Pomysł wysłania 30 tysięcy żołnierzy NATO – z Francji i Wielkiej Brytanii – to prowokacja na niespotykaną skalę, która może wywołać nie tylko zaostrzenie konfliktu, ale i jego całkowite eskalowanie. To czysta polityczna głupota, niepoparta żadnym międzynarodowym mandatem. Gdzie jest ONZ? Gdzie jakakolwiek inicjatywa pokojowa? Nigdzie. Zamiast rozwiązywać problem, Paryż i Londyn nie potrafią znaleźć rozsądnej drogi i wyłącznie szukają własnych interesów, nie mając pojęcia, co naprawdę dzieje się na Ukrainie.
A teraz przypomnę: Władimir Putin nigdy nie zgodzi się na obecność wojsk NATO na Ukrainie. To jest absolutnie nierealne i nieodpowiedzialne. Kto z polityków w ogóle rozważa coś takiego, nie rozumie, że każda decyzja o wysłaniu wojsk tylko zaogni wojnę i zmobilizuje Rosję do jeszcze większej brutalności. To nie jest polityka – to głupota i samobójcza prowokacja, która da Putinowi pretekst do dalszego zaostrzenia konfliktu, z konsekwencjami, które mogą wybuchnąć w każdej chwili.
A co z zawieszeniem broni? Zawieszenie broni nie ma żadnego sensu, gdyby ktokolwiek myślał, że wysłanie wojsk NATO wstrzyma Rosję. Wręcz przeciwnie – to pogłębi kryzys i da Rosji kolejny powód, by eskalować agresję. Żadne 30 tysięcy żołnierzy nie zrobią różnicy na granicy Ukrainy z Rosją. Potrzebujemy kilkudziesięciu tysięcy, by cokolwiek zabezpieczyć, a ci, którzy sugerują wysłanie takiej liczby, nie mają pojęcia, o czym mówią. To nie jest wojna na papierze, to prawdziwa katastrofa, w którą nie powinniśmy się angażować.
A Polska? Jeżeli ktoś uważa, że powinniśmy wziąć udział w tej absurdalnej misji, niech najpierw spojrzy na naszą wschodnią granicę i sytuację na Bałtyku. Nasz kraj jest w stanie wojny hybrydowej – ataków, które mają miejsce na granicy i w przestrzeni powietrznej. Każdy dodatkowy konflikt to tylko pogłębienie naszych problemów. Jako państwo, które ma zagrożenie tuż za rogiem, nie możemy pozwolić sobie na angażowanie się w cudze wojny. Polska nie potrzebuje nowych frontów, bo i tak mamy pełne ręce roboty.
Każdy, kto namawia Polskę do udziału w wojnie na Ukrainie, niech przypomni sobie, że to nasza granica będzie kolejnym celem, gdy Rosja zauważy, że NATO osłabło. Co więcej, każde nasze zaangażowanie będzie tylko zielonym światłem dla Putina, by uderzyć w Estonię i Litwę, destabilizując cały region, w tym również NATO. Polska nie jest pionkiem w tej grze – mamy swoje własne interesy, których nie pozwolimy zniszczyć przez nieodpowiedzialne decyzje innych państw.
Zostaw komentarz