Człecza pomysłowość, jak wielokroć zaświadczają cywilizacyjne dzieje, była jest i zapewne będzie właściwie niczym nieograniczoną kategorią.
Najbardziej klasycznym exemplum tejże pomysłowości jest permanentny wyścig zbrojeń oraz stosowne kontrdziałanie, czyli konstruowanie urządzeń czy też specyficznych narzędzi, które neutralizowałyby aktualne osiągnięcia w wymyślaniu ofensywnej broni mogącej już wszak całkowicie unicestwić całą ludzką populację.
Powyższa pomysłowość trafnie także odnosi się do substytucyjnej kreacji różnych narzędzi względnie urządzeń. Klasycznym przykładem takowej „narzędziowej” substytucji jest właśnie ujęty w tytule felietonu wytrych służący do otwierania zamków w drzwiach. W przypadku braku posiadania oryginalnego klucza użyć należy właśnie wytrycha jako zastępczego, skutecznego narzędzia pozwalającego odblokować mechanizm zamka wmontowanego w konstrukcję drzwi. Takowe narzędzie w postaci wytrycha znają doskonale osoby posiadające niezbyt daleko idącą koncentrację, a w konsekwencji swojego w tym zakresie wykreowanego „zapominalstwa” zmuszone albo samemu dokonać zastępczego otwarcia drzwi wytrychem, jeśli go posiadają, względnie opłacić zamówioną w tym celu usługę ślusarską.
Odejdźmy jednak w tym miejscu od stricte narzędziowej semantyki wytrycha, bowiem właściwie dalsze dywagacje w tym zakresie są całkowicie zbędne. W różnego rodzaju dyskursach, polemikach czy też rozgaworach częstokroć spotykamy się z możnością stosowania tzw. „słów-wytrychów”. Podstawowym celem użycia takowych jest chęć osiągania zamierzonych celów w nieuczciwej dyskusji. W sposób wyrazisty taki sposób prowadzenia sporów występuje niezwykle często w jurydycznej lingwistyce. Tenże sposób osiągania apriorycznie założonych celów przy subsydiarnym zastosowaniu wspomnianych słów-wytrychów odnosi się do erystyki. To po prostu górnolotnie nazywana nauka o prowadzeniu przede wszystkim sporów sądowych (procesów) i używania w nich stosownych technik, względnie nawet elementów „technologicznych”. Skuteczne „unarzędziowienie” dyskursu poprzez słowo-wytrych, które nie ma naturalnej konotacji emocjonalnej doprowadza w wielu wypadkach do odniesienia satysfakcjonującej wiktorii w zawisłym sporze. Słowa-wytrychy nie opisują rzeczywistości, a jedynie dokonują jej oceny. Przykład takiej funkcji, szczególnie w odniesieniu do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej TEGOKRAJU komplementarnie odnosi się do częstokroć bezzasadnie używanego terminu „antysemityzm”.
Zaakcentować jednak należy, że posługiwanie się słowami-wytrychami nie jest skorelowane z koniecznością dokonania adekwatnego wyjaśnienia czegokolwiek, lecz apriorycznego, pejoratywnego napiętnowania podmiotu wobec którego takowe słowo-wytrych zostało z pełną premedytacją użyte. Całkowicie irrelewantnym przy tym jest fakt, czy użycie takowego słowa-wytrycha wobec konkretnego osobnika (czki) jest użyte trafnie, zasadnie, czy też nie. W tenże sposób użyte słowo-wytrych pełni po prostu substytucyjnie inwektywną rolę. Naznaczony wspomnianym wyżej terminem „antysemita” osobnik (czka) podlega napiętnowaniu społecznemu. Używanie słowa-wytrychu „antysemityzm”, które jest bardzo często używane w powszechnym obiegu oddziaływuje na zasadzie automatycznie wręcz powielającej się pojęciowej kalki. W wielu wypadkach całkowicie nietrafnie, negatywnie definiuje dosłownie wszystkich o krytycznych postawach wyrażanych wobec Żydów. Absolutnie nie ma to nic wspólnego z podstawowymi zasadami kulturalnej wymiany poglądów czy wymaganą tolerancją.
Kategorycznie stwierdzić należy, że nie istnieją bowiem na tej planecie narody o prawie że zdeifikowanych predyspozycjach, względnie takowych extraordynaryjnych walorach wobec których przedstawiciele innych narodów apriorycznie pozbawieni byliby prawa do wyrażania zasadnej odnoszącej się do prezentowanych zachowań wobec nich krytyki!!! Stanowcze VETO i zasadne: NON POSSUMUS.
Oczywistą oczywistością jest fakt, że wobec każdego prezentowanego; szczególnie w przestrzeni publicznej stypizowanego przejawu rasizmu należy przyjąć absolutnie krytyczne stanowisko. Zdecydowaną odmiennością jest bowiem (np. często prezentowany przez nawet naszych najbliższych sąsiadów) antypolonizm jako występujący w sposób realny objaw rasistowskiego sensu stricte nastawienia przeciwko Polakom, a diametralnie czym innym zasadnie krytyczny stosunek do wielu prezentowanych ich wad narodowych. Tego typu narodowe wady, czy przywary jak: alkoholizm, rozwiązłość, lenistwo, notoryczne mijanie się z prawdą, a w zamian uprawianiem bezczelnych łgarstw, etc… są wszak faktem oczywistym i nie negowanym. Te wymienione wady czy przywary pozostają rzecz jasna w całkowitym irrelewantnym kontekście odnoszącym się do preferowanej opcji politycznej. Po prostu posiadają swój uniwersalny wymiar i jedynie możliwość przeprowadzenia autentycznie obiektywnych badań socjologicznych może zainteresowanych tą problematyką badawczą doprowadzić do być może zdumiewających konkluzji. Wykreowane zostało zatem znakomite pole do popisu dla przyszłych autorów intrygujących dysertacji prowadzących do uzyskania doktoratu.
Z bezwzględną negacją rzecz jasna musi się spotkać pozostająca w całkowitym rozziewie z rzeczywistością pełna uprzedzeń postawa, że powyższe wady czy przywary odnoszą się do większości populacji TEGOKRAJU. Nie należy jednak równocześnie uznawać każdej krytycznej uwagi wobec jakiegokolwiek narodu jako wyrazu postawy rasistowskiej. Amerykański pisarz W. Lippman w swojej książce pt: Opinia publiczna (Public opinion) niezwykle zasadnie wywiódł konstatację, że polityka jest po prostu dziełem fikcji. Uznał bowiem, że przeciętny człowiek nie jest w stanie dokonać stosownej percepcji natłoku codziennie docierających do niego informacji. Dla przysłowiowej, przykładowej, jakiejkolwiek ziemskiej populacji funkcjonujące wyobrażenia o rzeczywistości w olbrzymiej mierze wykreowane są na podstawie cudzych opinii, które o dziwo, paradoksalnie bardziej niż własne ulegają zakorzenieniu w odbiorczej świadomości.
Te powielane do imentu opinie określane są jako stereotypy. Odnoszą się one nie tylko do sfery wizualnej, ale również do sfery afektywnej, poznawczej i behawioralnej. Stwierdzić można zasadnie, że na percepcję społeczną jakiegoś wydarzenia olbrzymi wpływ ma nie tylko obraz tego co jest aktualnie ukazywane, ale także to co jest już tejże społeczności wkodowane jako z góry „wiadome”, jak jest autentycznie „odczuwane” i jakie kreacje są przez to „wywoływane”. Bardzo łatwo w życiu codziennym operujemy konkretnymi, wyświechtanymi stereotypami; upraszczającymi proces poznawczy, a które w konsekwencji sprawiają, że przekazywane treści odbierane są przez odbiorców w taki właśnie, a nie odmienny sposób. Za pomocą stosownie ukształtowanych stereotypów możliwym staje się znaczący wpływ na pożądaną kreację ekspektatywności rzeczywistości społecznej. Kolejnym niezwykle przydatnym mechanizmem ułatwiającym kreowanie oczekiwanych postaw i nastrojów społecznych są wyeksponowane mity; czyli rodzaj pewnych całkowicie nieweryfikowalnych społecznych wierzeń i przekonań. Zdecydowanie nie jest łatwym proces zasadnego, a wręcz koniecznego oddzielenia od siebie mitów i stereotypów. Przesądzają one bowiem o funkcjonowaniu „fałszywej świadomości” lub „zamkniętym umyśle” konkretnego perceptora.
Kategorie mitów, a także stereotypów nie są właściwie uzasadnione racjonalnie. Oparte są na fideizmie, czyli na pierwiastku o silnym podłożu emocjonalnym. Kreowane i narzucane są człeczej jednostce przez tzw. autorytety (aktualnie przez cwelebrytów), a następczo nachalnie upowszechniane przez środki różniaste media. Proces przyswajania i adaptacji mitów i stereotypów w powszechnej świadomości społecznej częstokroć jest procesem niezwykle długotrwałym. Trwa wręcz przez całe życie; niezależnie od własnego doświadczenia jednostki w tymże zakresie. Zarówno mity, jak i stereotypy raz aprobacyjnie przyjęte i zakorzenione w świadomości są niezwykle trwałe i tym samym trudne do delejtacji; silnie przy tym oddziałując na przejawianą egzystencjalną aktywność zarówno osobników jak i osobniczek.
Odnieśmy się do kilku zakorzenionych w co poniektórych umysłach stereotypach odnoszących się m.in. do charakterystyki działań pewnych nacji: dusigrosz jak Szkot, leniwy jak Grek, cwany jak Żyd, pijany jak Polak, pracowity jak Niemiec etc. Tego typu funkcjonujące od dawien dawna stereotypy pojawiły się na tzw. określone zapotrzebowanie i w wielu wypadkach są już aktualnie całkowicie zdezaktualizowane, jednakże żywot mają prawie że niezniszczalny!
Bardzo trudno jest z zakorzenionymi stereotypami czy też mitami skutecznie walczyć. Przywołać jakieś zasadne „stereotypowe” exemplum? Proszę bardzo – dążąc wszelkimi dostępnymi sposobami, czyli fas i nefas Hyrzy Ruj kolportując codzienne bezczelne łgarstwa o rtęci, bądź jej braku w Odrze, niepodnoszeniu wieku emerytalnego, niestrzelaniu do górników, cenie chleba po 30 zł za bochenek, braku węgla, gazu i prądu, a nawet śniegu z winy PiS-u!!! sam w istocie rzeczy dokładnie samobójczo się chłoszcze… Jednocześnie stara się utrwalić u swoich sfanatyzowanych janczarów i akolitów takowy niepodważalny obraz rzeczywistości do cna w rzeczywistości załganej!!!
Ustawicznie propaguje przy tym swój pogląd i ogląd rzeczywistości, że wyłącznie w szeregach polactwa i przynależnym temu plemieniu sojuszników pleni się wszechogarniająca miłość i dobroć, empatia, tolerancja wobec inszych odmiennych poglądów, nowoczesne ogarnianie rzeczywistości, ascetyzm, konkretyzm… aleć także jełopowatość, odmóżdżenie, debilność i popierdalność, sorry wróć, to nie tak do końca…… W szeregach wrażego polactwu pisowskiego elektoratu czai się zatem w konsekwencji jedynie bida z nendzom, podkarpackie prostactwo, berety i mohery, kmioty wszelakie oraz ruja i poróbstwo.
Na przeciwległym modernym, jewropejskim, lewacko-postępakowym biegunie funkcjonują wyłącznie znakomite w swym jestestwie zdemokratyzowane do imentu, tolerancyjne (wielce), legalistyczne, o nieposzlakowanej opinii osobniki (czki). Charakteryzują się dodatkowo całkowitym brakiem pazerności na koryto (vide: RADEK ZDRADEK), dalece idącą lojalnością partyjną (przykłady każdy sam określi), a także wzorcowym kryształowym charakterem. Rzecz jasna wspomnienie o tymże kryształowym charakterze w formie imperatywu kategorycznego nakazuje wręcz przywołanie wielce adekwatnej i symptomatycznej frazy sztaudyngerowaej fraszki:
Przeszłość pani kryształowa, kryształ cięty (rżnięty) wciąż od nowa.
A, co… nieprawdż???
I to byłoby na tyle jak onegdaj konkludował śp. prof. J. T. Stanisławski.
10.02 2023
fot. facebook
Zostaw komentarz