”. (Na Wołyniu znajduje się około 1,5 tys. miejsc (miejscowości), w których dokonywano zbrodni na Polakach w dawnych województwach tarnopolskim, lwowskim i stanisławowskim – około 2 tys.)
Tak więc Ukraińcy wiedzą o miejscach w których UPA dokonywało ludobójstwa i co stoi na przeszkodzie by je wcześniej oczyścić. Nie słyszałam by prezydent A. Duda, premier D. Tusk, szef MSZ R. Sikorski zwrócili się do prezydenta USA lub E. Muska by ich satelity miały na uwadze te miejsca.
Zawsze myślałam, że ekshumacja na Wołyniu będzie polegała na tym, iż po wykopaniu kości to polscy specjaliści będą je oglądali i ustalali przyczyny zgonu po śladach na nich zostawionych, a ukraińscy eksperci będą się tylko przyglądali. Jak ujawnił pan Miller „szef ukraińskiego IPN Anton Drobowycz oznajmił, że Ukraina samodzielnie zbada miejsca pochówku oraz okoliczności śmierci ofiar, a dopiero potem przeprowadzi ekshumacje.
Dodał, że Ukraińcy mogą zaprosić stronę polską na miejsce badań, ale w roli obserwatora, i to w drodze wyjątku. Innymi słowy, (…) nie będzie żadnych informacji wskazujących na to, kto dopuścił się tych zbrodni.
Podczas czytania tego wywiadu dowiedziałam się, że dwudziestu czterech polskich i ukraińskich historyków podpisało II komunikat polsko-ukraiński, w którym unikali określenia ukraińskich zbrodni mianem „ludobójstwa”. Używali terminu „konflikt polsko-ukraiński”, co sugeruje równorzędność stron. Czyżby nasi historycy nie zdawali sobie sprawy, że jest to kolejny krok w rozmywaniu prawdy o tych zbrodniach.
Ile razy słyszałam, od J. Kaczyńskiego, M. Morawieckiego, W. Kosiniak-Kamysza, że „Ukraińcy nie wejdą do UE i NATO z kultem Bandery”. Lecz oni nic sobie z tego nie robią i promują na Ukrainie kult nacjonalistów Bandery, Szuchewycza, Doncowa. Gdy spłonęło muzeum Romana Szuchewycza wielu ukraińskich polityków zapowiedziało odbudowę obiektu, a Szuchewycz wkrótce będzie miał we Lwowie postawiony pomnik. Ulicami Kijowa i Lwowa odbywają się marsze upamiętniające SS-Galizien, a 23 września 2020 r. ukraiński Sąd Najwyższy orzekł, że symbole Dywizji SS Galicja nie są związane z nazizmem i dlatego nie mogą być zakazane w kraju.
To naszym politykom nie przeszkadza. Oficjalnie ogłoszą oburzenie i na tym kończy się ich działanie. Przecież nam nie wypada uzależniać pomocy od zaprzestania gloryfikowania ukraińskich zbrodniarzy.
Taką postawę zaprezentował D. Tusk który po wizycie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zeleńskiego w Warszawie (15.01.2025 r.) podkreślił, że nie chce, by robiono z upamiętnienia ofiar zbrodni wołyńskiej warunek wsparcia dla Ukrainy, oraz by kwestia ta była wykorzystywana „w jakichś politycznych grach”. Smutne jest to, że według niego „politycznymi grami” jest domaganie się ekshumacji i uczczenie pomordowanych ofiar.
Z tego wywiadu dowiedziałam się również, że według doniesień „Newsweeka” rząd Donalda Tuska tworzy dokładny spis wszystkich grobów Ukraińców z UPA i ich pomników znajdujących się na polskim terytorium. Redaktor Paweł Zdziarski postawił pytanie „Czy ukraińska zgoda na ekshumacje Polaków zamordowanych na Wołyniu będzie wiązała się z tym, że na terytorium Polski powstaną pomniki sprawców ludobójstwa?”
Czy tylko red. Zdziarski widzi do czego to zmierza, a gdzie prawicowi politycy, dziennikarze, eksperci? Nie ma na ten temat informacji, debat, analiz jak to ma miało i ma miejsce w przypadku wyboru Trumpa na prezydenta. Co jest ważniejsze – Polskie sprawy, czy wybory i zaprzysiężenie Trumpa na prezydenta. Czy sprawa ekshumacji na Wołyniu nie jest tego godna.
Zamiast postawić sprawę jasno, że dopóki nie zostaną dokonane ekshumacje na Wołyniu na polskich warunkach to niech Ukraina zapomni o jakiejkolwiek pomocy. Mamy niekończące się zapewnienia prawie wszystkich elit politycznych w Polsce o niezmiennym, stałym i bezwarunkowym poparciu dla Ukrainy i jej wstąpienia do NATO i Unii.
Miller ujawnił, że Tusk i Zełenski podpisali porozumienie, że Polska dostarczy kolejne pakiety pomocy wojskowej znacznej wartości i będzie kontynuować udzielanie mocnego wsparcia w ciągu dekady.
Jeżeli mamy takich przywódców to nie dziwmy się, że politycy ukraińscy na każdym kroku okazują nam pogardę.
To, że platformerscy dziennikarze nie nagłaśniają tego tematu mnie nie dziwi. Wszyscy oni nie zrobią nic bez zgody Tuska. Natomiast mam wielkie pretensje do dziennikarzy TV Republiki, że nie nagłaśniają szczegółów dotyczących ewentualnych ekshumacji, oraz pomijają temat kultywowania banderowskich zbrodniarzy na Ukrainie. Czasami dotrą do Polaków informacje dotyczące rzeczywistego nastawienia Ukraińców do ekshumacji i Polaków jak to miało miejsce w przypadku wywiadu z panem Millerem. Ale to nie od niego powinniśmy się dowiadywać lecz polskich dziennikarzy, zwłaszcza prawicowych.
Od lat mówi o tym redaktor Witold Gadowski, czasami poruszy go Rafał Ziemkiewicz i Paweł Lisicki. Trzech dziennikarzy to za mało by informacje te dotarły do Polaków. Wychodzi na to, że Polacy mają żyć w niewiedzy.
Zostaw komentarz